Alkomat w każdym samochodzie. Obowiązkowo. Za niespełna rok. Chyba niewiele osób spodziewało się, że takie rewelacje przyniesie nam początek roku 2014...
Alkomat w każdym samochodzie. Obowiązkowo. Za niespełna rok. Chyba niewiele osób spodziewało się, że takie rewelacje przyniesie nam początek roku 2014. Nie dziwi zatem, że pomysł szybko stał się przedmiotem ożywionej dyskusji, która pewnie potrwa jakiś czas, bo zagadnienie nośne i kontrowersyjne. Zagadnienie dla AW? Ba, podejrzewam, że na jednym tekście sprawa się nie skończy…
Zapewne pod tekstem pojawią się pytania w stylu: co ma wspólnego AntyWeb z tą sprawą i dlaczego nie zajmujecie się CES? Dlatego już na wstępie wyjaśnię, że to temat technologiczny. Po pierwsze, alkomat sam w sobie może nas zainteresować z czysto technicznego punktu widzenia (i niedługo pewnie zainteresuje), a po drugie, warto wziąć pod uwagę, iż rolę alkomatów mogą dzisiaj pełnić np. smartfony. Ta kwestia pojawia się w sektorze IT od dobrych paru lat i kojarzę ją z przynajmniej kilkoma firmami.
Każdy, kto śledzi opisywaną przez nas branżę, zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że wszelkiej maści urządzeń, usług i oprogramowania przybywa w niej bardzo szybko i na olbrzymią skalę. Nie brakuje gadżetów, które moglibyśmy uznać za dziwne lub niepotrzebne, pewnie wielu Czytelników pomyślało tak o dodatkach do smartfonów, zmieniających te ostatnie w alkomaty. Teraz okazuje się, że produkty tego typu (na sprzęcie sprawa się nie kończy – trzeba pamiętać o aplikacjach) mogą się za kilkanaście miesięcy cieszyć olbrzymim powodzeniem, bo spora część kierowców zapewne będzie chciała poszerzyć możliwości swojego telefonu i załatwić w ten sposób "alkomatowy problem". Za jakiś czas przekonamy się czy będzie to możliwe i opłacalne. W to, że takie rozwiązania szybko staną się promowane nie wątpię – przecież mówimy o rynku, który może być wart nawet kilka miliardów złotych. Temat rzeka… Póki co parę słów o samym pomyśle.
Czy alkomat w każdym samochodzie jest dobrym pomysłem? Przyznam, iż zastanawiałem się nad tym cały wieczór, przeczytałem sporo argumentów zwolenników oraz przeciwników tego rozwiązania. Początkowo uznałem pomysł za co najmniej dziwny, a może nawet bezsensowny, a po kilku godzinach… upewniłem się w tym przekonaniu. Przymusowe dorzucanie alkomatu do wyposażenia samochodu, idące w parze z brakiem nakazu korzystania z tego sprzętu, to pomysł, który przebić może jedynie pakowanie do samochodu czy mieszkania Kodeksu Karnego i kilku ustaw (najlepiej w firmie cyfrowej i drukowanej). Skoro osoba nietrzeźwa będzie mogła szybko sprawdzić swój stan, to powinna też mieć możliwość zapoznania się (lub odświeżenia) z treścią art. 178a KK - może to podziała na nią niczym zimny prysznic i nie odpali samochodu.
Jednocześnie nie powinniśmy się ograniczać do kierowców i nie tylko tych pijanych. Naćpana osoba jadąca na rowerze stwarza na drodze mniejsze zagrożenie niż pijany kierowca samochodu? Podobnie jest z pieszymi, rolkarzami, osobami jeżdżącymi konno czy kajakarzami. Oni też mogą stwarzać zagrożenie w stanie nietrzeźwym i jeśli już zajmujemy się jakimś problemem, to trzeba na niego spojrzeć w sposób szerszy, niż ten zaproponowany kilkanaście godzin temu. Nie oznacza to, iż właśnie zaproponowałem, by każdy pieszy i rowerzysta miał przy sobie alkomat – takiego pomysłu nie powstydziłby się Monty Python w latach świetności.
Jestem ciekaw, jaki odsetek kierowców korzystałby (a może lepiej "będzie korzystał" - niewykluczone, że ten plan zostanie zrealizowany) z alkomatu i jak prezentowane przez niego wyniki wpływałyby na decyzje dotyczące włożenia kluczyka do stacyjki. Osoba kompletnie zalana lub przynajmniej na ostrym rauszu zapewne nie będzie dmuchać. Chyba, że w ramach żartu – przecież w takim stanie humor i fantazja mogą dopisywać. Ludzie, którzy wypili jedno piwo oraz osoby na kacu, które zastanawiają się czy mogą prowadzić? Po pierwsze, pojawia się ryzyko, że odczyt z prywatnego alkomatu będzie się różnił od tego policyjnego, po drugie, nie zabraknie pewnie osób wychodzących z założenia, że teraz wynik jest niekorzystny, ale za pół godzinki się zmieni – trasa otrzeźwi. Część kierowców nie wsiądzie za kółko po badaniu własnym alkomatem, ale ta grupa zapewne i tak dwa razy zastanowiłaby się przed odpaleniem samochodu (przecież część kierowców już dzisiaj, bez przymusu korzysta z alkomatów). Na drodze nadal pozostaje jednak mnóstwo pijanych potencjalnych zabójców, których nowy pomysł może najwyżej rozbawić.
Kiedyś zastanawiałem się nad koncepcją instalacji alkomatu w samochodach już na etapie fabryki. Sprawa jest prosta: samochód ruszy, jeśli kierowca jest trzeźwy. Potem doszedłem jednak do wniosku, że nawet dla takiego zabezpieczenia znaleziono by jakieś obejście. Ludzie potrafią być bardzo kreatywni – zwłaszcza, gdy w grę wchodzi łamanie prawa. Moglibyśmy wprowadzić milion zabezpieczeń i dożywocie za kratkami za prowadzenie na podwójnym gazie, ale czy to wyeliminuje problem pijanych kierowców? No właśnie...
*To nie do końca prawda - kierowcy wydadzą kasę, która trafi do czyjejś kieszeni, więc coś się zmieni. Pieniądze będą miały nowych właścicieli.
Źródło grafiki: autocentre.ua
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu