Zawsze chciałem napisać tekst z rosyjską polityką w roli choćby drugoplanowej. Otóż, Raszyd Nurgalijew, rosyjski minister spraw wewnętrznych wezwał we...
Zawsze chciałem napisać tekst z rosyjską polityką w roli choćby drugoplanowej. Otóż, Raszyd Nurgalijew, rosyjski minister spraw wewnętrznych wezwał we wtorek do ograniczenia wolności w rosyjskim internecie, celem zapobiegania zatracania się wartości kulturowych wśród młodych ludzi. To tak ładnie brzmi, choć można to ująć w proste słowa - minister boi się rewolucji na miarę tej widocznej w krajach arabskich i chce wprowadzić cenzurę w internecie. Ot, kolejne polityczne zagranie - o którym jednak warto mówić, jak bowiem pokazują kraje arabskie, wolność internetu prowadzi do ciekawych zmian społecznych.
Podczas gdy Dmitrij Miedwiediew obstaje za konkretną dyskusją na temat radzenia sobie z problemami internetu, część rosyjskich polityków, w tym minister spraw zagranicznych czy też Władimir Putin, obstaje za wprowadzeniem “kontroli i limitów”, czyli cenzury. Swoje poglądy tłumaczą chęcią obrony młodych rosyjskich umysłów przed negatywnymi wpływami kulturowymi, które docierają do Rosji między innymi przez internet. I mają rację w stu procentach, by się bać. Pokazuje to choćby wpływ internetu na świat arabski.
W Rosji internet wykorzystywany jest przez aktywistów społecznych i oczywiście bloggerów w celu krytykowania władzy, wyciągania na światło dzienne korupcji i przestepstw. Nurgalijew wspomina o chronieniu młodzieży przed wywrotowymi ideami czy muzyką, która może źle oddziaływać na społeczeństwo. Hmm, czy brzmi wam to komunistycznie, czy religijnie? Jak dla mnie, jak jedno i drugie.
“Zapomnieli o pieśniach miłosnych z dawnych czasów, o walcach, o wszystkim co nas zjednoczyło, o naszej przeszłości i korzeniach”, mówi Nurgalijew wspominając zapewne swoje dobre czasy pracy w KGB. Ta pieśń miłosna to pewnie Katiusza, nie?
Dla rosyjskich blogerów, wypowiedzi Nurgalijewa to absurd i kpina. Andrei Soldatov, spec of kwestii wywiadowczych twierdzi, że wypowiedzi Nurgalijewa są tylko przykrywką dla wprowadzenia monitoringu sieci na siłę. Tym samym możemy być świadkami poważniejszych działań mających na celu zniszczenie, a przynajmniej kontrolę ostatniego bastionu wolności w Rosji.
W kolejnym kraju pod przykrywką chęci ochrony tradycji i bronienia młodych umysłów przez imperialistycznymi zapę... ee, znaczy się złymi ideami, chce się wprowadzić kontrolę internetu i cenzurę. A sieć jest poteżnym narzędziem jeśli chodzi o jego wykorzystywanie w działalności społecznej - ostatnie lata są tego doskonałym przykładem. Wolność internetu to choć częściowa kontrola społeczeństwa nad poczynianiami tych osób, które są u władzy.
Dla Rosji pewnie kolejnym argumentem na kontrolę sieci będą haktywiści - na których negatywnie oddziałują bezmyślni crackerzy sprzedający kradzione bazy danych. Ostatecznie jednak trzeba powiedzieć jedno - nie. A dokładniej “nie dla cenzury”. Kilka tysięcy lat temu pewien chińczyk zwany Lao Tse powiedział w swym dziele Daodejing, że im więcej regulacji, tym bardziej utrapione społeczeństwo - im mniej regulacji narzucanych przez władzę, tym lepiej funkcjonuje społeczeństwo. Jasnym jest, że jeśli wolność będzie ograniczana, to ludzie bedą niezadowoleni. Chcąc zatrzymać przestępczość w sieci, trzeba umożliwić ludziom życie na odpowiednim poziomie - to takie proste.
A skoro też trudne do zrealizowania (bo czasem wręcz utopijne), to oczywistym jest, że mówienie o chronieniu młodych przed “innymi” ideami będzie tylko wciskaniem kitu, który ma pomóc utrzymać się u korytka...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu