Felietony

W co będziemy grać gdy minie już moda na Fortnite i battle royale?

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

To, co dzieje się wokół Fortnite, to fenomen. Generalnie gry battle royale są fenomenem i choć lubię ten gatunek, to szał jaki opanował graczy w związku z produkcją Epic Games jest dla mnie jednak niezrozumiały. To nie pierwszy raz kiedy ludzie masowo grają w jakąś produkcję lub interesują się jakimś gatunkiem, można więc zastanowić się, co będzie następne.

Znam kilka osób, które omijają najbardziej popularne produkcje z jednego konkretnego powodu. Kiedy coś jest niesamowicie modne uznają, że nie chcą uczestniczyć w tej ślepej fascynacji. I ja to w pewnym sensie rozumiem, wychodzę jednak z założenia, że warto wiedzieć o co jest ten cały hałas i chociaż spróbować zrozumieć ten fenomen. Miałem tak z Minecraftem - nie zaskoczyło, choć mój syn jest aktualnie wielkim fanem tej produkcji. Pamiętam jednak kiedy wszystkie serwisy growe oszalały na punkcie klockowej produkcji i redaktorzy spędzali w wirtualnym świecie setki godzin, budując wykręcone projekty. Pamiętam zachwyt grami MOBA, a dokładnie szał na League of Legends. Też próbowałem i w ogóle nie przemówił do mnie mechanizm zabawy, choć przecież byłem wielkim fanem klasycznych RTS-ów, z WarCraftem 3 na czele.

Reklama

Wkręciłem się natomiast w battle royale i choć nie jestem wymiataczem, to świetnie bawię się w PlayerUnknown’s Battlegrounds i Fortnite, próbowałem innych produkcji - takich, jak chociażby bardzo przyjemne Rings of Elysium, a teraz zagrywam się w świeżutkie Apex Legends.

Historia branży gier pokazała jednak, że wszystkie fenomeny przemiajają. Owszem, cały czas ludzie grają w Counter Strike’a, StarCrafta II, League of Legends czy Minecrafta, jednak w przypadku większości z nich popularność wciąż napędza i będzie napędzał e-sport, który niejako powstał właśnie wokół nich. Trudno jednak powiedzieć, by była to masówka tak, jak kiedyś czy tak jak teraz wokół Fortnite. W przypadku gry Epic dochodzi do absurdalnych akcji kiedy DJ gra koncert w grze. Ale wiecie co? Sam oglądałem go na żywo i uważam, że wyszło fajnie.

Fortnite jak i samo battle royale kiedyś jednak przeminie i wciąż oczywiście będziemy w nie grać, jednak nie w takim stopniu jak teraz. Któraś z firm trafi w dziesiątkę i przedstawi jakiś w miarę świeży pomysł, choć oczywiście czerpiący pełnymi garściami ze znanych już gier, uruchomi ogromną maszynę promocyjną, zaprzęgnie do pracy streamerów i stworzy nowy hit, w który będą zagrywać się masowo miliony. I tu warto zaznaczyć, że wcale nie trzeba być pierwszym, co doskonale pokazał Fortnite, wystarczy dobrze zaprojektować swoją grę. Co to znaczy dobrze? Musi być na tyle przystępna, by nikt się od niej nie odbił. System dystrybucji i mikrotransakcji musi być nieinwazyjny, a gra działać świetne. Do tego wspomniani streamerzy. Zapłacić tu, zapłacić tam, zadbać by na Twitchu produkcja była najpopularniejsza. Stworzy się wtedy baza widzów, którzy sami grają na swoich sprzętach, ale chętnie oglądają lepszych graczy robiąc z nich swoich idoli. Proszę bardzo, oto przepis na sukces w branży gier, pamiętajcie że jeśli go odniesiecie, 30% idzie do mnie za podpowiedź.

Ale jaka gra może okazać się nowym Fortnitem?

Nie wiem i mówię to całkowicie szczerze, nie mam kompletnie pomysłu. Nie będą nią na pewno wyścigi, nie będzie kosmiczny symulator, strategia czy bijatyka. Co ważne, nie będzie nią również tak zwana gra singlowa. Jednoosobowe przygody są super i mam nadzieję, że nigdy nie przestaną powstawać (ubiegłoroczny God of War i Spider-Man na PS4 były rewelacyjne), jednak to nie tego typu produkcje są fenomenami. Gra musi być więc wieloosobowa, bo nie będzie mieć końca, pozwoli też spotkać się w sieci ze znajomymi, co w przypadku elektronicznej rozrywki jest niezwykle ważne.

Osobiście celowałbym w hybrydę popularnych gier z przeszłości. Ktoś kiedyś weźmie najlepsze elementy z MOBA, Fortnite, CS-a i sklei je w jedno (choć w sumie jakby nie patrzeć, to w sumie piszę o Apex Legends). Pozostaje pytanie o mechanizm rozgrywki, w końcu wszystko już było. Może więc połączenie strategii i strzelanki, na przykład z podziałem gry nie na etapy ale na specjalizacje graczy. Wiecie, wielkie starcia na mapach rozmiarów tych z battle royale lub większych, gdzie jedna drużyna dzieli się na piechotę, druga na strategów wyznaczających im cele? Do tego strefy z bijatykami w stylu Tekken, gdzie kilkanaście osób walczy wręcz z kilkunastoma graczami niczym na kibicowskich ustawkach? I tak na przykład na tej wielkiej mapie nie byłoby 100 osób, ale 300, dwie drużyny po 150 - ale by się działo.

Jestem bardzo ciekawy czy Wy macie jakieś pomysły na następcę Fortnite, czy raczej gatunku gier battle royale. W co Waszym zdaniem będziemy grać za 2-3 lata i czy w najbliższym czasie jakaś produkcja będzie mogła pochwalić się taką popularnością jaką ma dziś produkcja Epic Games?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama