Biznes

Nie tylko samochody - Tesla bierze się za domy. I to może być dobre

Maciej Sikorski
Nie tylko samochody - Tesla bierze się za domy. I to może być dobre
Reklama

Tydzień bez Elona Muska, tydzień stracony. Takie wrażenie można odnieść, gdy przegląda się branżowe serwisy. Miliarder jest bardzo aktywny i nie daje ...

Tydzień bez Elona Muska, tydzień stracony. Takie wrażenie można odnieść, gdy przegląda się branżowe serwisy. Miliarder jest bardzo aktywny i nie daje o sobie zapomnieć - co kilka dni informuje o jakimś nowym projekcie lub postępach w rozwoju tych istniejących. Najświeższe doniesienia dotyczą baterii dla domów. Gdyby ten pomysł wypalił, to mógłby przyćmić samochody ze znaczkiem Tesli.

Reklama

Zacznę od tych ostatnich: ostatni kwartał 2014 roku nie był dla Tesli zbyt udany - wyniki rozczarowały, Musk musi robić dobra minę do złej gry, konkurencja staje się coraz silniejsza. Nie ma sensu pisać, że nad jego imperium zebrały się czarne chmury, ale z pewnością przydałyby się jakieś dobre wieści dotyczące biznesu samochodowego Muska. Bogacz nie czekał aż coś się wydarzy i zapewnił firmie pakiet ciekawych wieści. Sprawa dotyczy baterii dla domu.

Musk poinformował, że zamierza poświęcić więcej uwagi kwestii akumulatorów dla domów i małych firm. Projekt takiego produktu podobno już jest, za pół roku mogłaby się rozpocząć produkcja. Nie wiadomo, kiedy towar miałby trafić na rynek, ale brak tej informacji nie powinien dziwić - lepiej nie składać deklaracji, które potem trudno zrealizować. Branża pewnie poczeka, a na razie będzie się ekscytować wizjami Muska. A trzeba przyznać, że brzmi to naprawdę ciekawie.

Wyobraźcie sobie system złożony z wydajnych paneli słonecznych i dobrej jakości akumulatora, który będzie w stanie zgromadzić większe zapasy energii, zatrzymać je dłużej. Teraz jest z tym problem, a to hamuje rozwój sektora odnawialnych źródeł energii. Gdyby jednak przydomowe małe elektrownie (niekoniecznie słoneczne, przecież to może być też wiatrak) dawały energię, którą da się zmagazynować, to weszlibyśmy na zupełnie inny poziom w temacie uzależnienia człowieka od energii elektrycznej.

Szybko pojawiły się komentarze, iż sukces takiego przedsięwzięcia byłby ciosem dla firm energetycznych. Dzisiaj są one gigantami, od których uzależnione jest nasze życie, przynajmniej w obecnej formie. Gdyby nagle rzesze ludzi postanowiły odciąć się od sieci energetycznej, bo stałyby się samowystarczalne, to w branży doszłoby do rewolucji. To nie stanie się za rok czy nawet za pięć lat, ale sama wizja brzmi intrygująco.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że rozwijając ten biznes, Musk mógłby nie tylko zdywersyfikować źródła swoich przychodów, ale też wspomóc sprzedaż samochodów elektrycznych. Gdyby energia elektryczna stała się tańsza, to więcej osób mogłoby pomyśleć o zakupie samochodu na baterie - wszak można go naładować w domu niewielkim kosztem. Takie nakręcanie jednego rynku przez drugi jest oczywiście sporym wyzwaniem i trochę by potrwało, ale ostatecznie mogłoby przynieść naprawdę satysfakcjonujące rezultaty.

Trudno stwierdzić, na ile pomysł Muska dotyczący uniezależnienia od sieci energetycznej stanowi realną wizję, czy nie jest to zwyczajna iluzja, która rozbije się o kwestie techniczne, ekonomiczne lub lobbystyczne (koncerny energetyczne raczej nie odpuszczą). Nie wiadomo, czy Musk daje swojemu imperium nowy filar wzmacniający jego strukturę, czy też maskuje wpadkę Tesli. Pewnie sprawa będzie się wyjaśniać w kolejnych kwartałach. Oby - zacząłem już sobie wyobrażać słupy energetyczne znikające z naszej przestrzeni...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama