Mobile

Długowieczność smartfona dziś nie zależy od nas, ale od jego twórców

Krzysztof Rojek
Długowieczność smartfona dziś nie zależy od nas, ale od jego twórców
21

Jak długo będą działać współczesne telefony? Dziś nie zależy to tylko od wydajności samych smartfonów, ale też od tego, jak długo producenci będą chcieli utrzymywać serwery dla ich kluczowych funkcji.

Kupując dziś smartfon (ale też zasada ta ma swoje zastosowanie w przypadku praktycznie każdego droższego urządzenia elektronicznego), większość jego funkcji ma jakiś związek ze społecznością - wymienne motywy, ikony i tapety mają swoją aplikacje w której użytkownicy mogą dzielić się swoimi kompozycjami i kupować nowe. Narzędzia fitness w postaci liczenia kroków, tętna etc. opierają się na chmurowym przechowywaniu danych dzięki czemu możesz porównywać wyniki ze znajomymi. Ba, dziś nawet takie rzeczy jak prosty notatnik są synchronizowane pomiędzy urządzeniami i wymagają do poprawnego działania serwerów, które te synchronizację będą przeprowadzały. Takich przykładów można mnożyć. Załóżmy więc, że kupujemy smartfon którego chcemy używać najdłużej, jak to możliwe - jeżeli nie ze względów ekonomicznych, to chociażby środowiskowych.

Po kilku latach takiego użytkowania zauważymy jednak, że coś jest mocno nie tak. Nawet jeżeli bowiem machniemy ręką na żenująco krótkie wsparcie (choć nie powinniśmy), to zauważymy, że z naszego urządzenia powoli zaczną znikać poszczególne funkcje. Tak, to właśnie producent zorientował się, że liczba użytkowników danej grupy urządzeń znalazła się poniżej granicy, gdzie jeszcze opłaca się o nich dbać, i serwery, które obsługiwały dane aplikacje zostają przeznaczone na co innego.

Takie sytuacje mają miejsce cały czas i nic nie możemy z tym zrobić

Jeżeli przejrzymy serwisy newsowe, zobaczymy, jak wiele starszych smartfonów traci niektóre funkcje, pomimo tego, że są to jeszcze w pełni funkcjonalne urządzenia. Samsung właśnie zapowiedział, że Samsung Health nie będzie działać poprawnie na żadnej wersji Androida poniżej 8.0. Oznacza to, że dostępu do funkcji nie będzie miał chociażby Galaxy S6, wciąż mocniejszy niż część wypuszczanych dziś telefonów z niższych półek. Podobnie było chociażby przy transferze ze SmartView na SmartThings. Samsung nie tylko zostawił na lodzie właścicieli kilkuletnich telewizorów, ale też - nowa aplikacja nie działała na smartfonach z Androidem poniżej wersji 7.0. Ba ze względu na brak wsparcia, telefony wszystkich producentów z Androidem starszym niż Nougat mogły być nawet odcięte od sieci (problem na szczęście udało się rozwiązać).

Mamy tu więc pewnego rodzaju zamknięty krąg. Telefony takie jak Galaxy S6 wciąż bowiem są wartościowymi smartfonami i nie muszą kończyć jako e-waste. Nie mogę nie odnieść wrażenia, że gdyby otrzymywał odpowiednie wsparcie, to działałby bez zarzutu po dziś dzień, co udowadniają chociażby modele na custom ROM'ach. Jednak ze względu na "opłacalność" takie smartfony tracą po dwóch latach aktualizacje, zostając na starszej wersji systemu, która potem przez "brak odpowiednich zabezpieczeń" traci po kolei dużą część funkcji. Tymczasem z obliczeń dotyczących fragmentacji Androida wynika, że poniżej Wersji 8.0 wciąż znajduje się ponad 30 proc. urządzeń.

Jednocześnie, producenci nie otrzymują z tego tytułu żadnych konsekwencji. W przypadku pojedynczych urządzeń mówimy bowiem o zbyt małych grupach użytkowników, by w jakikolwiek wpłynęło to na PR firm. Obawiam się jednak, że w kwestii tego, że coraz więcej elementów wykorzystuje dziś rozwiązania, które do poprawnego działania wykorzystują serwery producenta, to takich przypadków jak z Samsung Health będzie tylko przybywać.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu