Technologie

Czytnik e-booków mniejszy od telefonu to świetny pomysł! Podsumowanie ciekawostek z targów IFA

Jan Rybczyński
Czytnik e-booków mniejszy od telefonu to świetny pomysł! Podsumowanie ciekawostek z targów IFA
9

Czytniki to segment w którym ciężko o szybką innowację i ciągłe wypuszczanie zdecydowanie lepszych modeli. Urządzenia, które skupiają się na umożliwieniu czytania już od jakiegoś czasu spełniają swoje funkcje jak należy. Dołożenie GPS czy kamery nie poprawi komfortu czytania, może nawet zaszkodzić....

Czytniki to segment w którym ciężko o szybką innowację i ciągłe wypuszczanie zdecydowanie lepszych modeli. Urządzenia, które skupiają się na umożliwieniu czytania już od jakiegoś czasu spełniają swoje funkcje jak należy. Dołożenie GPS czy kamery nie poprawi komfortu czytania, może nawet zaszkodzić. Niemal każdy producent ma obecnie w ofercie czytnik z podświetleniem ekranu, potrzeba więc czegoś innego. Są jednak różne pomysły na skłonienie klientów do nowego zakupu.

Kolorowy E-ink bez rewelacji

I nie chodzi tutaj na przykład o czytniki z kolorowym ekranem w technologii elektronicznego papieru, chociaż i taki znalazł się na targach. Chodzi o PocketBook Color Lux wyposażony w większy, 8 calowy ekran, który wyświetla 4096 kolorów. Pomysł ciekawy, ale trafi chyba tylko do najbardziej zagorzałych fanów komiksów i kolorowych pism. Osobiście na taki czytnik bym się nie przesiadł. Kolory są mało nasycone i blade, a cały ekran wydaje się ciemniejszy i mniej kontrastowy niż np. w Kindle, nawet z włączonym podświetleniem. Do tego jak na swoją wielkość ma stosunkowo niedużą rozdzielczość 800x600 pikseli.

Elastyczny czytnik

Był też czytnik elastyczny, co samo w sobie jest znacznie ciekawszym pomysłem. Mowa o modelu WEXLER.Flex ONE Ekran co prawda nie dawał się składać na pół ani zwinąć w rulon, za to prawdopodobieństwo pęknięcia ekranu jest w tym wypadku znacznie mniejsze, niż w przypadku tradycyjnego, sztywnego wyświetlacza. Ekran jest też odrobinę wygięty jak kartka papieru i ma lepsze parametry od kolorowej konkurencji. Mimo mniejszych wymiarów rozdzielczość jest wyższa 1024x768. Niestety wciąż nie wdrożono do produkcji elastycznych baterii czy pamięci, więc czytnik posiada u dołu znaczne zgrubienie, w którym znajduje się cała elektronika i owo zgrubienie już elastyczne nie jest. To niestety psuje wrażenie czytnika wyglądającego prawie jak grubszy karton z nadrukiem.

Czytnik mniejszy od telefonu to jest to!

To co najbardziej zwróciło moją uwagę, to tradycyjna technologia w nowej formie. Po raz pierwszy maiłem szansę wziąć do ręki czytniki mniejsze niż przyjęty standard 6 cali, który reprezentuje między innymi Kindle. Mowa o czytnikach 5 calowych. Ten jeden cal różnicy robi naprawdę zaskakującą różnicę, a mniejsze wersje czytników wydają się naprawdę nieduże przy większych braciach. Dość powiedzieć, że ze względu na inne, bardziej kwadratowe (mniej panoramiczne) proporcje, czytnik pięciocalowy na wysokość jest mniejszy niż większość współczesnych telefonów, chociaż wciąż odrobinę szerszy. Oznacza to, że cały mieści się w dłoni i bez problemu wsadzimy go do każdej kieszeni.

Na targach znalazłem dwa modele tego typu. Pierwszy z nich Pocketbook 515 Mini. Posiada on ekran Vizplex o rozdzielczości 800x600 i obsługuje bardzo pokaźną listę formatów (EPUB DRM, EPUB, PDF DRM, PDF, FB2, FB2.ZIP, TXT, DJVU, HTM, HTML, DOC, DOCX, RTF, CHM, TCR, PRC (MOBI)). Jak się okazuje w polsce można go zamówić za mniej niż 300 złotych. Niestety urządzenie nie posiada WiFi ani ekranu dotykowego, co uważam za istotny minus.

Drugim modelem był Kobo Mini, który dzięki dotykowemu ekranowi wydawał się jeszcze mniejszy i jeszcze bardziej mobilny. Do tego jest wyposażony w WiFi, za to lista wspieranych formatów nie jest już aż tak imponująca (EPUB, PDF, JPEG, GIF, PNG, TIFF, TXT, (X)HTML, RTF, CBZ, CBR). Parametry ekranu, przynajmniej na papierze, są takie same jak w przypadku PocketBooka.

Naprawdę zachwycił mnie tak mały format. W przypadku tekstu niesformatowanego w większości e-booków, w związku z mniejszym ekranem nie tracimy praktycznie nic z wygody czytania, natomiast zyskujemy ogromnie na mobilności. Do noszenia czytnika niepotrzebna staje się torba czy plecak. Wystarczy kieszeń w spodniach, koszuli, gdziekolwiek. Jak zmieści się telefon, zmieści się i czytnik. Tak naprawdę oba czytniki mają dla mnie tylko jedną wadę, która powstrzymuje mnie, żeby nie pobiec do sklepu - nie są produktem Amazonu, a co za tym idzie, nie należą do tego samego ekosystemu, do którego zdążyłem się bardzo mocno przyzwyczaić. Wysyłanie artykułów z sieci prosto na czytnik to dla mnie jedna z najistotniejszych funkcji. Do tego ekosystem mobilnych aplikacji czy możliwość czytania w przeglądarce - wszystko razem sprawia, że nie łatwo będzie mnie przekonać do przesiadki.

Nowy czytnik Kindle - Paperwhite II

Skoro przy Amazonie jesteśmy, on również pokazał swój nowy czytnik na targach IFA - Kindle Paperwhite II. Co prawda nie udało mi się dotrzeć do stoiska osobiście (być może nie było jeszcze dostępne, zanim nie wyjechałem z Berlina), ale Cnet przygotował krótki przegląd nowych funkcji. Ze zmian w sprzęcie należy przede wszystkim wymienić nowszą technologię ekranu e-ink, nowszą generację podświetlenia, a także szybszy procesor, który skraca czas przełączania stron. Istotnych zmian doczekało się również oprogramowanie. Dotknięcie słowa wspiera teraz również Wikipedię. Każde słowo, które sprawdzamy w słowniku trafia do osobnej biblioteki, którą możemy później przejrzeć, żeby sprawdzić jakie słowa sprawiają nam problemy. Wreszcie pojawiła się możliwość przeszukiwania zawartości czytanej książki w osobnym oknie, nie opuszczając aktualnie czytanej strony, co może ułatwić sprawdzenie jakiejś informacji, o której zapomnieliśmy i chcemy do niej wrócić np. do listy bohaterów, opisu miejsca itp.

Jeżeli starszy model Paperwhite otrzyma aktualizację oprogramowania z nowymi funkcjami, a historia pokazuje, że jest na to duża szansa, wszystko sprowadzi się do nowego ekranu e-ink. Musiałbym porównać oba czytniki na żywo, żeby mieć w tej kwestii własne zdanie, ale nie sadzę aby zdecydował się na zakup nowego modelu. Chętnie za to zobaczyłbym mniejszą wersję.

iBed - rewolucja w czytaniu z iPada

Dla osób, które wciąż do czytników nie mogą się przekonać i uważają iPada za najlepsze urządzenie do czytania elektronicznych tekstów, przydatne może okazać się nowe, rewelacyjne akcesorium o wiele mówiącej nazwie iBed. Podstawkę umieszcza się za głową, od tyłu wsuwając stopkę pod poduszkę, a z góry umieszcza się na niej tablet Apple. Tym sposobem można czytać leżąc, bez wysilania rąk. Gdy Pan prezentujący iBed na stoisku dowiedział się, że jestem z mediów, do tego z AntyWeb, nie mógł powstrzymać się, żeby nie rzucić się na podłogę w celu zaprezentowania iBed w działaniu. Najwyraźniej uznał, że rycina prezentująca zastosowanie iBed jest zbyt mało wymowna, ewentualnie skłonił go do tego moja mina, jaką wypisała się na mojej twarzy podczas zwiedzania stoiska.

Inne ciekawostki

Oprócz tego można było zobaczyć urządzenie, które naładuje nasz telefon bądź tablet, gdy rozpalimy w nim ogień:

Profesjonalne akcesoria foto i wideo dla osób fotografujących telefonem:

Czy specjalne druciki znajdujące się w gumkach, pozwalające zabezpieczyć kable przed splątaniem:

To oczywiście wierzchołek góry lodowej. Żeby przejrzeć wszystkie stoiska trzeba by spędzić na targach chyba z miesiąc, a to jest wykluczone, bo targi trwają znacznie krócej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu