Felietony

"Czytać, ale na czym?" - wybór może być tylko jeden (część 1)

Konrad Kozłowski
"Czytać, ale na czym?" - wybór może być tylko jeden (część 1)

Pod koniec maja dzięki zorganizowanemu przez Legimi "pojedynków ekspertów" doszło do pewnego rodzaju "starcia" dwóch zupełnie różnych pomysłów na nowo...

Pod koniec maja dzięki zorganizowanemu przez Legimi "pojedynków ekspertów" doszło do pewnego rodzaju "starcia" dwóch zupełnie różnych pomysłów na nowoczesne czytanie. Mając na uwadze fakt, że mam dosć specyficzny gust jeżeli chodzi o literaturę, do moich rąk książki nie wpadają tak często jak prawdopodobnie powinny. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie czytam - czytam. Ale nie liczy się tylko to co czytam, ale także to, na czym czytam.

Urządzenia wielofunkcyjne podbiły nasze serca - najlepszym tego przykładem jest smartfon, który wygonił z naszych kieszeni i plecaków odtwarzacze mp3, aparaty i różnego rodzaju palmtopy itd. Trzymając w dłoni jeden gadżet, mogący zastąpić cały plecak "zabawek" czujemy się o wiele lepiej, pewniej, bardziej komfortowo. Większy lub mniejszy smartfon potrafi już tak wiele, że nawe te wspomniane tańsze, a co za tym idzie gorzej wyposażone modele, również znajdują bardzo duże grono klientów.

Z tabletami jest podobnie - zdaniem wielu są to do niczego niepotrzebne, zupełnie zbędne "bajery", które ani nie nadają się do "prawdziwej pracy" (tutaj prym wiodą pecety i laptopy), zaś inni nie wyobrażają sobie uruchomienia choćby jednej gry, ponieważ właśnie pecet czy konsola do gier są sprzętami "godnymi" takiej rozrywki. Wydatek rzędu 1000 złotych (lub niejednokrotnie sporo mniej, wszystko zależy od upodobań klienta) na 10 cali szkła i aluminium/plastiku to pieniądze wyrzucone w błoto, bo ni to smartfon, ni to laptop. A jednak tabletowa rewolucja dalej się kręci...

Wspominając o tablecie nie sposób pominąć jednej z czynności, do której niby to został stworzony, a mianowicie czytania. Książki, magazyny, komiksy, artykuły, strony internetowe. Tablet oferuje wygodne zapoznawanie się z treścią, o wiele wygodniejsze od komputera. Wystarczy wziąć bowiem pod uwagę to jak tablet nie krępuje naszego ciała, nie zmusza do przyjęcia konkretnej pozycji, ponieważ jego niewielkie rozmiary i masa (względem laptopa, o PC nie wspominając) umożliwiają dostosowanie jego położenia względem naszych oczu w każdej sytuacji. I rzeczywiście - po zakupie tabletu "rytuał" przeglądu informacji lub czytania dłuższych tekstów zmienił się. "Przerzucenie" kilkudziesięciu stron lub źródeł RSS'a jest w moim odczuciu wygodniejsze i znacznie szybsze za pomocą tradycyjnej myszki, a wtedy dopisanie czegoś do listy "do przeczytania" ogranicza się do jednego przycisku lub skrótu na klawiaturze. Gdy ten etap mam za sobą, mogę wygodnie usiąść na kanapie, w fotelu i przejść do "konsumpcji" tekstów.

Ta druga część może potrwać od kilkunastu minut do godziny, nigdy więcej bez zrobienia sobie chociaż kilkunastu kolejnych minut przerwy. Podstawowym i najistotniejszym argumenten jest oczywiście kondycja wzroku - zmiana otoczenia jest niezbędna w sytuacjach, gdy spędzamy przed ekranem dłuższy czas, dlatego staram się pilnować swojego zachowania, kiedy tylko mogę. Oczywiście oprócz zapisanych "na później" artykułów, mój tablet pełen jest tygodników, miesięczników i książek. Te ostatnie, są tam tylko na wszelki wypadek, dwie pierwsze pozycje znalazły się tam z braku dostępu do nich na innym urządzeniu. Zapewne domyślacie się już o jakim urządzeniu mowa.

Naturalnie nie może chodzić o nic innego niż e-czytnik. W moim przypadku jest to Kindle Paperwhite, którego udało się mi się zdobyć w bardzo okazyjnej cenie wraz z etui. Od momentu nabycia moja chęć do czytania i ilość czasu poświęcanego na tę czynność wielokrotnie wzrosła. Wynika to przede wszystkim z ułatwionego dostępu do sporej ilości książek (dwa czy trzy kliknięcia i gotowe, książka na czytniku), jak również ciągłej dostępności czytnika, który na dobre "wprowadził się" do mojej torby i gdy tylko mam ochotę, mogę wybrać dowolną książkę czy czasopismo i wrócić do lektury.

Gdybym tylko mógł to wszystkie aktywne subskrypcje przeniósłbym z mojego tabletu na czytnik, lecz jak na razie nic tego nie zapowiada. Faktycznie, czytanie na smartfonie, tablecie, na komputerze to "fajna" sprawa, jak to niektórzy mawiają, ale czy pomiędzy dziesiątkami innych spraw, czynność przejrzenia jednej czy dwóch stron, na co znaleźliśmy minutę czy dwie, można określić mianem "czytania"? Nie o takim "czytaniu" mowa w tytule i w żadnym wypadku o takim "czytaniu" nie ma co prowadzić dyskusji. Wiem, że są takie osoby i wierzę im, że "doczytywanie" po kilka stron co kilkadziesiąt minut to jedyny sposób na zapoznanie się z jakąś treścią, ale nie mogę sobie wyobrazić dwu-, trzy-, a może nawet czterogodzinnego "pochłaniania" książki na tablecie, niestety. Doceniam możliwości chmury, synchronizację w tle i powrót do tego samego fragmentu książki bez względu na to, które z urządzeń wybieram, lecz to są tylko dodatki, pewne ponadprogramowe rozszerzenie samego ekosystemu zbudowanego wokół czytników.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu