Kilka lat temu głośno było na temat produkcji sprzętu Apple, opcji przeniesienia jej do USA. Wnioski raczej nie napawały optymizmem robotników w Stana...
Buty Adidasa będą szyć roboty. Możliwe też, że je zaprojektują, sprzedadzą i dostarczą klientowi...
Kilka lat temu głośno było na temat produkcji sprzętu Apple, opcji przeniesienia jej do USA. Wnioski raczej nie napawały optymizmem robotników w Stanach Zjednoczonych, stwierdzono, że te miejsca pracy nie wrócą do ich kraju. Temat jest ponownie omawiany, przybywa opinii, iż przemysł będzie odbudowywany w rozwiniętych krajach Zachodu, produkty znowu będą powstawać w USA, w Wielkiej Brytanii czy za naszą zachodnią granicą. Nie oznacza to jednak, że wzrośnie zatrudnienie przy produkcji...
Przywołane we wstępie Apple to przykład, symbol zagadnienia, które wywołuje spore emocje. Nie brakuje osób przekonujących, że rozwinięte państwa ukręciły na siebie bicz przenosząc przemysł do krajów słabiej rozwiniętych. Krótkoterminowo, nawet na średnim dystansie, przynosi to korzyści, zyski są bardzo widoczne. Ale na dłuższą metę proces jest niebezpieczny. To tworzenie silnych państw w innych regionach świata, kreowanie konkurencji, osłabianie własnej gospodarki. Temat nie jest oczywiście tak prosty, zasługuje na szerszą dyskusję. Możliwe jednak, że problem ewoluuje, staje się nieaktualny we wspomnianej formie. Bo przemysł, produkcja wrócą do świata wysoko rozwiniętego.
Pojawiają się doniesienia na temat firmy Adidas. W przyszłym roku zamierza ona uruchomić produkcję butów opartą o roboty. Zakład ulokowany zostanie w mieście Ansbach w Bawarii. Początkowo nad maszynami będzie czuwał zespół pracowników, a produkcję, jej rozmiar należy rozpatrywać w kategoriach symbolicznych. Setki par butów powstające w tej nowoczesnej manufakturze to kropla w oceanie towarów produkowanych dla popularnej marki. Od czegoś trzeba jednak zacząć. Docelowo maszyny będą produkować miliony butów, koszulek, czapek czy piłek i nie będzie to wymagało nadzoru sztabu ludzi.
Cel Adidasa jest jasny: zdecentralizować produkcję. Dzisiaj opiera się ona o fabryki ulokowane w Azji, m.in. w Chinach oraz w Wietnamie. Koszty pracy są tam niższe niż w Niemczech, ale rosną, a to oznacza mniejsze zyski. Na dłuższą metę robot pracujący na miejscu może być tańszy. Jednocześnie stwarza on mniej problemów: nie strajkuje, nie bierze wolnego, firma nie jest oskarżana o wykorzystywanie pracy nieletnich czy nieludzkie warunki pracy dorosłych. Owszem, maszyna może się zepsuć, ale człowiek też bierze chorobowe. W ogólnym rozrachunku wychodzi taniej.
W nowym układzie znika też potrzeba transportu dużej ilości towaru na wielkie odległości. Buty z Chin nie muszą płynąć do Niemiec czy USA. Produkcja na miejscu oznacza przyspieszenie całego procesu: wchodzi nowy model, automaty go wytwarzają, parę dni później jest w lokalnym sklepie. Docelowo produkcja może być nawet przeniesiona do tych ostatnich - jeśli maszyny będą kompaktowe, to klient przyjdzie, wybierze model albo sam go stworzy, maszyna weźmie wymiar i zacznie tworzyć obuwie. Z punktu widzenia klienta świetna sprawa.
Mamy niższe koszty, mamy decentralizację produkcji oraz zadowolonego klienta, mamy nową formułę biznesu. Nie dotyczy ona tylko butów czy korporacji Adidas - ten proces będzie postępował, mówi się o nim nie tylko za Odrą. W efekcie w krajach rozwiniętych, do których wróci produkcja (przynajmniej częściowo - pisałem, że chodzi o decentralizację), nie pojawią się nowe miejsca pracy, ale jednocześnie znikną one w Azji: w Chinach, Wietnamie, Indiach czy Bangladeszu przybędą rzesze bezrobotnych. Pytanie, jak szybko będzie przebiegał ten proces i na jaką skalę, jaki będzie efekt zmian. Nagłe przetasowania mogą być wręcz niebezpieczne. O ile jestem zwolennikiem teorii, w której następuje przepływ pracowników z jednego sektora do drugiego i rozwój technologiczny nas nie wykończy, o tyle zmiany muszą przebiegać płynnie. Rewolucja na tym polu może nas drogo kosztować.
Adidas przekonuje, że celem, przynajmniej na razie, nie jest całkowite odebranie pracy ludziom - nowa forma produkcji będzie uzupełnieniem dla istniejącego modelu. Firma zamierza produkować coraz więcej towarów, roboty staną się po prostu wsparciem dla ludzi. Trudno jednak stwierdzić, jak się to rozwinie. Przecież możliwy jest scenariusz, w którym za dekadę komputer zaprojektuje i sprzeda buty, robot je uszyje, kolejna maszyna dostarczy towar do klienta. W całym procesie jedynie ten ostatni powinien być człowiekiem. Czy to będzie idylla?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu