Felietony

Brave - świetna przeglądarka, ale nie tak prywatna, jak myślicie

Krzysztof Rojek
Brave - świetna przeglądarka, ale nie tak prywatna, jak myślicie
Reklama

Brave to jedna z pierwszych nazw, która przychodzi na myśl, jeżeli mówimy o prywatnych przeglądarkach. Używałem jej przez 2 tygodnie i oto moje wnioski.

Jeżeli widzieliście moje wpisy na temat TrackerControl oraz tego, w jaki sposób ograniczyć śledzenie Google na telefonie, wiecie zapewne, że w tym momencie kontynuuję swoją misję znalezienia odpowiedniego balansu pomiędzy prywatnością a wygodą użytkowania smartfona. Częścią tego procesu jest wymiana dotychczas stosowanych aplikacji na zamienniki, które w zamyśle mają oferować dokładnie tą samą funkcjonalność, ale bez wysyłania moich danych za plecami do wielkich korporacji. Oczywiście, na pierwszy rzut musiała pójść przeglądarka. Pomimo tego, że bardzo lubiłem Edge'a, liczba trackerów w nim zainstalowanych była tak duża, że na ekranie TC musiałem scrollować do jej końca. Teoretycznie powinienem zwrócić się w kierunku bardzo prywatnego Firefoxa, ale jego autorski silnik jest coraz mniej kompatybilny z dzisiejszymi stronami web - dałem tej przeglądarce dużo szans i za każdym razem odbijałem się od ściany. Dlatego też postawiłem na coś, czego jeszcze nie próbowałem - przeglądarkę Brave.

Reklama

Brave - wrażenia po 2 tygodniach użytkowania

W tym tekście na pewno nie będę się skupiał na wszystkich funkcjach Brave, ponieważ wiem, że jest to kombajn zdolny do tysiąca i jednej rzeczy, jak chociażby manager haseł, VPN czy zarządzanie portfelem kryptowalut. Mi natomiast chodziło tylko o jedną funkcję - przeglądanie internetu. O tym, jak bardzo bezpieczny jest w tym aspekcie Brave możecie przekonać się w tym teście. To właśnie ta przeglądarka blokowała najwięcej elementów, które mogą wyciągnąć od nas nasze dane.  Jednak jak wiemy z innych przypadków, wiele funkcji na stronach wiąże poprawne działanie niektórych elementów właśnie z wtyczkami śledzącymi, a raczej - wtyczki te są ich integralną częścią wymaganą do funkcjonowania. Dlatego obawiałem się, jak będzie wyglądało używanie Brave i czy internet w tym wydaniu będzie  w ogóle możliwy do przeglądania.

Okazuje się, że... tak. Przez cały czas użytkowania przeglądarki nie zdarzyło mi się, by jakaś strona wyświetliła się niepoprawnie. Oczywiście, to też najprawdopodobniej oznacza, że "jakieś" trackery zostały przepuszczone, ale patrząc na ekran powitalny, trudno się za to gniewać. Dlaczego na ekran powitalny? Ponieważ, jak wynika z wyliczeń samego Brave, w ciągu 2 tygodni użytkowania przeglądarka zablokowała prawie 90 tys. (!) trackerów, zaoszczędziła prawie 900 MB transferu danych i dzięki szybszemu ładowaniu stron sam oszczędziłem... ponad godzinę.

 

Oczywiście - wcześniej też korzystałem z różnych form blokowania skryptów śledzących, więc pewnie ta oszczędność czasu w moim przypadku nie jest tak duża, ale fakt, że w ciągu 2 tygodni zyskałem godzinę względem większości osób, które z takich mechanizmów blokowania nie korzystają robi na mnie piorunujące wrażenie i pokazuję skale tego, w jaki sposób przeładowanie mechanizmami śledzącymi wpływa na nasze codzienne życie. Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym nie zainstalował Brave także na telefonie - tam również zostały poczynione oszczędności , choć nie tak spektakularne - 11 tys. trackerów i 9 min, chociaż aplikacja pokazuje, że oszczędzono aż 300 MB danych. Jeżeli jest tu ktoś kto głębiej siedzi w temacie, z chęcią dowiem się, skąd wynika ta dysproporcja .

Do tego trzeba także oczywiście dodać, że Brave działa na bazie Chromium, a więc - obsługuje wszystkie rozszerzenia z Google Chrome. To też czyni przeglądanie bardzo wygodnym, ponieważ mam tu wszystkie swoje ulubione dodatki, jak manager haseł, robienie zaawansowanych zrzutów ekranu czy chociażby rozszerzenie antywirusa.

Brave - z jak jest z tą prywatnością?

Wiadomo, że jak każda firma która powstała "z misji", także Brave ma na koncie swój zestaw kontrowersji i niezadowolonych użytkowników. Szczególnie mocno oberwało się przeglądarce za podpinanie (i zarabianie) na automatycznych reflinkach do portfeli kryptowalutowych. Mój zarzut w stosunku do Brave jest jednak trochę inny i i wynika ze sprawdzenia programu za pomocą TrackerControl. Wystarczyło bowiem jedno odpalenie Brave, aby od razu skontaktował się on z kilkoma podmiotami, z których niektóre z pewnością nie służą do poprawnego działania stron.

I o ile dalej jestem zdania, że w kwestii prywatności Brave jest przeglądarką która robi dużo dobrego, tak takie informacje mocno mnie niepokoją. Nie jestem w stanie zweryfikować w jaki sposób Brave wysyła dane np. do Sunmedia i w jakim celu to robi, ale robi to, jednocześnie informując użytkownika, że ten jest całkowicie bezpieczny. Czy to oznacza, że te skrypty przeszły zabezpieczenia Brave (jeżeli tak, to dlaczego jest tam też Google i Facebook, najpopularniejsze korporacje śledzące), czy też po prostu Brave "pozwala" im śledzić, ponieważ wymaga tego poprawne działanie stron (przyznam się, że na mobile korzystam z wyszukiwarki Google)? A może samo Brave nie jest tak prywatne, jak życzyliby sobie tego użytkownicy? Cóż, te pytania zapewne pozostaną bez odpowiedzi.

Reklama

Nie zmienia to jednak faktu, że używając Brave znacznie utrudnimy dużym korporacjom śledzenie naszych działań. Tak jak mówiłem - nie szukałem "najbardziej" prywatnej przeglądarki, ale takiej, która będzie miała właściwy balans pomiędzy użytecznością a prywatnością, a Brave wpisuje się w to idealnie. Jest bardzo szybka i sprawna, a jednocześnie - natywnie blokuje masę zbędnego użytkownikom śledzącego kodu. Dlatego myślę, że zostanę przy niej na dłużej.

A jaka jest wasza opinia? Czy chcąc dbać o prywatność postawilibyście na Brave, czy też może na coś innego?

Reklama

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama