Windows

Dlaczego Microsoft powinien przedłużyć okres darmowej aktualizacji do Windows 10?

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

Reklama

Wczoraj Paweł pisał dla Was o tym, że to już ostatni dzwonek na aktualizację do "dziesiątki", a potem trzeba będzie zapłacić, a następnie (opcjonalnie) zapłakać. Czy będzie czego żałować? I tak i nie. Jeżeli obstajecie przy Windows 7, uważacie, że Was szpieguje, albo wykazujecie postawy takie, jak w tekście o tym, jak znienawidzić Windows 10 w kilku krokach - dajcie sobie spokój, albo zainstalujcie Ubuntu. Zresztą, na każdy komputer kiedyś przyjdzie pora i od Windows 10 się nie uwolnicie, chyba że rzeczywiście wolicie pingwinka (albo kupicie MacBooka).

Jeżeli mnie jednak uważnie czytacie, wielokrotnie powtarzałem, że jakoś szczególnie Microsoftowi nie wierzę, jeśli chodzi o zbliżający się termin końca możliwości darmowej aktualizacji do Windows 10 z "ósemki" i "siódemki". Tak jakoś zwyczajnie. Przy okazji ostatnich informacji na temat adopcji nowej wersji systemu dorastam do przekonania o tym, że Microsoft postanowi zrobić użytkownikom wkalkulowany w biznes "prezent" i zapowie przedłużenie możliwości aktualizacji. Dlaczego?

Reklama

Windows 10 darmowy? Dlaczego taki miałby być?

Podczas całego procesu adopcji Windows 10 na rynku miałem narastające wrażenie, że nowa wersja najpopularniejszego systemu operacyjnego na świecie była zwyczajnie wciskana. A to straszono użytkowników zagrożeniami ze strony Windows 7 i 8.1, a to konstruowano niekoniecznie jednoznaczne monity o możliwości aktualizacji i zwyczajnie sobie kpiono z wolnej woli użytkowników starszych systemów. Aktualizacja powinna być podyktowana świadomym i wolnym wyborem człowieka, który przystępuje do klawiatury i myszy i oczekuje, że producent oprogramowania ma go za osobę w pełni rozumną. Bardzo agresywna polityka Microsoftu nie pomogła w pozytywnym przyjęciu niektórych aspektów sprawy wokół Windows 10. Tak, czytam Wasze komentarze i widzę co się dzieje. Mając przed oczyma naprawdę dobrze wykonany system operacyjny, szybki, bezpieczny i wreszcie "taki jak być powinien" przywołuję sobie zaraz na myśl komentarze, w których uskuteczniacie krytykę Microsoftu - z powodów, które podałem powyżej. Co Windows 10 można przyczepić się o pomniejsze rzeczy, jednak w pewnych przypadkach trzeba przypomnieć sobie, że system operacyjny to również wsparcie producentów komponentów. A ci są niezwykle swawolni i ja również to odczuwam. Tak przy okazji - gratuluję Intelowi świetnego działania HD Graphics 5300 na Windows 10. Dzień bez monitu o awarii sterownika to dzień stracony. Brawo!

Wciskanie Windows 10 w taki sposób to głupi pomysł. Dlaczego? Wywołano tym mylne wrażenie, że "dziesiątka" musi być tak słaba, że trzeba ją dawać ludziom za darmo. Mnie problem irytujących monitów nie dotyczy, pokazałem Wam nawet jak je wyłączyć. Zapewne, gdybym obstawał przy Windows 8 lub 7, to darłbym włosy z głowy, gdyby ktoś udowadniał mi, że moja wolna wola znaczy mniej więcej tyle, co wszelkie obietnice przedwyborcze.

Dynamika wzrostów Windows 10 na rynku zwolniła. Dalej może być jeszcze gorzej

Inspiracja przyszła wczoraj. Paweł Winiarski przypomniał Wam, że może lepiej zabrać się za proces aktualizacji do "dziesiątki". Tą pecetową mogę polecić z czystym sumieniem. Ale nie o tym tutaj. Komentarze to równie ważna część publikacji, jak sam tekst autora i to tam można wynaleźć największe perełki. Padło na fakt słabych wzrostów Windows 10 na rynku - to już się dzieje. Pisałem dla Was ostatnio o sytuacji na rynku OS-ów i jak na całkiem dużą akcję marketingową i owe "wciskanie" Windows 10, adopcja przebiega zwyczajnie za wolno. Szczerze, to spodziewałem się znacznie większego tempa zdobywania rynku przez nowy system po niespełna roku od jego wydania. A tymczasem wydaje się, że odbywa się to naprawdę ślamazarnie. Nie widać także niczego, co miałoby Windows 10 pomóc. Ożywienie na rynku pecetowym? To się nie uda i nie nastąpi - przynajmniej w naszym wszechświecie. Rynek urządzeń mobilnych? Smartfony to kontrowersyjny temat w Microsofcie. Co dalej? Nie ma nic. Microsoft jest skazany na taką, a nie inną adopcję swojego systemu.

Pytanie tylko, czy będą chcieli to zepsuć i skapitulować w dążeniu do założonego sobie celu

Miliard maszyn w 2 lata od wydania "dziesiątki"? Biorąc pod uwagę fakt, iż wzrosty mocno hamują, a do krańcowego terminu zostało relatywnie niewiele czasu, można odnieść wrażenie, że cel jest nie do osiągnięcia. Zakończenie "rozdawania" Windows 10 użytkownikom starszych systemów i rozpoczęcie inkasowanie ciężkich pieniędzy za licencje wcale w tym nie pomoże, a wręcz sprawę skomplikuje. Zresztą, sprawienie takiego prezentu, jak przedłużenie okresu darmowej aktualizacji byłoby fajnym chwytem wizerunkowym. "Good guy, Microsoft", wiecie o co chodzi.

Nie bierzcie tego za pewnik!

Nie jestem Nadellą, nie uważam się za człowieka lepiej obeznanego w biznesie od tego człowieka. Gdyby mi dać stanowisko CEO jakiejkolwiek firmy, to działałaby pewnie miesiąc, albo dwa. Nikomu nie życzę takiego szefa jak ja, a szczególnie budżetowi. Jednak za tym, by odpuścić temat inkasowania pieniędzy za aktualizację przynajmniej na jakiś czas przemawiają pewne argumenty, a Microsoft zapewne i takie możliwości rozważa. To, czy rzeczywiście zrobi tak, jak sobie zamierzył (a może się ugnie), okaże się pewnie w lipcu. Czy mogę się mylić? Oczywiście. Jak wszyscy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama