Recenzja

Bezprzewodowe centrum rozrywki Fayola. Recenzja zestawu Pioneer FS-W50.

Marcin Matysik
Bezprzewodowe centrum rozrywki Fayola. Recenzja zestawu Pioneer FS-W50.
Reklama

Kolejny produkt Pioneera, jaki przyszło nam testować, to zestaw nagłośnienia FS-W50 Fayola, który jest doskonałą propozycją dla osób ceniących uniwersalność i łatwość obsługi.

Zasadniczą rolą technologii, jest ułatwianie naszego życia i podnoszenie jego komfortu. Dzięki temu jesteśmy w stanie przesyłać muzykę z telefonu, mamy dostęp do kilkudziesięciu milionów utworów bez ruszania się z kanapy, ale wciąż nie wyobrażamy sobie tradycyjnego kina domowego bez stosu kabli do jego podłączenia. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, jeśli nie lubimy kompromisów i stawiamy jakość dźwięku ponad wszystko.

Reklama

Kupujemy wtedy porządny, klasyczny amplituner (np. Pioneer SC-LX901), wydajemy krocie na kolumny, starannie kładziemy w mieszkaniu kolejne kilometry przewodów i.. okazuje się, że do kompletu jeszcze nam brakuje projektora i kolejnej setki metrów kwadratowych do pełni wrażeń. Oczywiście dedykowany zestaw stereo do słuchania muzyki też by się przydał.

Taką wyliczankę można ciągnąć w nieskończoność. Pioneer stara się wyjść temu naprzeciw, za pomocą swojego nowego zestawu Pioneer FS-W50 Fayola, który dla wielu osób może się okazać złotym środkiem między skomplikowanym zestawem, który trzeba potrafić dobrać, zainstalować i skonfigurować, a bajeczną wygodą i prostotą coraz bardziej popularnych ostatnio głośników bezprzewodowych. Wszystko to za zaledwie 4799 zł.

Co w zestawie?

Jednostka główna, pilot, dwa frontowe głośniki bezprzewodowe oraz bezprzewodowy subwoofer. Bez przewodów głośnikowych, za to z przewodami zasilania. Główne kolumny mają wspomniane przewody odłączane, podczas gdy reszta zestawu posiada je wbudowane.

Zestaw Pioneer FW-S50 Fayola jest produkowany w dwóch wersjach kolorystycznych - grafitowej i białej (którą dostaliśmy do testów). Amplituner jest elegancki, choć zdecydowanie z gatunku tych nowoczesnych, niżeli klasycznych. Jest to zasługą białych, bocznych ścianek jak i równie białego frontu z dotykowymi przyciskami i wyświetlaczem. Muszę przyznać, że bardzo efektownie prezentuje się również jego górna pokrywa, która jest wykonana ze szczotkowanego aluminium i posiada niewielkie, acz gustowne logo producenta idealnie pośrodku.


Kolumny frontowe mają kształt walca i ważą niecałe 2 kg każda. Zarówno front jak i boki zdobi stalowa maskownica, tylko z tyłu mamy niewielki plastikowy panel z otworami pod dedykowane uchwyty, gniazdo na przewód zasilania i maleńką diodę sygnalizującą stan połączenia sieciowego. Góra kolumienek jest dopasowana wzornictwem do amplitunera, więc również jest ze szczotkowanego aluminium.


Subwoofer nie należy do sporych. Jeśli przyrównać go do typowych produkcji takich marek jak Velodyne czy REL, to rozmiarowo znalazłby się na równi z najmniejszymi przedstawicielami tychże producentów. Jednak Pioneer Fayola FS-W50 nie miał być największym, ani tym bardziej najgłośniejszym zestawem 2.1 na rynku, tylko najwygodniejszym i najbardziej uniwersalnym.  

Amplituner nowej generacji

Tak jak Apple rozpoczęło rewolucję poprzez pozbycie się dedykowanego gniazda słuchawkowego w swoich najnowszych telefonach, tak i Pioneer nie zamieścił tu ani jednego klasycznego gniazda głośnikowego na tylnej ściance. Ma to swoje zdecydowane plusy: po pierwsze oszczędza miejsce (wysokość amplitunera to zaledwie 65mm!), a po drugie zdejmuje z naszych barków kwestię zadbania o odpowiednią cyrkulację powietrza wokół urządzenia.

Dlatego, że klasyczny amplituner potrzebuje mocny zasilacz, by odpowiednio wysterować wszystkie podłączone kolumny, co znacząco odbija się na jego gabarytach i możliwościach ustawienia w dowolnym miejscu. Że o położeniu czegokolwiek na takim klasycznym urządzeniu nie wspomnę nawet. Te otwory na górnych ściankach muszą przecież zawsze być odkryte.

W zestawie Fayola każda kolumna ma własne, wbudowane zasilanie, więc nie mamy żadnego z powyższych problemów. Każdy z elementów zestawu możemy umieścić wszędzie, gdzie tylko się zmieści, a z górnej ścianki amplitunera możemy zrobić sobie nawet kolejną półeczkę na ozdoby, bowiem nie ma na niej ani jednego otworu wentylacyjnego. Piękne, prawda?

Reklama

Złącza

Jak przystało na nowoczesny amplituner, tylna ścianka jest bogata w cyfrowe złącza, ale o analogowych też producent nie zapomniał. Do wyboru więc mamy:
- 4 gniazda HDMI In zgodne z sygnałem UHD (obsługa 4K/60Hz, BT.2020 color, HDR) i protokołem HDCP 2.2
- 1 gniazdo HDMI Out z kanałem zwrotnym audio ARC
- 1 gniazdo USB 5V/1A do obsługi pamięci masowych
- 1 port ethernet
- 1 zestaw gniazd (L+R) RCA jako Analog In
- 1 gniazdo OPTICAL In
- 1 wejście na antenę FM

Łączność

Mamy tu wszystko, co można sobie wymarzyć. Jest Wi-Fi, Chromecast, AirPlay, Bluetooth, FlareConnect, moduł sieciowy Dual-band. Muzykę możemy streamować za pomocą Tidala, Spotify, Deezera i TuneIn.Bez problemu odtworzymy też wszystkie pliki o gęstości do 192kHz/24 bit, a nawet DSD 128 bit.

Reklama

Nie wiecie czym jest wspomniany FlareConnect? Już tłumaczę: jest to protokół (wcześniej znany pod nazwą FireConnect), pozwalający na dołączenie do istniejącej już sieci multi-room dowolnego urządzenia z tą technologią, niekoniecznie nawet tej samej marki. Więc jeśli przykładowo chcemy do Pioneera FS-W50 Fayola dołączyć kolejne głośniki i zrobić z niego zestaw multi-room, to nic nie stoi na przeszkodzie, by uczynić to za pomocą (testowanego wcześniej) głośnika Pioneer MRX-5, MRX-3 lub innej marki. Poza tym, dzięki FlareConnect możemy również podłączyć do Fayoli dowolne źródło dźwięku i przesyłać z niego dźwięk na wszystkie sparowane głośniki.

Mało? Jeśli chcecie rozszerzyć wasz system Pioneer FS-W50 Fayola o dźwięk surround w filmach/koncertach, to wystarczy dokupić kolejne kolumny Pioneer FS-S40 (w cenie 1199 zł) i ponownie uruchomić wykrywanie nowych sprzętów w menu amplitunera. W ten sposób otrzymujemy bezprzewodowe kino domowe w systemie 4.1, bez martwienia się o kable ciągnące się przez cały salon.

Obsługa

Aby urządzenie poprawnie sparować z dołączonymi kolumnami, musimy podłączyć telewizor lub monitor. Trochę szkoda, że nie da się tego wykonać z poziomu aplikacji na smartfona. Sama konfiguracja urządzenia odbywa się w przeciągu kilku sekund a parowanie kolumn i subwoofera jest błyskawiczne i uproszczone do granic możliwości.

Oprócz tradycyjnego pilota, amplituner można obsługiwać za pomocą dwóch aplikacji - Pioneer Remote App oraz Pioneer Play-Fi Music Control.

Najważniejszą z nich jest Pioneer Remote App (dostępna na Androida i iOS), ponieważ umożliwia obsługę niemal wszystkich funkcji zestawu. Niestety nie jest dostępna w języku polskim i tutaj Pioneer musi się jeszcze postarać. To jednak niewielka niedogodność, gdyż jej obsługa nie powinna nikomu nastręczyć problemów. Aplikacja jest bardzo intuicyjna, posiada duże ikony, działa płynnie i szybko.

Reklama

Do łączenia z produktami innych marek, służy Pioneer Play-Fi Music Control (również dostępna na Androida i iOS). Jako, że standard DTS Play-Fi jest open source, aplikacja obsługuje wszystkie urządzenia, które są wyposażone w moduł Play-Fi, jak choćby Amazon Alexa i pozwala je łączyć w grupy, dzielić na pokoje itp.

Podczas testów, nie napotkałem ani jednego problemu z synchronizacją między głośnikami lub połączeniem internetowym. Nie było żadnych "lagów", ani innych anomalii. Wybudzenie urządzenia poleceniem ze Spotify/Tidal zajmuje nieco ponad pół minuty.

Jakość brzmienia

Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że omawiany jest dźwięk zestawu bezprzewodowego i tak jak w słuchawkach bezprzewodowych - ma to swoje odzwierciedlenie w ocenie. Urządzeń bezprzewodowych nie należy porównywać bezpośrednio z ich przewodowymi odmianami, ponieważ nie są adresowane do tej samej grupy odbiorców.

Dzięki dołączonemu subwooferowi, bas jest naprawdę niski i miękki. Bez najmniejszego problemu oddaje filmowe eksplozje jak i stopę perkusji. Jest obszerny i przyjemny w odbiorze. Aby osiągnąć uniwersalność zastosowań, producent wybrał potęgę brzmienia ponad szybkość basu i trzeba przyznać, że to był dobry wybór.

Głosy w filmach brzmią wyraźnie i mocno. Nie miałem problemów ze zrozumieniem mowy bohaterów nawet kiedy wiele osób rozmawiało jednocześnie. W muzyce wokale są minimalnie za basem i lekko podkolorowane, ale wciąż doskonale słyszalne i emocjonalne. Wpływ basu je mocno ociepla i powoduje, że brzmią łagodnie i przyjemnie. Bez sybilantów i śladów wyostrzeń.

Tony wysokie są delikatnie za wokalami i budują szeroką scenę dźwiękową. Również są nieco podkolorowane i mocno trzymane w ryzach, aby przy wysokich poziomach głośności w filmach nikt nie zgrzytał zębami, co się bardzo przydaje, bo Pioneer FS-W50 Fayola potrafi zagrać naprawdę głośno. Zadziwiająco wręcz jak na swoje wymiary.

Konkluzja

Pioneer FS-W50 Fayola jest nowatorskim zestawem o ogromnym potencjale. Pozwala zbudować domowe kino domowe bez martwienia się technicznymi aspektami, ponieważ posiada każdą funkcjonalność, jaką możemy sobie wymarzyć. Brzmi bardzo dobrze jak na bezprzewodowy zestaw, potrafi grać bardzo głośno, zajmuje niewiele miejsca i na dodatek można go rozbudować. Wprawnym melomanom i audiofilom może brakować naturalności przekazu oraz ilości detali w dalszych planach, ale jak już napisałem na początku - dla nich Pioneer ma inne (klasyczne) rozwiązania. Cała reszta odbiorców będzie z pewnością zachwycona.

 

Platforma testowa:

Wzmacniacz zintegrowany: Yamaha A-S1100

Streamer/DAC: Bluesound Node 2

Kolumny podstawkowe: Dynaudio Excite X14

 

 

-

Tekst powstał we współpracy z marką Pioneer

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama