Recenzja

CAT S62 Pro, flagowy pancernik wśród smartfonów

Krzysztof Kurdyła
CAT S62 Pro, flagowy pancernik wśród smartfonów
Reklama

Ponad miesiąc temu trafiła do mnie paczka z nowym modelem smartfona CAT. S62 Pro to najlepszy model „dla zawodowców” tej marki. Bardzo mnie to ucieszyło, dzisiejszy smartfonowy świat, poza może marginalną bitwą „składaków”, jest trochę nużący, a tu trafia się dziwoląg z bardzo nietypowymi opcjami. Używałem go jako jedynego smartfona przez kilka tygodni i muszę przyznać, że pomimo sporej ilość bolączek i braków używało się go zaskakująco przyjemnie. Jednak pomimo tej sympatii, recenzja byłaby dla niego druzgocąca, gdyby nie aktualizacja oprogramowania, która pojawiła się pod koniec testów. Niektóre bugi na tej półce cenowej nie powinny się przytrafić .

CAT S62 Pro, duży, ciężki i... wygodny

Flagowy model CAT-a to jak dla mnie za duży telefon. Jednak w tej kwestii raczej nie musicie brać sobie mojej opinii do serca. Jestem fanem smartfonów wielkości starego iPhona SE, więc każdy dzisiejszy smartfon dostaje u mnie taką łatkę. CAT jest natomiast za duży inaczej niż reszta. Sama długość i szerokość słuchawki nie jest aż tak odczuwalna, jak grubość tego telefonu. 12 mm to wielkość raczej niespotykana w dzisiejszych czasach. Co dziwne, pomimo tego zespół aparatów i tak jest osadzony na wystającej o jakiś milimetr wyspie.

Reklama

Jednocześnie sama obudowa jest bardzo solidna i wygodna do trzymania. Boki są z aluminium, tył z tworzywa z antypoślizgową powierzchnią, a ekran chroni szkło Gorilla Glass 6. Na lewym boku mamy solidny tray na karty SIM i microSD oraz niesamowicie praktyczny, konfigurowalny przycisk, który powinien być standardem w każdym smartfonie. Po prawej stronie mamy przyciski Power i regulacji głośności, wszystkie duże i bardzo wygodne w użyciu. Na pleckach mamy głęboko „zatopiony” w obudowie czytnik linii papilarnych, żeby go uszkodzić, naprawdę trzeba by się mocno postarać.

 

Wytrzymałość obudowy została potwierdzona certyfikatami IP68 oraz Mil-Spec 810H, co oznacza, że CAT-owi nie powinien być straszny pył, woda, piach, sól ani upadek z wysokości do 1,8 metra. Ale i bez tego, jego wygląd budzi zaufanie. W czasie testów w ogóle nie zwracałem uwagi na to, jak się go użytkuje. Było to znacznie bardziej komfortowe, niż ciągłe zastanawianie się kiedy smartfon mi się w końcu wyśliźnie, którego doświadczyłem w czasie testów Xperii 1 II. Telefon można myć mydłem, a także użytkować mając mokre ręce, a nawet nosząc rękawiczki.

CAT S62 Pro, komponenty już nie takie Pro

Jeśli chodzi o część czysto smartfonową, to ten telefon, delikatnie mówiąc, na kolana nie rzuca. Procesor Snapdragon 660 do demonów prędkości nie należy. Osiem rdzeni o częstotliwości 2,0 Ghz wykonanych w procesie 14 nm i układ graficzny Adreno 512 oczywiście nie pozwalają rozwinąć mu skrzydeł. Producent wyposażył S62 Pro w 6 GB RAM oraz 128 GB pamięci dostępnej dla użytkownika, które można jeszcze rozszerzyć przy pomocy karty microSD.

CAT nie ma oczywiście 5G, a modem i anteny w nim zastosowane średnio radzą sobie przy słabym sygnale. Spędziłem urlop w miejscu, gdzie pod tym względem szału nie było i Huawei żony gubił internet znacznie rzadziej. WiFi za to jest wyraźnie szybsze od tego, co wyciąga moja Lumia 950, pomimo że oba telefony mają 802.11 ac. Bluetooth znajdziemy w wersji 5, a całość uzupełnia NFC, dzięki któremu można płacić przy pomocy Android Pay i aplikacji bankowych.

Ekran LCD TFT ma przekątną 5,7 cala i rozdzielczość 1080 x 2160 px. Nie ma żadnych notchy, dziur ani wcięć, a zaokrąglenia na rogach są przyjemnej wielkości. Na pokładzie znajdziemy jeden głośnik, więc na szczególne doznania w tym zakresie także nie ma co liczyć. Nie zawodzi za to czytnik linii papilarnych, jest szybki i skuteczny.

CAT S62 Pro, bateria mogłaby być większa..

Patrząc na grubość obudowy spodziewałem się, że pojemność baterii zaskoczy mnie mocno na plus. Tymczasem producent zdecydował się użyć ogniwa o pojemności 4000 mAh. Z jednej strony nie jest to mało, ale przy takich gabarytach chciałoby się więcej. Tym bardziej, że czas pracy na baterii jest dość przeciętny, a przed aktualizacją był wręcz zaskakująco słaby. Ładowanie odbywa się przy pomocy portu USB-C (w specyfikacji USB 2.0), umożliwiającego szybkie ładowanie w standardzie Quick Charge 4. W zestawie dostajemy ładowarkę 5,0V @ 3 A / 15 W.

Reklama

CAT S62 Pro, wydajność jak to w pancernikach...

Telefony tego typu nigdy nie były demonami prędkości i nie inaczej jest w przypadku tego modelu, pomimo że pełni w portfolio firmy rolę flagowca. Geekbench? Wynik na jednym rdzeniu to 293 pkt, w przypadku multi-core osiąga 1394 pkt. Nie jest tak źle, jak w testowanej przeze mnie Xperii L4, ale szału też nie ma. Do tego, pomimo grubej obudowy, która powinna dać miejsce na efektywne odprowadzenie ciepła, w czasie pracy pod obciążeniem CAT dość szybko się nagrzewał w górnej części obudowy.

Przed aktualizacją było to bardzo uciążliwe, nawet jeden krótki mecz w Fifie to było dla niego zbyt wiele. Po pierwszy dwu minutach mieliśmy do czynienia z tak agresywnym throttlingiem, że granie traciło sens. Po aktualizacji jest o niebo lepiej, ale delikatne spowolnienia także dość szybko nas dopadną. Oczywiście nie jest to telefon dedykowany graczom, ale nawet inżynier potrzebuje się czasem odstresować.

Reklama

CAT S62 Pro, aparat z piekła rodem

Jeśli chodzi o klasyczne aparaty, to są one na średnim poziomie ze średniej półki. Do dyspozycji mamy przedni aparat z matrycą 8 Mpix oraz główny, wyposażony w trochę jaśniejszą matrycę 12 Mpix. To w sumie dobra decyzja, jestem przeciwnikiem marketingowego wstawiania śmieciowych aparatów dodatkowych tylko po to, żeby ładnie wyglądały na reklamach.

Sama aplikacja aparatu jest do bólu prosta. Z dodatków znajdziemy tam właściwie tylko tryb HDR oraz portretowy, z których lepiej nie korzystać. HDR czasemi pomoże, ale częściej popsuje zdjęcie, portretówka, szczególnie z przedniej kamery jest bardzo niedokładna. Trybu nocnego nie ma, zdjęcia w słabych warunkach oświetleniowych są zaszumione, a łapanie ostrości to istna loteria. Zdjęcia dzienne są po prostu poprawne, tak z tylnej, jak i przedniej kamery. Filmy z aparatu głównego są nagrywane w 4K 30 fps i oczywiście nie dorównują tym z iPhona, Sony czy Samsungów. Nigdzie nie znalazłem opcji robienia zdjęć panoramicznych.






Przy czym znów muszę zaznaczyć, że mowię o okresie po aktualizacji telefonu. Wcześniej CAT nie nadawał się do robienia zdjęć w ogóle. Oprogramowanie zawierało jakiś błąd i wszystkie zdjęcia wychodził z magentowym zafarbem. Na szczęście poprawki firmwaru załatały to niedopatrzenie.

Trzeba jednak przyznać, że to właśnie aparat jest największym wyróżnikiem CATa. Dodatkowym obiektywem / modułem jest tu kamera termowizyjna renomowanej firmy Flir. Obsługuje się ją z poziomu specjalnej aplikacji o nazwie MyFlir, w której znajdziemy naprawdę dużo ustawień, pozwalających nam określić profil kolorystyczny skali termicznej, wybrać rodzaj pomiarów, włączyć nakładkę z obrazem rzeczywistym i wiele innych funkcji. Co ciekawe, po zrobieniu zdjęcia aplikacja pokaże nam konkretne wartości obiektów, nawet już po jego zapisaniu. Możemy też zdjąć całkowicie lub częściowo mapę termiczną, co może ułatwiać identyfikację miejsca, w którym dokonaliśmy pomiarów.

Czy jest to przydatne? Dla mnie w ogóle i przypuszczam że nawet dla większości zawodowców też nie. Z większych grup docelowych przychodzą mi na myśl tylko ludzie związani z branżą zajmującą się ocieplaniem budynków, którzy mogą przy jego pomocy szukać mostków termicznych. Do tego dojdą pojedynczy specjaliści z innych branż, ale na zbyt dużą grupę klientów, dla których ta funkcja będzie „gamechangerem” bym nie liczył. Szkoda, że z tej wersji usunięto laserowy dalmierz, obecny w poprzedniej generacji, nawet mi parokrotnie by już się przydał.

Reklama

Sam sensor termowizyjny to Flir Lepton 3,5, którym możecie mierzyć temperaturę obiektów znajduje się nie dalej niż 30 m. Układ z CAT-a dokonuje pomiarów w zakresie od -20° do 400°C. Technologia przetwarzania obrazu VividIR™ wraz z wielospektralnym obrazowaniem dynamicznym MSX pozwala „miksować” obraz termiczny z rzeczywistym. Użytkownik ma spory zakres regulacji intensywności tego efektu i może go dostosować do własnych upodobań.

CAT S62 Pro, inne pro dodatki

Na pulpicie znajdziemy też aplikację Toolbox, która jest zbiorem odsyłaczy do aplikacji pomocniczych ze sklepu Play. Znajdziemy tam zarówno aplikacje od CAT-a, jak i firm trzecich. Rozstrzał tematyczny jest ogromny, są tam programy do zarządzania finansami, jak i do komunikacji z komputerami samochodowymi. Niektóre wymagają do działania dodatkowego osprzętu, jak na przykład specjalne dongle i tutaj już zawodowcy musieliby się wypowiedzieć, czy jest warte tej ceny, którą producent żąda za tego smartfona.

Za to kapitalnym rozwiązaniem jest duży, pomarańczowy fizyczny przycisk na boku obudowy. Można mu przypisać kilka akcji, u mnie uruchamiał Listonica oraz Twittera. Jest to bardzo, ale to bardzo wygodne rozwiązanie, trochę podobne w działaniu do opcji stuknięcia w tył iPhona. Ze względu na fizyczność przycisku spodziewam się, że prawdopodobnie rozwiązanie CAT-a będzie bardziej niezawodne.

 

CAT S62 Pro - system, wsparcie, cena

Telefon pracuje na systemie Android 10 z nakładką niewiele różniącą się od jego czystej wersji. Możemy wybrać obsługę przy pomocy trzech przycisków lub gestów. Producent gwarantuje 3 lata update’ów bezpieczeństwa, zapowiedziano także aktualizacje do 11-tej wersji systemu. Trzeba przyznać, jest pod tym względem całkiem przyzwoicie.

Co ciekawe, telefon który otrzymałem do testów wyglądał na gotową do sprzedaży wersję, a wspomnianą już kilka razy aktualizację trzeba było przeprowadzić... ręcznie. Musiałem użyć karty microSD, zgrać firmware z internetu i wejść do trybu serwisowego, żeby telefon „naprawić”. Od dawna nie spotkałem się z taką praktyką i zastanawia mnie dlaczego tak to rozwiązano. Jeśli tak ma wyglądać te 3 lata aktualizacji... szczerze właścicielom współczuję.

Otrzymałem informację od dystrybutora, że była to jednak wersja przedsprzedażowa, a wszystkie updaty wersji sklepowej będą robione automatycznie z poziomu Androida.

Producent wycenił w Polsce S62 Pro na około 2900 - 3000 zł. Nie jest to mała kwota, szczególnie za produkt o mocno średnich parametrach. Można przypuszczać, że większość kosztów generuje tutaj wspomniany czujnik i to na nim „wisi” ewentualny sukces tego modelu. Dla zwykłego zjadacza chleba S62 Pro będzie nieprzydatny i trochę frustrujący. Nie potrafię ocenić, jak duża może być grupa osób, którym może być przydatny, ale instynktownie spodziewałbym się raczej problemów z jego zbytem niż dostępnością. Niemniej rozwój całej linii będę z ciekawością obserwował i kibicował producentowi, żeby w następnych generacjach wstawił bardziej przydatne narzędzia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama