Historia platformy webOS to materiał na film (oczywiście dreszczowiec) albo nawet cały serial (i to w kilku sezonach). Od kiedy firmę Palm przejęł...
Historia platformy webOS to materiał na film (oczywiście dreszczowiec) albo nawet cały serial (i to w kilku sezonach). Od kiedy firmę Palm przejęła korporacja HP los wspomnianego systemu operacyjnego stawał się coraz większą zagadką. Kolejni decydenci amerykańskiego giganta podchodzili do tematu w różny sposób i nierzadko zmieniano w tej materii decyzje o 180 stopni. Teraz jednak przyszłość tego projektu stanęła pod dużym znakiem zapytania. Czy webOS umrze śmiercią naturalną?
Jeżeli chcemy zrozumieć, to co dzieje się obecnie wokół omawianej platformy, to trzeba prześledzić (w wielkim skrócie rzecz jasna) wydarzenia związane z OS na przestrzeni kilku ostatnich lat. Historię należy chyba zacząć od tego, iż HP spóźniło się na pociąg do branży mobilnej i próbowało jakoś nadrobić straty (obrazowo: najfajniej będzie, gdy pójdziemy łapać stopa i zatrzyma się Bugatti Veyron - wtedy nie tylko dogonimy innych, ale będziemy na miejscu pierwsi. Rolę Bugatti miała pełnić właśnie firma Palm i jej webOS). Początkowo mogło się wydawać, że rozwiązanie nie jest takie złe. Co prawda, wiele osób zwracało uwagę, iż rozsądniej (a przede wszystkim taniej)będzie skorzystać z Androida, ale z drugiej strony, dlaczego wielka korporacja nie miałaby się pokusić o własną platformę mobilną?
Niestety, wszystko to działo się w czasie sporych zawirowań w HP. Platforma webOS stała się własnością giganta, który szybko zmieniał kapitanów. W atmosferze skandalu z funkcją CEO pożegnał się Mark Hurd, zastąpił go Leo Apotheker, o którym większość akcjonariuszy woli zapomnieć, a obecnie firmą steruje Meg Whitman. Każda z wymienionych osób miała inną wizje wykorzystania webOS (bądź jej nie miała) i można uznać, że to zaważyło na zapaści tego projektu. Gdy Leo Apotheker przejął władzę w HP we wrześniu 2010 roku wydawało się, że wie, jak wykorzystać potencjał oprogramowania mobilnego. Przez pół roku podgrzewano atmosferę wokół tabletu TouchPad oraz smartfonu Pre 3, a gdy w końcu trafiły na rynek, dokonano na nich egzekucji. Apotheker nie dał tym produktom żadnych szans i jednocześnie naraził firmę na wielkie straty. Pomijając już koszt przejęcia Palm (1,2 mld dolarów), analitycy obliczyli, iż sama rezygnacja z wypuszczania na rynek gadżetów z webOS to koszt minimum 100 mln dolarów. M.in. ta decyzja sprawiła, że kontrowersyjny CEO pożegnał się z pracą.
Nastały czasy Meg Whitman i okres dyskusji na temat przyszłości webOS. Jeszcze za rządów Apothekera spekulowano, że HP zacznie licencjonować tę platformę lub po prostu ją sprzeda. Pogłoski te nasilały się z każdym tygodniem, a w gronie potencjalnych nabywców wymieniano Samsunga, HTC, Amazon, Oracle, Intel… Na dobrą sprawę nie wspomniano chyba tylko o Biedronce. Szybko miało się jednak okazać, że do sprzedaży nie dojdzie – HP nie chciało być stratne i zażądało ponoć olbrzymich sum za problematyczny OS. Zainteresowanie przejęciem tego produktu natychmiast spadło i HP nadal miało twardy orzech do zgryzienia. Pojawiła się np. opcja, że korporacja zacznie wykorzystywać platformę w… swoich drukarkach. Nie powinno nikogo dziwić, iż w Sieci natychmiast przybywało złośliwych komentarzy w stylu: "inwestycja sezonu, czyli jak zapłacić grubo ponad miliard dolarów za oprogramowanie do drukarki". Ostatecznie jednak zrodziła się nowa koncepcja – może warto udostępnić kod źródłowy webOS i zrobić z platformy open source?
Informacje w tym temacie przenikały na rynek już pod koniec ubiegłego roku, a oficjalnie zaczęto o nim mówić od stycznia 2012 roku. Poinformowano wówczas, że do września bieżącego roku webOS stanie się platformą otwartą. Na zapowiedziach się nie zakończyło i firma zaczęła udostępniać komponenty oprogramowania. Na rynek trafił m.in. framework Enyo i Enyo 2.0, kod silnika JavaScript i widżety UI. Jednocześnie HP zapewniało, że nie przerwie prac nad systemem nawet po zakończeniu procesu otwierania webOS (efektem prac ma być Open webOS 1.0). Problem polega jednak na tym, ze HP może nie opanować sytuacji wokół webOS. Powód?
Okazuje się, że część programistów odpowiedzialnych za rozwój Enyo zamierza opuścić HP. Ich kolejnym pracodawcą będzie Google. Nowi pracownicy giganta z MountainView zasilą zapewne oddziały odpowiedzialne za rozwój produktów Android i Chrome, ponieważ posiadają spore doświadczenie w obu segmentach. Warto wspomnieć, że pracodawcę zmieni m.in. szef projektu Enyo - Matt McNulty (być może w ich przeprowadzce maczał palce Matias Duarte – jeden z decydentów firmy Palm, który odszedł z firmy w chwili przejęcia jej przez HP i zasilił szeregi Google). Co na to firma zarządzana przez Meg Whitman?
Oficjalne stanowisko jest jasne: korporacja nie zmienia swych planów i zamierza kontynuować drogę obraną na początku roku. Jednak już teraz zaczęły się pojawiać spekulacje, iż firma nie zdoła zrealizować swych planów w ciągu kilku najbliższych miesięcy i prace nad uczynieniem z webOS platformy otwartej przeciągną się co najmniej do pierwszych miesięcy roku 2013. Inni zastanawiają się, czy odejście ludzi związanych z centralnym elementem opisywanego oprogramowania nie przekreśla tych planów definitywnie?
Pojawiają się także pytania o powody tak nagłej decyzji – przecież deweloperzy znajdowali się praktycznie w połowie projektu, któremu poświęcili mnóstwo czasu i pracy. Warto jednak pamiętać, że od czasu podjęcia decyzji o wycofaniu się HP z idei tworzenia sprzętu z platformą webOS, amerykańska korporacja zwolniła już bardzo wielu programistów odpowiedzialnych za ten produkt. Czy ci którzy zostali mogli być pewni swego miejsca pracy? Zwłaszcza, że HP bardzo często zmienia decyzje w sprawie webOS, a w niedalekiej przyszłości korporacja zamierza zwolnić blisko 30 tys. pracowników. Ich przyszłość w firmie stała pod wielkim znakiem zapytania i zespół (a przynajmniej jego część) postanowił wykonać ruch jako pierwszy i ewakuować się z HP.
Trudno dziś ocenić, co to oznacza dla HP i przyszłości platformy webOS, ale równie ciekawa jest inna kwestia: co to oznacza dla Google? Internetowy gigant zapewne ma plan, jak wykorzystać nowych pracowników i odpowiednio spożytkować ich wiedzę, umiejętności i doświadczenie. Można się zatem spodziewać bardzo interesujących rozwiązań.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu