Wikipedia jest dziś jednym z nieodłącznych zakątków Internetu. Korzystają z niej uczniowie przy odrabianiu prac domowych, studenci przy pisaniu prac l...
Wikipedia jest dziś jednym z nieodłącznych zakątków Internetu. Korzystają z niej uczniowie przy odrabianiu prac domowych, studenci przy pisaniu prac licencjackich i wszyscy inni chcący po prostu zgłębić dany temat, bez czasochłonnego wertowania papierowych encyklopedii. Wikipedia jest odbiciem całego Internetu, który może nas zaciekawić interesującymi treściami, ale równie zwieść na manowce błędnymi lub śmieciowymi hasłami.
Wikipedia próbuje się zmieniać, aby dostosować się do rosnących potrzeb Internautów, korzystających z tej piątej najpopularniejszej witryny. Mimo, że sama Wikipedia jest tworzona głównie pro publico bono, to obraca ona również dość dużymi funduszami pochodzącymi przeważnie z darowizn czytelników.
Jak wynika z tego dokumentu, w roku fiskalnym 2011 – 2012 otrzymała ona łącznie $35 mln dolarów. Część z nich przeznaczyła na usługi hostingowe, dla ogromnej przecież bazy danych, część na wynagrodzenia, a część na projekty rozwijające Fundację. Mnie jednak bardziej od tego co dzieje się na świecie, interesuje poletko krajowe, które niedawno chwaliło się milionowym artykułem.
Jak jest u nas?
W sprawozdaniu za poprzedni rok możemy przeczytać, że głównym źródłem przychodów polskiej części Wikipedii były środki z 1 % dla Organizacji Pożytku Publicznego, które łącznie wyniosły ok. pół miliona złotych. Wydano 3/5 tej sumy, głównie na stypendia wyjazdowe, koszty operacyjne i projekty dodawania treści jak np. ekspedycje czy konkursy fotograficzne.
Taka działalność może być jedyną formą wynagrodzenia dla edytorów haseł, bo mimo, że teoretycznie może się tym zająć każdy z nas, to najwięcej zmian wprowadzają weterani, silnie zżyci ze społecznością, której nieraz poświęcają cały swój wolny czas.
Jednak na obrazie Wikipedii zaczęły pojawiać się w ostatnim czasie dość poważne rysy. Pierwsza z nich dotyczy szeroko komentowanej afery z usuwaniem niezbyt pozytywnych wpisów o kardynale Bergoglio, już kilka minut po jego wyborze na papieża.
Druga kwestia jest jednak znaczne bardziej kompromitująca, bowiem na jaw wyszło, że niektóre PRowe agencje zlecały swoim pracownikom prace przy hasłach na Wikipedii. Było to po prostu ich wybielanie i robienie marketingu na jednej z największych stron praktycznie za darmo. Na razie zbanowano 250 kont, a sprawę tak skomentowała Sue Gardner, zarządzająca fundacją Wikimedia:
Nalegamy aby firmy zachowywały się etycznie, a ich działalność na Wikipedii była przejrzysta.
Dlatego też w ostatnim czasie pod dyskusję poddany został temat wynagradzania najbardziej oddanych edytorów. Jednak w mojej opinii kompletnie zmieniłoby to sposób naszego postrzegania tej wolnej – bądź, co bądź – encyklopedii. Musiałaby ona wtedy niejako zamknąć się w wewnętrznym kręgu, „zawodowych” twórców haseł. Myślę, że na podobnej zasadzie można zresztą toczyć spór jeśli chodzi o blogi, bo i w tym środowisku pokutowało kiedyś stwierdzenie, że „jeśli za pisanie bierzesz kasę, to nie jesteś prawdziwym blogerem”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu