Chyba każdy, kto zawodowo para się pisaniem w internecie spotkał się z zarzutem, że stworzony przez niego tytuł: „To clickbait!” a on sam jest czarnym charakterem bezczelnie kradnącym czas czytelników. Tymczasem trzeba zauważyć, że definicja tego zjawiska, zaczyna ostatnio przez niektórych być rozszerzana na tytuły ironiczne, tajemnicze, które nie mówiąc wprost o treści, jednocześnie nie fałszują samego tematu, a artykuły za nimi się kryjące są solidnie napisane. Czym więc właściwie jest ten znany internetowy rzezimieszek?
Clickbait - wszystko co powinniście o nim wiedzieć, ale boicie się zapytać
Clickbait - skąd się wziął?
Korzeni clickbaitu można się doszukać w zjawisku tabloidyzacji, które w pewnym momencie dotknęło bardzo poważnie prasę drukowaną. Pojawiło się wtedy masę tytułów, które często wygrywały rynkowy pojedynek, epatujących czytelnika wielkimi i krzykliwymi tytułami, skandalicznymi zdjęciami i niewielką ilością tekstu, najczęściej zerowej wartości.
Skrajnymi przykładami tego typu mediów, były periodyki w stylu choćby polskich „Skandali”, w których tytuły w stylu „2 metrowy pasikonik zjadł farmera” nikogo by nie zdziwiły. Zjawisko to jednak rozlało się także na tytuł zajmujące się, przynajmniej w teorii, poważnymi tematami. Miało to nawet swoją „profesjonalną” nazwę, „żółtego dziennikarstwa”.
Sam clickbait nierozerwalnie związany jest jednak z rewolucją internetową i sposobem, w jaki prezentuje się dziś treści na portalach. W znakomitej większości przypadków jest to sam tytuł, czasem dochodzi do tego jakieś zdjęcie, a jeśli otrzymacie dla swojego artykułu miejsce na fragment leadu, jesteście prawdziwymi szczęściarzami.
Jednocześnie, poza rosnącą, ale wciąż mocno ograniczoną liczbą podmiotów, treści w internecie czytelnik otrzymuje za darmo. Autorzy i właściciele stron dochód czerpią z wyświetlanych w czasie czytania reklam. Każdy w internecie walczy więc o to, aby jego praca została przeczytana jak największą ilość razy. Gorzej jednak, że część podmiotów wpadła na pomysł, żeby tworzyć puste treści będące tylko pretekstem do wyświetlenia kolejnych reklam.
Czym z definicji jest clickbait?
Głównym narzędziem służącym jako zachęta do kliknięcia najczęściej jest tytuł i/lub zdjęcie. Tak było w prasie drukowanej, niezależnie od jej poziomu, tak jest i dziś w internecie. W zasadzie, na bardzo podstawowym poziomie, każdy z tych elementów można nazwać clickbaitem, niezależnie co się za nim kryje. Click – kliknięcie, bait – przynęta, nie da się prościej opisać podstawowej funkcji tych charakterystycznych elementów.
Problemem stało się jednak zjawisko podobne do opisanej wcześniej tabloidyzacji. Aby zmusić czytelnika do jak najczęstszego klikania w tytuły , niektóre portale zaczęły stawiać na coraz bardziej agresywne, przesadzone, a często wręcz kłamliwe tytuły. Jednocześnie takie strony, z natury potrzebujące publikować jak najwięcej tekstów dziennie, zaczęły je coraz bardziej skracać i prymitywizować, po kliknięciu czytelnik przestawał mieć dla nich wartość.
W Polsce do legendy przeszedł „artykuł” internetowego serwisu jednej z lokalnych gazet, w którym po kliknięciu w tytuł „Wrocław: Libacja na skwerku” ukazywał się „artykuł” o treści:
„Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że na skwerku w jednym z wrocławskich parków grupa mężczyzn pije alkohol. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma.”. Do dziś część dziennikarzy świętuje każdą rocznicę jego pojawienia się na stronie.
Podsumowując, „Clickbait” oznaczać atrakcyjny tytuł (lub zdjęcie), który wykorzystując zjawisko curiosity gap, przekonuje nas do otwarcia artykułu bez wartościowej treści, za to pełne reklam, często prowadzących do dość szemranych serwisów. Clickbaitem będzie też taki artykuł, którego treść nie będzie korespondowała z tym, co tytuł obiecał czytelnikowi.
Czy clickbait nam zagraża?
Negatywnych zjawisk wywołanych powszechnością stosowania clickbaitu jest co najmniej kilka. Po pierwsze, przez clickbaity tracimy po prostu czas. Jeśli mamy pecha i trafimy na kilka tego typu artykułów pod rząd można naprawdę się zirytować.
Po drugie, strony oparte na powszechnym stosowaniu clickbaitu są dziś często rozsadnikami fake newsów, mających za zadania ogłupić jak największą ilość osób, np. dla celów politycznych. Część z nich może też prowadzić do niebezpiecznych zakamarków internetu, których właściciele chcą nas okraść lub oszukać.
Po trzecie, przez to, że tytuły clickbaitowe bywają błyskotliwe, na oskarżenia o stosowanie tej taktyki naraża się każdy autor, któremu uda się skomponować atrakcyjny tytuł oparty na żartach, grze słów, czy starający się czytelnika w nieoczywisty sposób zaintrygować.
Dziś, chcąc całkowicie uniknąć oskarżeń o jego stosowanie, piszący musiałby stosować wyłącznie czerstwe konstrukcje w stylu: „Clickbait to bardzo złe zjawisko, zobacz dlaczego”. Zarówno powszechność clickbaitów, jak wytworzona przez to nadwrażliwość części czytelników, buduje pogłębia nieufność wobec portali i autorów, także tych, którzy starają się sumiennie wykonać swoją pracę.
Czy clickbait jest legalny?
Mówiąc krótko tak, clickbait jest legalny, ponieważ jego status jest na tyle nieokreślony, że ściganie jego twórców nie ma najmniejszego sensu. Znacznie łatwiejsze do identyfikacji fake newsy są dziś nie do wyplenienia, a w przypadku clickbaitu? Samo napisanie spójnej ustawy go penalizującej jest wręcz niemożliwe. Zerknijcie na przytoczony parę akapitów wyżej przykład z libacją? Jak wyobrażacie sobie proces o coś takiego? Jedyne co tak naprawdę możemy robić, to lepiej panować nad własnym „curiosity gap” i segregować źródła, z których korzystamy. Ale nie liczcie, że będzie to łatwe zadanie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu