Tydzień rozpoczął się od ciekawych doniesień płynących z Ameryki. Po pierwsze, pojawiła się plotka, iż HP szykuje się do poważnej redukcji etatów i ...
Tydzień rozpoczął się od ciekawych doniesień płynących z Ameryki. Po pierwsze, pojawiła się plotka, iż HP szykuje się do poważnej redukcji etatów i przynajmniej częściowej zmiany strategii. Po drugie, w San Francisco spotkali cię CEO Apple i Samsunga, by zakończyć ciągnący się od kilku kwartałów spór. Na przestrzeni ostatnich dni sporo wyjaśniło się w obu kwestiach – warto rzucić okiem na to, co wymyślili po drugiej stronie Atlantyku.
Zacznijmy może od spotkania na szczycie – czy Choi Gee Sung i Tim Cook doszli do porozumienia? Nic z tych rzeczy. Rozmowy trwały ponoć dwa długie dni i zakończyły się totalną klapą – przedstawiciele gigantów z branży IT nie znaleźli wspólnego języka. Pytanie, czy chcieli? Fiasko rozmów nie jest wielkim zaskoczeniem – taki obrót wydarzeń prognozowało wielu obserwatorów rynku. Do spotkania musiało dojść, ponieważ była to decyzja sądu, ale niewielu ekspertów wierzyło w to, że dyrektorzy generalni nagle dojdą do porozumienia (zwłaszcza, że wspierali ich w rozmowach prawnicy, dla których konflikt oznacza spore zarobki). Co teraz?
Skoro nie udało się znaleźć pokojowego rozwiązania, to dojdzie do walki w sądzie. A ta może się ciągnąć długo i będzie bardzo kosztowna dla obu stron. Batalia powinna się rozpocząć już za kilka tygodni i zapewne stanie się gorącym tematem w branżowych mediach. Do tego czasu obie firmy zapewne będą się wzajemnie szkalować i przekonywać opinię publiczną, a zwłaszcza znanych ekspertów i dziennikarzy do swoich racji.
Nie tylko szefowie Apple i Samsunga mogą uznać ostatnie dni za bardzo intensywne – CEO HP (Meg Whitman) także mogła zaliczyć kilka nieprzespanych nocy. W połowie tygodnia zarządzana przez nią firma miała się pochwalić wynikami za II kwartał bieżącego roku finansowego. Przy okazji pojawiły się pogłoski, iż amerykańska korporacja zechce szukać oszczędności w redukcji etatów. Miałaby ona objąć od 8 do 15% pracowników, co w przypadku giganta z załogą liczącą ponad 320 tys. osób oznacza pozbycie się rzeszy ludzi. Na czym stanęło?
Najpierw wyniki firmy: przychody HP wyniosły we wspomnianym okresie 30,7 mld dolarów, czyli o 3% mniej, niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Gorzej sprawa wygląda w przypadku zysków – skurczyły się praktycznie o 1/3 z poziomu 2,3 mld do 1,6 mld dolarów. A to już jasny sygnał, że trzeba szybko działać. Rozwiązaniem ma być m.in. największa w historii firmy fala zwolnień – do października 2014 roku HP zwolni 27 tys. osób. Wybrano zatem rozwiązanie soft – to "zaledwie" 8% pracowników. Warto przypomnieć, że w roku 2005 poinformowano, że HP zwalnia 14,5 tys. osób, a trzy lata później podobny los spotkał 24,6 tys. ludzi. Tym samym, trzy etapy zwolnień skurczyły załogę o ponad 66 tys. osób. Co dadzą zwolnienia?
Efektem ma być poważna poprawa sytuacji na rynku – usprawniony zostanie przepływ informacji w firmie i system decyzyjny, a zaoszczędzone środki (od 3 do 3,5 mld dolarów rocznie) mają być przeznaczone na rozwój firmy (z pewnością wpłyną na poprawę wskaźników). HP ma się zająć projektami, które będą za kilka lat stanowiły podstawy sektora IT (mowa np. o chmurze). Niektórzy eksperci uważają, że rozwiązania zaproponowane przez Whitman zmierzają w dobrym kierunku i mogą postawić firmę na nogi. Ciekawe, co z tego wyniknie…?
Jak widać, wielcy świata technologii mają bardzo zróżnicowane problemy - jedni szukają oszczędności i decydują się na masowe zwolnienia, by uspokoić akcjonariuszy, a inni są skłonni wydawać miliony dolarów na wojny patentowe, które mogą się zakończyć pyrrusowym zwycięstwem. Mianownik zawsze jest ten sam - kasa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu