Ten dzień musiał nadejść: po okresie mocnych wzrostów ceny papierów wartościowych CD Projekt, przyszedł czas na ostre spadki. Lawina ruszyła wczoraj, dzisiaj trwa w najlepsze. Dwa dni wystarczyły, by kapitalizacja polskiego przedsiębiorstwa skurczyła się o 2 mld złotych. Jedni przyjmują to ze spokojem, drudzy rwą włosy z głowy, jeszcze inni zastanawiają się, ile prawdy jest w plotce, która spowodowała całe to zamieszanie...
CD Projekt ponownie przyciągnął uwagę mediów. O ile jednak w poprzednich kwartałach pisano i mówiono przede wszystkim o drożejącej firmie, o kolejnych miliardach dorzuconych do kapitalizacji, o tyle po weekendzie tematem przewodnim stała się wielka wyprzedaż akcji i towarzyszący jej spadek kursu. Nie mówimy tu o kilku procentach, lecz aż dwudziestu. Skąd ta zmiana nastrojów?
W wielkim skrócie można napisać, że wypaliła bomba z opóźnionym zapłonem. Bo chociaż sprawę tłumaczy się doniesieniami na temat gry Cyberpunk 2077, to nie są to rewelacje sprzed kilkudziesięciu godzin - ten temat wałkowany jest w mediach od kilku tygodni. Zazębia się tu kilka kwestii: opuszczenie firmy przez ważnych pracowników oraz niska ocena CD Projekt jako pracodawcy, kłopoty techniczne przy produkcji nowego flagowego produktu, a po zebraniu tego do kupy, możliwe opóźnienia w realizacji Cyberpunk 2077. Wspomina się o premierze po 2020 roku. Czy to brzmi wiarygodnie? Tak.
Nie jest tajemnicą, że firmę opuściła część załogi, ale jej przedstawiciele przekonują, że to normalne zjawisko w każdym przedsiębiorstwie. Trudno się z tym nie zgodzić, chociaż wypada dopytać, czy wszędzie normalnym zjawiskiem jest eksodus na wyższym szczeblu? Same opóźnienia też należy uznać za fakt - przypomnę, że grę zapowiedziano kilka lat temu i z pewnością plany wobec tego tytułu były inne. Okazało się jednak, że Wiedźmin 3 pochłonął więcej czasu i zasobów ludzkich, co negatywnie wpłynęło na harmonogram prac nad Cyberpunkiem. Co z niezadowoleniem pracowników? Ten temat jest drążony, bo też mówi się o nim nie po raz pierwszy. Teraz zrobił się większy szum, bo sprawie przyjrzał się m.in. zagraniczny jutuber o sporym zasięgu.
Przedstawiciele CD Projekt próbują uspokoić sytuację, już kilka tygodni temu wydali oświadczenie, by zamknąć/osłabić temat, nim zrobi się nieciekawie. Jak widać, to nie pomogło, nastroje się pogarszają. Pytanie, na jak długo? Trzeba przy tym zaznaczyć, że "afera" w dużej mierze opiera się na... plotce. To nie jest otwarty bunt pracowników, lecz doniesienia, za którymi rzekomo stoją ludzie zatrudnieni kiedyś w firmie. Jeśli faktycznie nimi byli, to faktycznie mogą mieć obraz sytuacji, pewnie wiedzą lepiej niż my, kiedy nowa gra realnie może trafić na rynek. A pomaga im w tym chociażby fakt, że firma sama niewiele mówi na temat produktu - CD Projekt sprzedaje nam jakieś strzępy informacji. To podatny grunt dla pogłosek. Może ostatnie zajścia przyspieszą uchylenie rąbka tajemnicy? O ile jest się czym chwalić na tym etapie...
Przyznam, że nie będę szczególnie zaskoczony, jeśli nowa gra pojawi się dopiero po 2020 roku - Wiedźmin przyzwyczaił mnie już do opóźnień tego producenta. A skoro Cyberpunk ma być projektem znacznie większym, bardziej praco i kapitałochłonnym, to nie zakładam, że firma uwinie się z nim szybko. To byłoby ryzykowne, ewentualna klęska gry mogłaby zaważyć na przyszłości firmy. O tym, do czego mogą prowadzić takie porażki, przekonało się już studio CI Games. W przypadku CD Projekt skala problemu byłaby pewnie większa.
— CD PROJEKT RED (@CDPROJEKTRED) 16 października 2017
Czy spadki na giełdzie są dla firmy wielkim dramatem? Nie. To raczej problem niektórych inwestorów (ci, którzy zainwestowali wcześnie, nadal mogą być kilkaset procent na plusie). Nawet jeśli akcje będą dalej tanieć, to na funkcjonowanie firmy nie ma to większego wpływu. Znacznie ważniejsze jest to, jak faktycznie wyglądają prace nad Cyberpunkiem. Mam nadzieję, że niebawem poznamy jakieś szczegóły.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu