Felietony

Carmageddon powróci dzięki Kickstarterowi. Czekam na niego od lat!

Jan Rybczyński
Carmageddon powróci dzięki Kickstarterowi. Czekam na niego od lat!
14

Carmageddon to chyba najważniejsza gra w jaką grałem i najbardziej oczekiwana przeze mnie kontynuacja. Media spowodowały, że została zapamiętana jako jedna z najbardziej kontrowersyjnych z powodu brutalności produkcji, ja jednak nigdy nie odbierałem tego w ten sposób. Co jednak znacznie ważniejsze,...

Carmageddon to chyba najważniejsza gra w jaką grałem i najbardziej oczekiwana przeze mnie kontynuacja. Media spowodowały, że została zapamiętana jako jedna z najbardziej kontrowersyjnych z powodu brutalności produkcji, ja jednak nigdy nie odbierałem tego w ten sposób. Co jednak znacznie ważniejsze, gra ma szansę powrócić dzięki zbiórce na Kickstarterze, a ja naprawdę nie mogę się doczekać. Mam tylko nadzieję, że twórcy zachowają to co najważniejsze z pierwszych dwóch części, bo o sprostaniu moim oczekiwaniom, które przez półtorej dekady urosły do ogromnych rozmiarów, nawet nie śmiem marzyć.

Carmageddon to ważny punkt w historii gier z tak wielu powodów, że aż trudno je wszystkie wymienić. przede wszystkim była to chyba jedyna naprawdę otwarta gra (nie licząc cRPG), w której możemy poruszać się w zasadzie wszędzie i robić w zasadzie wszystko, która nie traciła przez to na wartkości akcji, nie nużyła. Wygrać można było na tyle rozmaitych sposobów: tradycyjnie, dojeżdżając pierwszym do mety, rozbijając wszystkie samochody przeciwników, korzystając z rozmaitych power-upów. Wielu znajomych, w tym ja sam, skupiało się na eksplorowaniu otoczenia, zamiast ściganiu. Każdą planszę można było zwiedzać godzinami, skacząc po dachach domów, a większość wyścigów rozgrywało się na różnych mapach.

Do tego należy dodać rewelacyjny, choć niekoniecznie realistyczny, model zniszczeń, który pozwalał całkowicie zdemolować auta, zgniatając je jak puszkę lub nawet rozrywając na części. Zniszczenia wyraźnie przekładały się na model jazdy. Uszkodzenie koła powodowało, że samochód ściągał w jedną stronę i źle skręcał. Nie były to zdefiniowane rodzaje uszkodzeń, jak to ma często miejsce w dzisiejszych grach wyścigowych, na zasadzie kilku ustalonych stopni uszkodzeń układu kierowniczego. Sposób deformacji karoserii faktycznie modyfikował sposób prowadzenia.

Połączenie swobody ze zniszczeniami i nietuzinkowym humorem zagwarantował sukces pierwszej i drugiej części gry. Niestety trzecią część, znana pod nazwą Crmageddon TDR 2000, przejęło inne studio i nie była ona nawet w małej części tak dobra, jak poprzednie. Trochę to trwało, ale Stainless Games udało się odzyskać prawa do marki Carmageddon. Najpierw mieliśmy możliwość zobaczyć nową, oficjalną stronę. Długo jednak nie było wiadomo nic na temat postępów nad  grą, ani daty wydania.

Wczoraj Carmageddon trafił na Kickstarter. Najwyraźniej zabrakło funduszy do ukończenia projektu. Z jednej strony to trochę niepokojące, z drugiej poznaliśmy konkretną datę premiery, kiedy to gra pojawi się w serwisie Steam. Powinno to mieć miejsce w lutym 2013 roku. Według zapewnień, nowy Carmageddon Reincarnation ma być ubraniem pierwszych dwóch części w współczesna szatę graficzną, z dodatkiem  jeszcze większej ilości symulacji fizyki, również w power-upach, oraz systemu rag-doll dla przechodniów. Jako gwarancję utrzymania klimatu z pierwszych dwóch części dostajemy zapewnienie, że z ośmioosobowej ekipy odpowiedzialnej za powstanie oryginalnego Carmageddonu pozostało 5 osób.

Nie zabraknie trybu multiplayer, który w tym przypadku powinien być szczególnie miodny. Pojawi się również rozbudowany system powtórek, który pozwoli uwiecznić najbardziej zwariowane akcje i umieścić je na YouTube czy Facebooku. To co jest najlepszą gwarancją długiej żywotności każdej gry, oprócz trybu multiplayer, to możliwość tworzenia przez fanów rozmaitych modyfikacji, nowych map, samochodów, nowych trybów rozgrywki. Również i o tym pomyśleli twórcy, planują bowiem udostępnić specjalne narzędzia dla moderów.

Za 15$ dostaniemy podstawową wersję gry i wszystkie jej aktualizacje. Twórcy zapewniają, że przekroczenie progu 400 000$ koniecznych do sfinansowania wydania zwariowanych wyścigów zaowocuje wsparciem dodatkowych platform sprzętowych oraz bogatszą zawartością gry. Oczywiście za większe darowizny dostaniemy dodatkowe gadżety, zarówno w formie realnej (koszulki, naklejki, figurki), jak i wirtualnej. Szczególnie interesująca jest możliwość uwiecznienia swojej osoby jako jednego z przechodniów wewnątrz gry. Taka przyjemność kosztuje 1000$.

O ile finansowanie powrotu starych gier poprzez Kickstarter straciło już odrobinę na swojej świeżości i pomysłowości, to jednak trudno nie przyznać, że crowdfunding jest wręcz stworzony do realizacji tak kontrowersyjnych projektów, jakim jest Carmageddon. Konieczność dogadania się z wydawcą, który chcąc sprzedać produkt w jak największej liczbie krajów (w końcu oryginalny Carmageddon był niedostępny np. w Niemczech i przez pewien czas w Wielkiej Brytanii), gwarantując większe zyski, mogłaby stać w sprzeczności z treścią produkcji. Nie ma chyba nic gorszego, niż gry dla dorosłych graczy, które trafiły w ręce cenzury - wtedy powstają tytuły całkowicie nijakie, pozbawione charakteru.

Trzymam kciuki za nowy Carmageddon. Mam nadzieję, że nie podzieli losu innej legendy Duke Nukem 3D, którego reinkarnacja nie wyszła najlepiej. Tak czy owak ten projekt po prostu muszę wesprzeć swoimi pieniędzmi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

GryKickStartercarmageddon