Internet

Coś mi się wydaje, że projekt pozwu zbiorowego przeciw Ashley Madison nie wypali...

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

26

Sprawa portalu randkowego Ashley Madison nieco przycichła, ale co jakiś czas pojawiają się w tej sprawie nowe doniesienia. Po tym, jak już powiedziano niemal wszystko - winni hakerzy, winni zdradzający, winni twórcy serwisu i po tym również, jak już dowiedziano się w jaki sposób wykradziono dane z serwisu, ruszają teraz machiny sprawiedliwości. Pod największym obstrzałem jest właśnie serwis randkowy, który nie dopilnował bezpieczeństwa danych użytkowników. Coś jednak mi się wydaje, że nie będzie z tym tak łatwo.

Ashley Madison jako zbiorowisko najgorszych ludzkich cech

Nie stawiam moralnych wyroków w tej sprawie. Wychodzę z prostego, bezpiecznego i raczej dobrego założenia, że jako człowiek nie mogę dopuścić się oceny osób, które korzystały z tego typu serwisów. Każdy działa według swojego sumienia i choć uważam zdradę za jednoznacznie złą - nikogo w tej sprawie nie rozliczam. Sam jestem człowiekiem, mam trochę za uszami i staram się nie oceniać jednoznacznie nikogo. W świetle informacji, które dopływają do nas z zagranicy ciśnie się na usta jednowyrazowe stwierdzenie: "Karma". W sumie trochę nadużywane, ale tutaj pasuje wręcz jak ulał.

Po pierwsze, okazuje się, że by móc pozwać Ashley Madison o cokolwiek, trzeba użyć prawdziwych danych. Oskarżenie z pominięciem prawdziwych danych identyfikacyjnych można wnieść jedynie w określonych przypadkach (np. w oskarżeniach o napaść seksualną). Sprawa Ashley Madison zapisanych w prawie definicji nie wyczerpuje i osoby, które mają jakiekolwiek roszczenia wobec autorów serwisu muszą się liczyć z tym, że ich dane będą upublicznione. Co teraz? Cóż, pewien jestem, że to może być koronnym argumentem za tym, by jednak ci, którzy poczuli się pokrzywdzeni nie zdecydowali się jednak na pozwanie serwisu. Mimo licznych gróźb ze strony cyberprzestępców, nie ma jednoznacznych informacji o tym, by jakakolwiek rodzina rozpadła się z powodu tej sprawy. Były natomiast przypadki odebrania sobie życia przez osoby zagrożone takim działaniem i wstępne ustalenia śledczych wskazały na możliwy związek z aferą Ashley Madison.

Ashley Madison winne w tym konkretnym przypadku

Pewnej pikanterii sprawie dodaje fakt, iż udowodniono Ashley Madison tworzenie nieprawdziwych kont, za pomocą których wodzono za nos prawdziwych użytkowników serwisu. Na samym początku afery wielu ekspertów wskazywało na to, że ilość kont w serwisie jest "nieco za wysoka" i okazało się, iż rzeczywiście - twórcy pozwalali sobie na zabiegi mające na celu sztucznie napędzić ruch na stronie internetowej.

Czy jednak pozew zbiorowy przeciw Ashley Madison jest zasadny? Każdy ma możliwość dochodzenia swoich praw, jeżeli wyrazi tego chęć. W przypadku tego serwisu doszło do naruszenia podstawowych zasad ochrony danych osobowych, w tym danych do kart kredytowych, które obecnie są niezwykle newralgicznymi informacjami pozwalającymi na wykradzenie pieniędzy z kont. Jednak w tym konkretnym przypadku chodzi nie tyle o pieniądze, co... o kwestie moralne. I tym trudniej jest tę sprawę rozpatrywać jednowymiarowo. Mimo starań prawników, którzy wywietrzyli w tej sprawie niemały interes, może się okazać, że kolejka chętnych do pozwania serwisu może okazać się po prostu mała. Zresztą, dziwi Was to?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu