Felietony

[Aktualizacja] Dania banuje Chromebooki, Google nie jest godne ich zaufania

Krzysztof Kurdyła
[Aktualizacja] Dania banuje Chromebooki, Google nie jest godne ich zaufania
Reklama

Popularne w amerykańskim sektorze edukacyjnym Chromebooki, w Europie są praktycznie niespotykane. Okazuje się, że nawet małe sukcesy platformie Google nie wychodzą na zdrowie. Ich wprowadzenie do szkół jednej z duńskich gmin skończyło się zbanowaniem Chromebooków w całym kraju.

[Aktualizacja]

Na stronie duńskiej agencji pojawiło się sprostowanie, mówiące że zakaz dotyczy wyłączne wspomnianej gminy. Urząd prowadzi jeszcze 26 podobnych spraw, ale ewentualne zakazy będą dotyczyć każdego konkretnego przypadku z osobna. Zakaz może też zostać cofnięty, jeśli gminie uda doprowadzić się do lepszego zabezpieczenia danych.

Reklama

Ocena ryzyka

Jedna z duńskich gmin, Helsingør, zdecydowała się na nietypowy jak na Europę krok i zakupiła dla swoich szkół komputery Chromebook. To zdarzenie przyciągnęło uwagę duńskiej agencji rządowej, zajmującej się ochroną danych, Datatilsynet, która nakazała urzędnikom przeprowadzenie audytu oceny ryzyka związanego z przetwarzaniem danych osobowych przez Google.

Efekt? Niezbyt przyjemny dla Google, według agencji Google Workspace, będące użytkowym „koniem pociągowym” tego systemu nie spełnia wymagań unijnych przepisów dotyczących prywatności danych, czyli RODO. Jak wykazano w raporcie, Google przesyła dane z europejskich serwerów na amerykańskie, co jest sprzeczne z zasadami ustanowionymi przez unijne normy.

Workspace na celowniku RODO

Duży problem ma teraz wspomniana gmina, która do 3 sierpnia ma czas na pozbycie się Chromebooków i Google Workspace ze swoich placówek. Jednak także Google nie może spać spokojnie,  dla amerykańskiego koncernu ta sprawa może okazać się początkiem poważnych problemów.

Po pierwsze, to orzeczenie może zablokować zakupy Chromebooków przez jednostki publiczne na terenie całej Unii. Po drugie, Google Workspace to rdzeń usług Google używanych powszechnie także na innych systemach. Kto wie, czy teraz regulatorzy nie zaczną znacznie bardziej energicznie się procedurom koncernu przyglądać. Instytucje europejskie mają sporą „bezwładność” typową dla zbyt rozbudowanej biurokracji, ale jak już coś poruszy odpowiednią strunę...

Sprawa wbrew pozorom nie jest tylko proceduralna. Trzeba pamiętać, że dane trafiające na serwery w Stanach Zjednoczonych są znacznie mniej rygorystycznie chronione, niż te w Europie. Google co prawda zarzeka się, że dane z usług edukacyjnych nie są wykorzystywane do celów reklamowych czy komercyjnych, ale nie mam wątpliwości, że taka deklaracja europejskich regulatorów nie przekona.

Koniec prokrastynacji?

Nie mam wątpliwości, że sytuacja jaka wytworzyła się po upadku Tarczy Prywatności UE-USA, (porozumienia wcześniej regulującego ochronę europejskich danych) będzie prowadziła do coraz większej ilości takich spraw. Już dziś prowadzone są podobne śledztwa przeciw firmie Meta, czyli Facebookowi. Patrząc na całą sytuację z boku, wydaje się więc, że to pozornie mało istotne wydarzenie ma szansę poruszyć lawinę i doprowadzić do końca pata na linii Unia - Stany Zjednoczone. Nie z powodu Chromebooków, ale zarzutów dotyczących Google Workspace.

Z mojej perspektywy, najprostszą opcją byłoby wprowadzenie obowiązku trzymania danych na europejskich systemach, bądź wprowadzenie obowiązku tworzenia w Stanach wyraźnie rozdzielonej infrastruktury dla klientów europejskich, którą instytucje kontrolujące realizację zasad RODO będą mogły w łatwy sposób audytowa.

Reklama

Oczywiście ze strony amerykańskich korporacji można spodziewać się dużego oporu i prób politycznego lobbyingu, ale wydaje się, że na tym polu przeciw Unii wiele nie będą w stanie ugrać. Tym bardziej, że także w Stanach kwestie prywatności, choćby dzięki działaniom Apple, są coraz mocniej stawiane i nagłaśniane.

A same Chromebooki? Szczerze powiedziawszy nigdy ich amerykańskiego fenomenu nie rozumiałem i nie dziwię się, że w Europie praktycznie nie zaistniały. Nie spodziewam się, żeby po wyprostowaniu relacji amerykańsko-europejskich na polu RODO cokolwiek w tym temacie się zmieniło. Co najwyżej Helsingør wyciągnie je z piwnicy...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama