Nauka

Będziemy mieli problem z wodą. Prognozy są niepokojące

Patryk Koncewicz
Będziemy mieli problem z wodą. Prognozy są niepokojące
Reklama

Zbliżający się kryzys wodny to nie odległa wizja – to rzeczywistość, która już puka do drzwi.

Kryzys klimatyczny to nie tylko gwałtowne anomalie pogodowe, topniejące lodowce i skrajnie wysokie temperatury. To także zmniejszające się zasoby wód powierzchniowych i gruntowych, generujące problemy w rolnictwie i przemyśle. Jeśli sądziliście, że to temat odległy (albo, co gorsza, fejkowy), to czas zrewidować to myślenie. Z najnowszych analiz naukowców z Northeastern University wynika, że już do 2100 roku setki milionów ludzi może odczuć skutki pogłębiającego się deficytu wody. To ponad trzy razy więcej, niż szacowano wcześniej.

Reklama

Ziemia wysycha szybciej, niż przewidywano – czy jesteśmy gotowi?

Żyjąc w centrum Europy, w państwie rozwiniętym, perspektywa braku wody lub chociaż utrudnionego dostępu do tego podstawowego zasobu naturalnego wydaje się absurdalna, ale dla przyszłych pokoleń – wcale nie tak odległych – będzie to poważny problem. Zespół badaczy z Northeastern, pod kierownictwem Puji Das z Institute for Experiential AI, porównał dwie generacje globalnych modeli klimatycznych – starszy CMIP5 i nowszy CMIP6 – by spróbować precyzyjnie przewidzieć, co stanie się z wodą na Ziemi.

Źródło: Depositphotos

Nowszy model lepiej odwzorowuje zjawiska takie jak konwekcja, parowanie czy tworzenie chmur. Na jego podstawie badacze wysnuli taki oto wniosek: jeśli obecne trendy się utrzymają, przepływ wody w 40% z 30 największych dorzeczy świata znacznie się zmniejszy. Nie brzmi to może wystarczająco dosadnie, więc napiszę wprost – to systemy, które zasilają miliardy ludzi w wodę pitną, wspierają rolnictwo i napędzają energetykę. Już wcześniej prognozy były alarmujące, bo zakładano, że to zjawisko dotknie ok. 260 milionów ludzi. Nowsze metody predykcyjne wskazują, że może ich być znacznie więcej.

Nie tylko brak wody – skutki suszy będą szersze, niż myślisz

Wyjaśnijmy, że nie chodzi tu tylko o „mniej wody”. Mniejszy spływ rzeczny oznacza uboższą glebę, mniejsze zbiory, niedobory w elektrowniach wodnych i w konsekwencji wyższe ceny w sklepach. Oczywiście można z tymi przewidywaniami iść jeszcze dalej, bo w szerszej perspektywie dalsze pogarszanie sytuacji może generować konflikty w rejonach dotkniętych suszą. Skupmy się jednak na tym, co jest teraz, bo badacze wieszczą, że to ostatnia szansa na podjęcie działań.

W optymistycznym – „zielonym” – wariancie scenariuszy związanych z emisją CO₂ liczba zagrożonych osób spada do ok. 500 milionów. To wciąż dużo, ale po zestawieniu z czerwonym scenariuszem, zakładającym aż 850 milionów, zielony wariant wygląda znacznie lepiej.

Źródło: Depositphotos

Z pewnością znajdą się ludzie, którzy będą powątpiewać w precyzyjność prognoz i w ogóle w wiarygodność pomiarów, ale CMIP6 to obecnie jedno z najbardziej złożonych i precyzyjnych narzędzi, jakie mamy – uwzględnia fizykę oceanów, lądów, atmosfery i lodu, a także interakcje człowieka z klimatem.

Czas więc na zaakceptowanie faktu, że susza to nie zjawisko typu „gdzieś tam, w innym świecie”, a realny problem, który do końca wieku uderzy też w mieszkańców krajów rozwiniętych – w tym także i Polski. Najpierw uderzy w portfele, a wtedy może być już za późno na reakcję.

Stock image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama