Biznes

Wujek Google będzie inwestował - wybrał gorący rynek

Maciej Sikorski
Wujek Google będzie inwestował - wybrał gorący rynek
Reklama

Pisałem dzisiaj o inwestycji chińskiego giganta Tencent na europejskim rynku. Niektórzy stwierdzą pewnie, że "zaczęło się" i Azjaci, szczególnie Chińc...

Pisałem dzisiaj o inwestycji chińskiego giganta Tencent na europejskim rynku. Niektórzy stwierdzą pewnie, że "zaczęło się" i Azjaci, szczególnie Chińczycy, wezmą nas teraz szturmem: wykupią cały Zachód i ustawią świat po swojemu. Może tak się stanie, ale póki co, warto pamiętać, że Zachód też inwestuje w Azji i rozszerza tam swoje wpływy. Przykładem Google, które zamierza przyjrzeć się tamtejszej scenie startupowej.

Reklama

W Europie czy w Stanach Zjednoczonych nie brakuje startupów - wspominałem dzisiaj o rosnącej wycenie jednego z nich, Snapchata, a przecież nie stanowi on wyjątku. Google nie zamierza jednak skupiać się tylko na Dolinie Krzemowej, więc uruchamia swoje jednostki inwestycyjne: Google Venture ma m.in. z Londynu sprawdzać (i ewentualnie wspierać) europejskie startupy będące we wczesnej fazie rozwoju, Google Capital zajmie się tymi bardziej rozwiniętymi. W Indiach.

Czy zwrócenie się akurat w tamtym kierunku może jeszcze dziwić? Od jakiegoś czasu przekonuję, że nie. Rynek chiński rozwija się prężnie, ale po pierwsze, jest już dość poważnie zagospodarowany, a po drugie dominują na nim rodzime firmy. Google, podobnie jak Facebook czy Amazon nie są w Państwie Środka kolosami, hegemonami lub przynajmniej liderami rynku. Firmom technologicznym z USA czy Europy ciężko będzie tam coś ugrać w dłuższej perspektywie. Oczywiście zdarzają się wyjątki typu Apple, ale... to wyjątki.

Tymczasem w położnych niedaleko (Chin) Indiach rynek jest olbrzymi (1,25 mld osób), a przy tym niezagospodarowany. Dopiero rozkręca się bój o setki milionów klientów w tym państwie. Pisałem już o poczynaniach Facebooka w tym kraju, potem zrobiło się głośno o ewentualnych krokach Google (obie firmy chcą ułatwić ludziom dostęp do Sieci), w tym kierunku spoglądają Samsung i Chińczycy, w siłę rosną lokalni gracze. Wśród nich sklep internetowy Flipkart, który otrzymał od inwestorów miliard dolarów wsparcia. Wyścig o dominację na tym rynku poprowadzi z nim Amazon - firma Bezosa też szeroko otwiera portfel, by zakorzenić się w Indiach.

Te ruchy sprawiają, że Google postanawia szukać w Indiach startupów, które przyniosą zyski. Pojawienie się dużych firm i pieniędzy nakręci ten rynek, będzie przybywać lokalnych firm, Google Capital ma wyłuskać z nich te najbardziej perspektywiczne i wesprzeć gotówką (ale nie tylko - pomoc takiego gracza nie ogranicza się do pieniędzy, czasem to, co oferuje oprócz pieniędzy może się okazać ważniejsze). Jakimi środkami dysponuje wspomniany podmiot? Nie wiadomo. Nie jest też jasne kto tym pokieruje i skąd, ale informacji będzie pewnie przybywać.

Piszemy często o młodszych chińskich producentach smartfonów, którzy szybko stali się rozpoznawalnymi graczami w swoim kraju, a także poza jego granicami. Xiaomi w ciągu kilku lat wyrósł na prawdziwą gwiazdę i jest dzisiaj wyceniane na 45 mld dolarów. Możliwe, że w Indiach powstał już lub zaraz powstanie biznes, który pójdzie w jego ślady. Dla Google czy innych firm przychodzących tam z gotówką będzie to spora szansa na wzmocnienie swoich struktur i podkręcenie zysków. Relatywnie niskim kosztem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama