Świat

Sygnalista pogrąża Boeinga. Tak gigant rozprawiał się z "niepokornymi"

Jakub Szczęsny
Sygnalista pogrąża Boeinga. Tak gigant rozprawiał się z "niepokornymi"
Reklama

Skandal wokół jakości produkowanych przez Spirit AeroSystems nadwozi samolotów Boeinga, ujawniony przez byłego inspektora ds. jakości Santiago Paredesa, nie tylko "dorzuca do pieca" w kontekście problemów wizerunkowych legendy branży lotniczej, ale także ukazuje sposób, w jaki gigant lotniczy "radził sobie" z pracownikami, którzy śmiali skrytykować jego działania.

Paredes, który przez lata pracował w Spirit AeroSystems, opowiedział historię nieprawidłowości i zaniedbań, które obserwował przez lata w procesie produkcji części samolotów. Relacje sygnalisty dotyczące znajdowania setek usterek w pojedynczych egzemplarzach oraz naciski ze strony przełożonych, by zaniechał skrupulatnej kontroli jakości, mówią same przez siebie: Boeing i jego podwykonawcy wręcz utonęli w istotnie patologicznej sytuacji.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Na Florydzie niedługo polecisz elektrycznym samolotem eVTOL

Jak Boeing reagował na jakiekolwiek zastrzeżenia co do jakości komponentów do samolotów? Zamiast natychmiastowej reakcji i naprawienia usterek, firma stosowała taktykę represji i izolacji wobec "niepokornych".

Prades w swojej opowieści poświęcił sporo miejsca także kulturze organizacyjnej, w której priorytetem jest utrzymanie harmonogramu i celów produkcyjnych kosztem jakości i bezpieczeństwa pasażerów. Autorem owego sposobu działanie jest nikt inny, jak sam Boeing: pracownicy, którzy zgłaszali zastrzeżenia, byli stygmatyzowani, a nawet degradowani lub przenoszeni na inne stanowiska. Z miejsca traktowano ich jak wrogów, dążono do ich jak najszybszego zwolnienia i zastępowano ich konformistami, lojalnymi wobec polityki firmy.

Parades — podobnie jak i inni sygnaliści — został poddany presji ze strony przełożonych, a nawet szykanom — jego próby nakłonienia Spirit do poprawy jakości komponentów zostały zignorowane lub uznane za niepotrzebne. Dopiero po nagłośnieniu sprawy, zarówno Boeing, jak i Spirit rozpoczęli działania na rzecz zmiany tego stanu rzeczy. Aczkolwiek, te działania są... właściwie pozorne. Najważniejsze dla Boeinga jest obecnie to, aby jak najszybciej zamieść sprawę pod dywan. Po takim skandalu gigantowi trudno jest uwierzyć na słowo. Zresztą, inne owoce pracy Boeinga, np. Starliner, poprzez opóźniony start (spowodowany wadliwym zaworem) ciągle przypominają o nieprawidłowościach. Eksperci zajmujący się branżą kosmiczną mówią wprost: Starliner to wręcz "skupisko" problemów i niektórzy poważnie obawiają się o bezpieczeństwo jego załogi. Załogowy start Starlinera ma odbyć się w połowie maja — o ile nie zostanie znów przełożony.

Parades zaryzykował swoją karierę i postanowił mówić głośno o nieprawidłowościach w Boeingu. Niektórzy uważają, że może go spotkać los podobny do innych sygnalistów: Johna “Mitcha” Barnetta i Joshuy Deana — jednak łączenie ich śmierci z "zemstą" Boeinga to jedynie spekulacje, które rzecz jasna wcale nie muszą mieć pokrycia w rzeczywistości.

Boeing ma spory problem. Zerowe zaufanie ze strony zwykłych ludzi, zerowe zaufanie wśród partnerów biznesowych oraz ogromne zainteresowanie służb i instytucji nieprawidłowościami to spore wyzwanie dla kierownictwa giganta. Niewykluczone, że wkrótce na jaw wyjdą także inne problemy giganta.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama