Binance miało być dla rosyjskiej opozycji sposobem na bezpieczne finansowanie kampanii politycznej. Okazuje się jednak, że macki putinowskiego reżimu już od dawna czyhają w strukturach chińskiej giełdy
Binance szpieguje dla Rosji? O powiązaniach największej giełdy kryptowalut z rosyjskim FSB
Wybuch wojny sprawił, że wiele podmiotów finansowych wycofało usługi z Rosji. Aby zabezpieczyć swoje środki, wiele jej mieszkańców zdecydowało się zainwestować pieniądze w kryptowaluty. Binance – największa giełda walut cyfrowych na świecie – stała się głównym wyborem Rosjan. To właśnie z niej zalecał korzystać przedstawiciel rosyjskiej opozycji – Aleksiej Nawalny – w celu przekazywania darowizn na poczet walki z korupcją rządu Władimira Putina. Giełda miała być bowiem znacznie bezpieczniejszą formą przekazu pieniędzy niż krajowe banki, które pozostawiały ślady, mogące doprowadzić reżim do darczyńców. Okazuje się jednak, że Binance może być wilkiem w owczej skórze, od dawna współpracującym z rosyjskimi służbami.
Rosyjskie konszachty Binance’a
Jak donosi Reuters, w kwietniu ubiegłego roku jednostka rosyjskiego wywiadu finansowego odbyła spotkanie w Moskwie z regionalnym dyrektorem Binance. Z wiadomości wysyłanych przez urzędników wynika, że służby chciały wyciągnąć od giełdy wrażliwe dane klientów – w tym nazwiska i adresy – w celu rzekomej walki z przestępczością. W międzyczasie Rosfinmonitoring, Federalna Służba Monitoringu Finansowego, próbowała prześwietlić miliony dolarów w bitcoinach, należące do więźnia politycznego, Aleksieja Nawalnego. Według informacji podanych przez Reuters, Gleb Kostarev – zajmujący się w Binance rynkiem Europy Wschodniej i Rosji – wyraził zgodę na udostępnienie danych klientów. Kostarev tłumaczył się tym, że nie miał w tej kwestii dużego wyboru.
Spotkania te były częścią zakulisowych wysiłków Binance w celu budowania więzi z rosyjskimi agencjami rządowymi, aby pobudzić w Rosji działalność kryptowalutową. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że giełda dalej bez przeszkód działa w Rosji. Binance zignorował prośby ukraińskiej administracji o zablokowanie rosyjskich użytkowników i w przeciwieństwie do wielu innych finansowych podmiotów nie zastosował względem agresora znaczących ograniczeń. Dla Binance to świetna okazja na robienie biznesu. EXMO.com, jeden z głównych rywali chińskiej giełdy na terenie Rosji, zapowiedział niedawno, że wycofuje swoje usługi i nie będzie obsługiwał już białoruskich i rosyjskich klientów. Binance ma zatem otwartą drogę do inwestorów. Jego założyciel, Changpeng Zhao, stwierdził, że jest przeciwko wojnie, ale nie przeciwko cierpiącym obywatelom obu stron. W komentarzu dla Reutres przedstawiciele prawni Binance poinformowali, że aktywna współpraca z rządem rosyjskim została wstrzymana z powodu zaostrzającego się konfliktu, a sama platforma nałoży pewne ograniczenia na głównych klientów z Rosji z uwagi na wymogi sankcji Unii Europejskiej.
Giełda broni się chęcią niesienia pomocy wszystkim tym, którzy w obawie o swoje środki zwrócili się w stronę kryptowalut, aby uchronić się przed zachodnimi sankcjami. Binance komentuje, że waluty cyfrowe mogą być ratunkiem dla klasy robotniczej w nachodzącym kryzysie gospodarczym spowodowanym wojną.
Pułapka pozornego bezpieczeństwa
W odezwie do obywateli Rosji z 2019 roku Changpeng Zhao obiecywał, że misją Binance jest zwiększenie „wolności pieniądza” i „ochrona użytkowników”. Rosyjskie systemy bankowe są ściele monitorowane przez putinowskie władze. Dla obywateli Rosji wizja zdecentralizowanego obrotu pieniędzmi był bez wątpienia lepszym rozwiązaniem niż banki, które nie cieszą się zbytnim zaufaniem. Jednak Binance co innego mówił, a co innego robił. We współpracy z Rosfinmonitoring utworzono lokalną jednostkę rosyjskich władz, dzięki której państwowe organy nadzorcze mogły żądać od giełdy wrażliwych danych klientów. Binance jednak zaprzecza, mówiąc że jeśli kiedykolwiek dojdzie do utworzenia tego typu jednostki, to giełda nie będzie dzielić się informacjami bez uzasadnionego wniosku organów ścigania. To dość marne pocieszenie biorąc pod uwagę, że w oczach tychże organów wrogiem państwa każdy może stać się na pstryknięcie palcem.
Jeśli faktycznie proceder ten odbywa się w sposób, jaki przedstawia Reuters, to liczni członkowie opozycji, którzy posłuchali Nawalnego i wpłacili darowizny na rzecz jego organizacji, są w sporych tarapatach. Kreml oczywiście w tej sprawie komentarza nie udziela. Binance informuje zaś, że przed rozpoczęciem wojny wspierał lokalne ustawodawstwo zapewniające „jasność regulacji”. Otwarty konflikt sprawił jednak, że inicjowanie czy rozważanie jakichkolwiek planów w tym regionie stało się niemożliwe.
W szponach następców KGB
Rosyjskie ministerstwo finansów jest w trakcie pisania ustawy o walutach cyfrowych, która ma złagodzić wpływ sankcji na gospodarkę. Pośród podmiotów pomocniczych, wspomagających pracę nad nowym prawem jest Rosfinmonitoring, funkcjonujący z ramienia Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Organ ten jest duchowym następcą sowieckiego KGB. Bliskich powiązań nie trzeba daleko szukać. Dyrektor Rosfinmonitoring, Yury Chikhanchin, jest bowiem byłym weteranem KGB z długą historią współpracy z tym organem. Binance ma zatem nóż na gardle. To dość ciekawe, bo uległość wobec FSB kontrastuje z postawą giełdy wobec innych organów nadzorczych. O ukrywanie wymaganych informacji oskarżali giełdę już między innymi regulatorzy z Wielkiej Brytanii i Liechtensteinu. Na Malcie zaś Changpeng Zhao wycofał prośbę o przyznanie licencji z uwagi na wymogi ujawnienia informacji finansowych. Binance tą wybiórczość tłumaczy ścisłymi zasadami i wewnętrznymi procedurami. Firma ma udostępniać dane tylko tym regulatorom, którzy przedstawią uzasadnione żądania. W kwietniu 2021 roku, dwa miesiące przed uznaniem fundacji Nawalnego za organizację terrorystyczną, Binance został zaproszony na zamknięte spotkanie z przedstawicielami Rosfinmonitoring przez Fundusz Rozwoju Gospodarki Cyfrowej. Na jej czele stoi były doradca Putina do spraw polityki internetowej, a jednym z partnerów funduszu jest rosyjskie ministerstwo handlu i przemysłu. Kostarev – dyrektor Binance tamtejszego regionu – jest natomiast przewodniczącym komitetu ds. walut cyfrowych. Powiązania Binance z rosyjskim rządem są zatem głębsze, niż mogłoby się wydawać.
Zasady nie obowiązują tam, gdzie można zarobić
Rosjanie przejawiają wysokie zainteresowanie kryptowalutami. Bianance od początku swojej działalności celował w zdominowanie tamtego rynku i w zasadzie cel ten udało im się osiągnąć. W połowie 2021 roku obroty Binance w Rosji były tak wysokie, że tamtejszy rynek stał się drugim co do wielkości tuż za Chinami. Według danych z CryptoCompare w marcu ubiegłego roku Binance przetworzyło prawie 80% wszystkich transakcji wykonywanych w rublach, o wartości około miliarda dolarów. Jak widać zatem za przyjaźnią chińskiej giełdy z Rosją stoją niemałe pieniądze. Nie ważne więc czy Binance współpracuje z FSB z przymusu, czy z dobrowolnej chęci. Interes ten będzie kręcił się, dopóki dzieło Changpenga Zhao osiąga astronomiczne zyski, a rosyjskie organy ścigania otrzymują pełny wgląd w dane potencjalnych wrogów reżimu.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu