Biznes

Chińczycy dbają o bezpieczeństwo, więc... skreślają Apple i Intela

Maciej Sikorski
Chińczycy dbają o bezpieczeństwo, więc... skreślają Apple i Intela
4

Poprzedni kwartał był dla Apple naprawdę udany - sprzedali ponad 70 mln smartfonów, możliwe, że byli nawet lepsi od Samsunga, który do tego momentu zostawiał konkurencję daleko w tyle. Co wpłynęło na ten sukces? Należy wskazać m.in. na wysoki popyt w Chinach. To dla wielu firm istne Eldorado, ale ni...

Poprzedni kwartał był dla Apple naprawdę udany - sprzedali ponad 70 mln smartfonów, możliwe, że byli nawet lepsi od Samsunga, który do tego momentu zostawiał konkurencję daleko w tyle. Co wpłynęło na ten sukces? Należy wskazać m.in. na wysoki popyt w Chinach. To dla wielu firm istne Eldorado, ale nie będzie ono trwało wiecznie - Chińczycy znowu pokazali firmom z Zachodu, że ich los na tym rynku nie jest pewny.

Część z Was pamięta zapewne sprawę kary nałożonej na korporację Qualcomm przez chińskich urzędników. Spore pieniądze, gorsze warunki współpracy - traci zachodni gracz, zyskują firmy z Państwa Środka. To nie był jedyny przejaw ochrony swoich interesów w ostatnich kwartałach i należy się spodziewać, że będzie ich więcej. Media donoszą np. o wykreśleniu przez Chińczyków kilku amerykańskich gigantów z listy producentów, których rozwiązania mogą być zamawiane przez państwo. Mowa m.in. o Intelu, Apple oraz Cisco - ich produkty nie są już akceptowane przy zamówieniach publicznych.

Pojawia się oczywiście pytanie o powód tej decyzji - lista jest rozszerzana, a znikają z niej zachodnie korporacje. Przybywa chińskich. Wskazuje się na dwa wytłumaczenia. Pierwszy, ten bardziej oficjalny, dotyczy bezpieczeństwa. To jeszcze pokłosie "afery Snowdena": skoro amerykańskie firmy współpracują z amerykańskimi służbami, to ciężko o zaufanie do ich rozwiązań. Drugi wątek dotyczy wsparcia dla rodzimego biznesu - jeśli wycięte zostaną firmy zagraniczne, zyskają lokalne. To oznacza dla nich pieniądze i prestiż, co może się okazać pomocne przy ekspansji poza Chiny. A władza ma przy tym większe bezpieczeństwo i gwarancję, że kontroluje sytuację.

Trwają dociekania, która wersja jest prawdziwa, ale zastanawiam się, czy jest sens wskazywać na jeden wątek - przecież oba mają sens i są ze sobą powiązane. Nie jest też tak, że Chińczycy nagle dowiedzieli się o praktykach amerykańskich służb - zdobyli po prostu argument, który trudno obalić, mogą powiedzieć, że w zaistniałej sytuacji nie mogą funkcjonować na starych zasadach. Podobnie zresztą robią Rosjanie, którzy ostatnimi czasy zwiększają nacisk na rozwój sektora IT i uniezależnianie się od USA.

Bezpieczeństwo jest ważne, trudno dziwić się decyzji Chińczyków, jednocześnie trzeba pamiętać, że od dawna mówi się u nich o konieczności tworzenia własnych rozwiązań. Podkreśla się np., że producenci sprzętu, których ostatnio przybyło w tym kraju, nie rozwiązują problemu, bo Chiny nadal są uzależnione od oprogramowania tworzonego w Ameryce. Co z tego, że smartfony albo komputery są chińskie, skoro współpracują z platformami Google czy Microsoftu. Na tej płaszczyźnie też będzie postępować chińska ekspansja i państwo pewnie pomoże lokalnym graczom. Tu pojawia się wątek wspierania rodzimego biznesu - tematy się uzupełniają.

Podkreślę jeszcze, że poczynania chińskich urzędników nie dotyczą rynku konsumenckiego - tam Apple nadal może sprzedawać dziesiątki milionów smartfonów. Jednak blokada w przypadku zamówień publicznych i sygnał wysłany do firm "korzystamy z naszych produktów" będzie problemem, bo na takich kontraktach można przecież zarobić fortunę. Zwłaszcza w Chinach. Czy należy przy tym stwierdzić, że poczynania Chińczyków to nieczysta gra? Cóż, Amerykanie nie podchodzą zbyt przychylnie do chińskich firm, które próbują zapuścić korzenie lub umocnić swoją pozycję na ich rynku. Też wskazują na kwestie bezpieczeństwa...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AppleChinyIntelbiznes