Startups

Jazda na stację benzynową to strata czasu - ta firma tankuje samochody na parkingach

Maciej Sikorski
Jazda na stację benzynową to strata czasu - ta firma tankuje samochody na parkingach
Reklama

Coraz więcej mówi się o samochodach elektrycznych, ale prawda jest taka, że musi upłynąć dużo czasu, nim staną się one powszechne. Jeszcze przez kilkanaście, a może i kilkadziesiąt lat prym na tym polu będą wiodły auta z silnikami spalinowymi. To sprawia, że wciąż powstają biznesy, które chcą zaistnieć dzięki ropie naftowej. Jednym z nich jest Booster - mobilna stacja benzynowa. Klient może się cieszyć napełnionym bakiem zwyczajnie zostawiając samochód na parkingu i wykonując kilka czynności na smartfonie.

Booster podobno nie jest jedynym przedsiębiorstwem tego typu, ale zwróciłem na niego uwagę ze względu na kolejną rundę finansowania: firma pozyskała 20 mln dolarów. Od chwili powstania w roku 2014 startup zgarnął już 32 mln dolarów. Na razie działa w San Francisco i okolicach oraz w jednym mieście w Teksasie, ale z pomocą zdobytych środków ma się to niebawem zmienić. Na czym polega biznes?

Reklama

Firma posiada cysterny, z pomocą których może tankować auta. Kierowca nie musi jechać na stację benzynową, by napełnić bak, to paliwo przyjedzie do niego. Oszczędza się czas i podobno pieniądze, bo ceny w Booster są atrakcyjne. Ma to gwarantować fakt, iż odpada duży koszt w postaci utrzymania nieruchomości oraz eliminowanie pośredników. Jest coś jeszcze: firma nie rozdrabnia się jeżdżąc do każdego klienta, który poprosi o tankowanie - postawiono na duże skupiska ludzi i aut. Te można znaleźć przy szkołach czy uczelniach, przed siedzibami dużych korporacji. Startup dogadał się już m.in. z Cisco, PepsiCo, Facebookiem czy Oracle. Giganci mu za to nie płacą, po prostu dopuszczają cysterny na swoje parkingi, może informują pracowników, że istnieje opcja tankowania mobilnego.


Klient ściąga na smartfon (iOS, Android) specjalną apkę, z jej pomocą kupuje paliwo i informuje, gdzie konkretnie zaparkował. Wychodząc z samochodu zostawia otwarty wlew do zbiornika paliwa. Reszta dzieje się bez jego udziału, gdy opuści biuro czy uczelnię, zastanie zatankowane auto. Nie płaci się za dojazd czy korzystanie z apki, dodatkowe pieniądze są pobierane, jeśli klientowi zależy na czasie i wybierze opcję szybkiego tankowania. Firma zarabia też na myciu szyb, napełnianiu opon powietrzem, wymianie wycieraczek. Ponoć z usługi korzysta już kilkadziesiąt tysięcy osób, cysterny pojawiają się na parkingach setek firm.

Dobre, prawda? Pewnie niejednokrotnie znaleźliście się w sytuacji, gdy na stacji najpierw czekaliście w kolejce do dystrybutora, a potem przy kasie okazywało się jeszcze, że większość klientów kupuje kawę, piwo, zapiekankę, zabawkę dla dziecka, prasę... Stacje od jakiegoś czasu zamieniają się w sklepy i bary, podpisują umowy z sieciówkami z branży gastronomicznej czy handlowej. Jakoś trzeba dorabiać. I niektórym pewnie to pasuje, przy okazji tankowania robią zakupy. Ale nie wszyscy podzielają ten entuzjazm, wizytę na stacji traktują niczym karę. A z Booster wystarczy kilka razy kliknąć i po sprawie. Ja to kupuję.

Szukając informacji na temat firmy, zastanawiałem się, czy będą zainteresowani wprowadzaniem rozwiązania dla aut elektrycznych i okazało się, że tak. U nas może się to wydawać totalnie niepotrzebne, ale w Kalifornii mobilna ładowarka pewnie znajdzie odbiorców. Tym samym startup może się rozwijać, gdy głównym paliwem będzie pozostawać ropa naftowa, a jednocześnie zapewni sobie alternatywę na przyszłość, gdy większa rolę zacznie odgrywać energia elektryczna. Chociaż to już wybieganie w odległą przyszłość: firma może przecież paść za kilka lat. Na razie pokazuje jednak, że z pomocą smartfona można zmienić nawet sposób tankowania auta.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama