Poradniki

Czym jest Zoom fatigue i jak sobie z nim radzić?

Dawid Pacholczyk
Czym jest Zoom fatigue i jak sobie z nim radzić?

Kiedyś nie wierzyłem w coś takiego jak zoom fatigue. Nawet jeśli byłem zmęczony po sporadycznym dniu w którym więcej czasu spędziłem na wirtualnych spotkaniach nie brałem tego pod uwagę. Teraz przestałem uważać, że jest to kwestia wiary. Zoom fatigue istnieje, jest to zjawisko z którym będziemy mieli coraz częściej do czynienia.

Ze względu na swoje obowiązki, bardzo dużo czasu spędzam na różnego rodzaju wideokonferencjach. Zoom, Teams, Slack i inne narzędzia regularnie służą mi do krótkich i długich spotkań z ludźmi. Czasami jest to call jeden na jeden, a czasami zajęcia i szkolenia dla dziesiątek osób. Dlatego bardzo bliskie jest mi zjawisko o nazwie zoom fatigue.

Czym jest zoom fatigue?

Jest to nic innego jak zmęczenie wynikające z długotrwałych wideokonferencji. Bo nie chodzi tu konkretnie o Zooma. Nazwa tego produktu jest wykorzystana tylko dlatego, że jest to jedna z najpopularniejszych aplikacji wykorzystywana podczas pracy zdalnej.

No dobra, ale z czego to wynika? W końcu spotkanie jak spotkanie. No właśnie nie do końca. Wszystko wskazuje na to (i wielu psychologów to potwierdza), że interakcje za pośrednictwem wideo są dla nas dużo bardziej męczące. Otoczenie, brak możliwości odczytywania mowy ciała, potrzeba większej kontroli nad tym, kiedy i jak wkraczamy do rozmowy, masa rozpraszaczy na ekranie. To wszystko sprawia, że musimy być bardziej skupieni i kosztuje nas to więcej sił.

Przedstawię wam przykład z życia wzięty - cały dzień prowadzenia zajęć na uczelni. Normalnie blok złożony z 5-6 grup pod rząd jest męczący, ale nie wykracza to poza standardy pracy biurowej. Nawet sprawdzenie indywidualnych projektów każdej osoby to coś do czego zdążyłem przywyknąć. Jednak, gdy pierwszy raz weryfikowałem prace studentów zdalnie, to pod koniec dnia po prostu padłem…dosłownie miałem absolutnie dość. Energia jaką musiałem w ten proces włożyć była nieporównywalnie większa niż w przypadku sprawdzania na żywo. Wydaje się to sprzeczne z logiką, w końcu siedzę komfortowo w domowych warunkach.

Zoom fatigue to etykieta naszych czasów

Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo zoom fatigue stanie się znakiem rozpoznawczym naszych czasów. Moment w który praca coraz mocniej skręca ku wersji zdalnej i rozproszonym zespołom jest już dawno za nami i raczej z tej ścieżki prędko nie zawrócimy. Musimy w związku z tym mieć świadomość wyzwania jakie staje przed nami i jak sobie z tym radzić.

Dyskomfort pracy, przemęczenie, problemy ze skupieniem się w trakcie wirtualnego spotkania to tylko pierwsze z brzegu zagrożenia, na które będą wystawieni wszyscy Ci, którzy będą pracować z ludźmi rozsianymi po całym świecie.

Warto zastanowić się przez chwilę jak sobie radzić ze zjawiskiem zoom fatigue. Skoro wiemy, że od niego nie uciekniemy to rozsądnym jest wprowadzenie pewnych środków zaradczych.


Jak radzić sobie z zoom fatigue?

Poniżej znajdziesz kilka porad na temat walki z zoom fatigue, które wynikają bezpośrednio z moich obserwacji na przestrzeni ostatnich lat i może przydadzą się tobie.

Czy muszę być na tym spotkaniu?

Kiedy zaczął się lockdown po internecie krążył mem z tekstem: teraz zobaczymy, które spotkania możemy zamienić na e-mail.

To zdanie nabiera jeszcze większego sensu. Głównym czynnikiem generującym zoom fatigue jest nadmierna ilość spotkań. Ilość, która w normalnych warunkach nie sprawiłaby nam większego problemu. Zanim zaakceptujemy zaproszenie lub sami zorganizujemy calla warto się zastanowić, czy jest on naprawdę konieczny.

Multitasking nie istnieje

Podobno nie istnieje coś takiego jak multitasking, za to istnieje multislacking. Wideokonferencje wymagają od nas dużo więcej uwagi, koncentracji i samokontroli, dlatego warto ograniczyć wszystkie inne bodźce, które nas dodatkowo rozpraszają. Wyłączyć powiadomienia, zamknąć slacka i maila. Po prostu skupmy się na spotkaniu, ono i tak jest dostatecznie męczące.

Ciągłe przepinanie się między kontekstami sprawia nam wysiłek zawsze i wszędzie, a co dopiero, gdy koszt energetyczny i umysłowy jaki musimy włożyć w wideokonferencje jest większy? Na czas spotkania odstaw inne tematy na bok.

Mniej i krócej

O tym żeby przemyśleć ILOŚĆ spotkań już mówiłem, ale warto zastanowić się również nad czasem jaki trwają. Jest to zmora korporacyjnego świata. Nie ważne ile czasu zaplanujemy na spotkanie, i tak go w całości skonsumujemy. Wynika to z prawa Parkinsona.

Prawo Parkinsona pierwszy raz zostało opublikowane w 1955 roku w The Economist przez Cyrila Northcote Parkinsona. Brzmi ono tak:

Praca rozszerza się tak, aby wypełnić czas dostępny na jej ukończenie

Dlaczego do tego się odnoszę? Bo potrzebujemy przerw. Jeśli niepotrzebnie porozciągamy spotkania licząc, że któreś skończy się wcześniej i złapiemy oddech to po prostu się oszukujemy. Dlatego warto zastanowić się nad skróceniem czasu ich trwania, nad zapewnieniem sobie luk w kalendarzu, aby był moment na odpoczynek między kolejnymi sesjami

A czy Wy macie jakieś sprawdzone sposoby na radzenie sobie z zoom fatigue? Jeśli tak to podzielcie się w komentarzach! Na pewno przyda się to nam wszystkim.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu