Startups

Kieszonkowy prysznic, który zadziała wszędzie? Coś takiego stworzyli Polacy

Maciej Sikorski
Kieszonkowy prysznic, który zadziała wszędzie? Coś takiego stworzyli Polacy
Reklama

Znaleźliście się kiedyś w sytuacji, gdy odczuwaliście potrzebę umycia się, ale nie było do tego warunków? Jeżeli wybraliście się kiedyś na biwak w głuszy, pieszą czy rowerową wyprawę słabo uczęszczanymi szlakami albo wyjazd w słabo rozwinięte regiony świata, pewnie wiecie, o czym mowa. W takich przypadkach mógłby się przydać podręczny prysznic. Najlepiej kompaktowy, lekki i wielofunkcyjny. Nad takim sprzętem pracuje własnie polski startup, który szuka wsparcia w finansowaniu społecznościowym. Chodzi nie tylko o robienie biznesu: idea jest znacznie szersza.

HandyShower ma być niedrogą i wygodną alternatywą dla łazienki. Sprzęt działa w kilku trybach za sprawą wymiennych końcówek, a twórcy przekonują, że użytkownik ma pełną kontrolę nad zużyciem wody. Może się przydać, jeśli często podróżujecie z plecakiem, raczej omijacie hotele, lubicie rozbić namiot w dziczy albo wykonujecie pracę, w której przyda się narzędzie do utrzymania higieny. Ten przenośny prysznic powinni docenić zarówno uczestnicy pielgrzymek i działkowcy, jak i osoby odwiedzające festiwale. Jak to działa?

Reklama


Mamy do czynienia z samozamykajacym się zaworem oraz systemem wymiennych końcówek. Za pomocą wężyka ów zawór podłącza się do źródła wody - może to być butelka, wiadro albo zbiornik dołączany do zestawu. W oferowanej obecnie wersji ma on pojemność 2 litrów, ale twórcy przekonują, że klient będzie mógł skorzystać z większego, nawet 40-litrowego. Źródło wody należy gdzieś zawiesić, to rozwiązanie grawitacyjne. Potem pozostaje już korzystać z prysznica, kranu czy końcówki bidetowej.


Użytkownik oszczędza wodę, sprzęt może mieć zawsze przy sobie (zestaw mieści się w niewielkiej saszetce i waży 0,5 kg). Konstrukcja jest ponoć wytrzymała, a obsługa do skomplikowanych nie należy. Ma sens? Znam ludzi, którzy stwierdzą, że tak. Zwłaszcza, że cena nie jest oszałamiająca, wersja podstawowa (z workiem) kosztuje 80 złotych, wersja premium 120. Istotne jest to, że kupując zestaw w tej crowdfundingowej przedsprzedaży, finansuje się jeden egzemplarz dla organizacji humanitarnej. Biznes z ludzką twarzą. Sprawa ciekawa nie tylko dlatego, ze próbuje się pomóc milionom ludzi na całym świecie, ale też ze względu na możliwości bycia zauważonym przez osoby z dużymi pieniędzmi. Projekty tego typu wspiera np. fundacja Gatesów. Pisałem kiedyś, że Bil Gates pomaga biznesowi, który chce pozyskiwać wodę i energię ze ścieków.


Jeżeli HandyShower rzeczywiście wprowadza innowacje, działa sprawnie i nie stwarza wielkich problemów, to przyda się zarówno w obozach dla uchodźców, jak i w wioskach czy na przedmieściach w krajach słabo rozwiniętych. Tam liczy się każda kropla wody, z higieną jest problem, a to wywołuje choroby i wpływa na wysoką śmiertelność. Byłoby super, gdyby prysznic z Polski mógł pomóc. A przy okazji, gdyby okazał się komercyjnym hitem - potencjalnie odbiorców dla tego gadżetu jest naprawdę wielu.


Reklama

Zespół (to rodzinny biznes) pracuje nad HandyShower od kilku lat, do tej pory finansował go z własnych środków, co pochłonęło pewnie spore pieniądze. Oprócz projektowania czy tworzenia i udoskonalania prototypu, mamy tu także zdobywanie patentów, produkcję krótkiej partii próbnej oraz wykonanie form do właściwej partii próbnej. Ta ostatnia wymaga zauważalnego zastrzyku finansowego, ekipa chce go pozyskać z pomocą Wspieram.to. Wnioskowano o 30 tysięcy złotych, na miesiąc przed zakończeniem akcji licznik wskazuje niespełna 13 tysięcy złotych. Warto podkreślić, że jeden z klientów/darczyńców wpłacił blisko 10 tysięcy złotych i tym samym zamówił większą partię pryszniców. Zaoszczędził dzięki temu kilka tysięcy zł - najwyraźniej uwierzył w potencjał produktu.


Reklama


Jeżeli uda się zebrać pieniądze i wyprodukować większą partię próbną, pojawi się szansa na rozpropagowanie produktu, znalezienie inwestora, który pomoże przenieść biznes na wyższy poziom. Kibicuję, bo to coś niecodziennego, startup, który przynajmniej w teorii tworzy naprawdę wartościową rzecz. Takiej zbiórki, jak w przypadku Lords of Hellas ekipa nie przeprowadzi, ale z pewnością można jeszcze podkręcić wspomnianą sumę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama