Wywiady

Co będzie na topie w przyszłym roku i jak rozkręcić milionowy biznes - rozmowa z łowcą trendów Jeremy Gutsche

Karol Kopańko
Co będzie na topie w przyszłym roku i jak rozkręcić milionowy biznes - rozmowa z łowcą trendów Jeremy Gutsche
Reklama

Ma 35 lat i wie co jutro będzie rozpalało nasze umysły. Jest twórcą największego na świecie serwisu tropiącego trendy TrendHunter. Jego dewizą jest "Z...

Ma 35 lat i wie co jutro będzie rozpalało nasze umysły. Jest twórcą największego na świecie serwisu tropiącego trendy TrendHunter. Jego dewizą jest "Znajdź lepszy pomysł, szybciej!". Podczas konferencji Biznes to Rozmowy organizowanego przez Netię, miałem okazję przeprowadzić wywiad z Jeremy Gutsche, człowiekiem nazywanym intelektualną puszką Red Bull’a. Rozmawialiśmy o rozwoju technologii,  sile tłumu, innowacyjności i upadku, rozkręcaniu krociowych biznesów, a także przyszłorocznych trendach.

Reklama

Karol Kopańko: Jak technologie wpłyną na świat jutra?

Jeremy Gutsche: Jeszcze niedawno najwięcej zależało od telefonów Apple czy Samsunga, albo tego, jaki będzie najnowszy chip Intela, czy system Microsoftu. Ale teraz każdy smartfon czy tablet jest w stanie robić właściwie to samo. Jesteśmy w tym punkcie, kiedy technologia już spełnia wszystkie wymagania dla tego, co możemy wymyśleć.

Kiedyś żyliśmy w świecie wynalazków wprowadzanych przez kilku innowatorów – oligarchów, teraz mamy demokrację. Każdy może wyjść z pomysłem na technologię, aplikację czy stronę internetową. Możesz wejść na 99designs.com, aby zlecić coś projektantowi. Możesz wydrukować prototyp na drukarce 3D i zacząć go sprzedawać na Kickstareterze.

Uważasz że nie jest nam już potrzebny rozwój technologii?

W wielu zastosowaniach już nie, to czy masz 8 czy 13 MPix w smartfonowym aparacie nie gra zbytnio roli. Większe znaczenie ma oprogramowanie i kreatywność programistów. Przykładowo, jakiś czas temu odkryliśmy bilbord w południowokoreańskim metrze, który był sklepem spożywczym. Wystarczyło zeskanować kod, a produkty już jechały pod Twój adres.

Do takich projektów potrzebne są jednak duże fundusze.

Taką sytuację lubię porównywać do YouTube’a. Kiedyś jeśli jakiś zespół muzyczny chciał zrobić karierę, musiał dogadać się z Sony Records, albo inną wytwornią. Dziś taki Justin Bieber zaczynał swoją karierę dzięki wrzucaniu filmików do Internetu, a potem firmy same się do niego zgłaszały, kiedy już był sławny.

Wielu ludzi jeszcze czeka na odkrycie.


Czyli Kickstarer będzie tym dla przedsiębiorców, czym dla muzyków jest YT?

Dlaczego nie? Jest jeszcze kilka podobnych pomysłów o nieco odmiennych założeniach. Jednak wciąż musisz umiejętnie sprzedać swój produkt. A teraz np. dzięki eBay, jest to prostsze. Nasz świat zaczynają kształtować dziesiątki tysięcy samodzielnie działających inwestorów.

Reklama

A wielcy branży będą się temu biernie przyglądać?

Na początku mogą się zwyczajnie przyglądać. Weźmy takie Google. Ono nie zajmuje się jakimiś start-upami, nawet tym do 10-milionowych biznesów. Ale jeśli urośniesz jeszcze bardziej, to możesz ściągnąć na siebie jego uwagę i w konsekwencji zostać w przejętym.

Tego nie widzi niestety wielu przedsiębiorców. W pewnym momencie start-up, który do niedawna interesował tylko wąską grupę klientów, zaczyna coraz śmielej poczynać sobie na rynku, nie jest to jeszcze zauważalny dla wielkich korporacji udział. Ale pomyśl tylko – wystarczy, że takie Google przejmie firmę i rozwinie rodzący się w niej potencjał. Dzięki temu może zdobyć rynkową przewagę.

Reklama

Tropicie takie pomysły w TrendHunterze?

Wierzymy w moc tłumu. Mamy ogromną społeczność 120 milionów ludzi, która przysyła nam swoje pomysły. My je publikujemy, a reszta może je oceniać i wspierać.

Drugą stroną naszego biznesu jest wspieranie większych firm, jak Intel. Wyszukujemy z tego strumienia spływających do nas danych, pewne trendy i potem doradzamy na czym trzeba się skoncentrować.

Czyli pomagacie zarówno początkującym, jak i zaprawionym w bojach?

Tak, ale zamiast jednego guru, który mówi Ci, że masz zrobić tak, bo on tak myśli, my korzystamy z ogromnej grupy zgromadzony wokół nas osób. Naszym sloganem jest „Znajdź lepszy pomysł, szybciej” – to nasza misja.


Inwestujecie z najlepsze produkty?

Nie, tylko pomagamy im stanąć na nogi.

Reklama

A co myślisz o polskiej innowacyjności?

Jestem Kanadyjczykiem i myślę, że Polska i Kanada mają wiele w tym punkcie wspólnego. Nie jesteśmy jednak tak innowacyjni jak USA ze względu na naszą konserwatywność.

Naprawdę? Tacy jesteśmy?

Tak. W Stanach stawia się na jedną kartę. Albo jesteś bankrutem, albo milionerem. Ale i z Warszawy mieliśmy też wiele ciekawych pomysłów. Teraz przypominam sobie o sklepie, który zdobył naszą uwagę tym, że wszystko było w nim poustawiane do góry nogami. Ten pomysł ma w sobie to „coś”.

Jak na takie „coś” wpaść?

Odpowiem metaforą. Mamy rolnika i łowcę. Rolnik stara się za każdym razem zebrać jak najlepsze żniwo. Chroni swoją posesję, dba o nią, ale się nie rozwija. Ulepsza tylko znaną już koncepcję. Podczas gdy łowca cały czas szuka nowych zdobyczy i nie trzyma się utartych szlaków.

Takim rolnikiem było BlackBerry. Mieli swoją biznesową niszę, ale zaczęli się w niej zamykać. Nie dostrzegli potencjału iPhone’a (łowcy) i dziś już ich praktycznie nie ma.

Jak upadek BB był odczuwany w Kanadzie.

To był bardzo smutne. Cały czas żyjemy w cieniu Amerykanów, z którego próbujemy wyjść. Są dla nas jak starszy brat, a my chcemy znaleźć własną tożsamość, mając markę, która liczy się w świecie.

Podobnie było z kanadyjskim ATI, które zostało przejęte przez amerykańskie AMD. Nasza reakcja: „Awww bye, bye….”.

Jak nie dopuścić do takiego upadku?

Cały czas trzeba być proaktywnym i wyszukiwać innowacje i innowatorów. Trzeba też zawczasu zakładać, że nasz produkt może nie poradzić sobie na rynku. Mamy tu dwa podejścia.

Pierwsze Apple’owskie. To była kiedyś firma zarządzana przez da Vinciego biznesu, który stworzył system totalitarny i każdy jego pomysł był wprowadzany w życie, a co najważniejsze naprawdę rządził. Apple wypuszczało jeden innowacyjny produkt co roku.


Z drugiej strony mam Google, które ma cały wachlarz usług, jednych lepszych od drugich. Niektóre upadają, ale inne odnoszą sukces.

Dam Ci jeszcze inny przykład – Zara vs. praktycznie każda inna firma odzieżowa. Zwykle czas jaki mija od projektu do trafienia do sklepu, to kilka, kilkanaście miesięcy. W Zarze – 14 dni.

Działa to tak, że designerzy pracujący w hiszpańskiej centrali rozsyłają swoje prototypowe produkty do 2000 sklepów na całym świecie, powiedzmy, po 5 na sklep. Potem w każdej z tych placówek, dajmy na to - sukienki, są wystawiane w głównym miejscu. Następnie pracownica zagaduje klientki: „Hej, co myślisz o tej sukience”. „Nie podoba mi się kolor”. „Aha, dzięki”. Odpowiedź zwrotna trafia do designerów, którzy poprawiają, to, co się nie podoba i cały proces się powtarza.

Ale Apple nie jest obecne tak innowacyjne jak kiedyś.

Od niedawna stałem się hejterem Apple, bo robią ten sam projekt dla wszystkich. Dlatego kupiłem ich akcje. Jeśli będą dalej odnosili sukcesy, to będę zły, bo wszyscy będą mieli to samo, ale zarobię kasę. W odwrotnym przypadku stracę pieniądze, ale wygra demokracja.

Podałeś listę trendów na ten rok, a co będzie rządziło w przyszłym?

Łatwość otwierania własnego biznesu i konkurowania z większymi firmami, przy wykorzystaniu siły tłumu.

Pytanie na koniec: jak stworzyć biznes warty milion dolarów?

Przede wszystkim nie możesz robić czegoś co jest ustandaryzowane i odpowiada wszystkim. Jeśli produkowałbyś lody, to nie możesz zaczynać od tych waniliowych, tylko dlatego, że są najłatwiejsze. Tam nie ma już dla Ciebie miejsca. Musisz wymyśleć jeden smak, którego nie ma jeszcze na rynku, a nawet wąska grupa klientów będzie w stanie go pokochać.

 Foto

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama