Podbój kosmosu stał się ostatnio bardzo gorącym tematem. Jednocześnie zniknął z widoku, bardzo popularny jeszcze kilka lat temu, temat komercyjnej, kosmicznej turystyki. Kilka firm zbankrutowało, Virgin Galactic wyhamował wypadek ich kosmicznego samolotu, Blue Origin'owi nigdzie się nie śpieszy. Firmy przygotowujące się do takiej działalności borykają się z wieloma problemami, z których jedną z ważniejszych jest kwestia kosztów. Bilety na wyprawę w kosmos kosztują horrendalne pieniądze, a wygląda na to, że i tak nie pokrywają w najmniejszym stopniu rosnących z każdym rokiem kosztów opracowania tych skomplikowanych pojazdów. Trochę inne podejście do tematu zaprezentowała firma Space Perspective.
Taniej, proście, ale... tylko prawie w kosmos
Za inicjatywą stoją ludzie z firmy World View Enterprises, która zajmuje się wysyłaniem do stratosfery balonów badawczych o nazwie Stratollite. Te zaawansowane urządzenia są czymś w rodzaju balonowych satelitów, utrzymujących swą pozycję nad wybranym miejscem na ziemi przez długi czas. Rozwiązanie wszystkich problemów technicznych związanych z tym projektem powinno pomóc nowej firmie w szybszym przygotowani załogowego statku. Firma przewiduje testowy, bezzałogowy lot na 2021 r.
Idea polega na tym, aby przy pomocy balonu wynosić na wysokość około 30 kilometrów luksusową kapsułę o nazwie Neptun, mieszczącą do 8 podróżnych. Z tego miejsca, w ciszy, spokoju, bez niebezpiecznych przeciążeń można podziwiać ziemię z widokami podobnymi, jakich doświadczają astronauci. Twórcy firmy przewidują nawet możliwość organizacji imprez typu śluby czy pokazy artystyczne na pokładzie ich statku powietrznego.
Nie jest to oczywiście wysokość pozwalająca zaliczyć prawdziwy pobyt w kosmosie, nie doświadczy się też stanu nieważkości. Jednocześnie powinno być wygodniej, bezpieczniej i taniej. Firma przewiduje, że bilety w stosunku do firm wynoszących turystów na orbitę będą blisko o połowę tańsze (bilet w Virgin Galactic to koszt ok. 250000 dolarów).
Neptun = podniebny luksus
Kluczowym elementem projektu jest wspomniana kapsuła Neptun, która będzie wynoszona do stratosfery przy pomocy potężnego, wypełnionego wodorem balonu. Jego prędkość wznoszenia miałaby wynosić prawie 20 km/h. Statek byłby „zarządzany” z naziemnego centrum, ale oprócz pasażerów na pokładzie byłby też „pilot”, który wkraczałby w razie jakichkolwiek problemów. Komunikacja ma się odbywać przy pomocy łączności satelitarnej i zapewniać nie tylko kontakt z obsługą, ale także internet dla pasażerów.
Sama kapsuła ma być obiektem bardzo luksusowym. Wizualizacje pokazują mocno przeszkloną konstrukcję, umożliwiającą jak najwygodniejszą obserwację Ziemii i kosmosu. Biorąc pod uwagę, że na tej wysokości nie ma już prawie atmosfery, widoki nie powinny różnić się wiele od tego, czego doświadczą prawdziwi kosmiczni turyści. Na środku kapsuły ma być umieszczona łazienka i barek. Na podobne luksusy raczej nie będą w stanie liczyć klienci wynoszonych rakietowo statków orbitalnych.
Kapsuła ma posiadać oczywiście zaawansowane systemy podtrzymywania życia oraz zespół ratunkowych spadochronów, na wypadek uszkodzenia balonu. Lądowanie ma odbywać się na powierzchni Oceanu Atlantyckiego a kapsuła wyławiana przez odpowiednio przygotowany statek. W tym zakresie firma prowadzi rozmowy ze specjalistami ze SpaceX, którzy pracowali przy podobnym systemie dla Crew Dragon. Cała wyprawa ma trwać około 6 godzin, z czego dwie mają być przeznaczone na pobyt w docelowym punkcie stratosfery. Firma ocenia, że pojedyncza kapsuła powinna przetrwać około 1000 lotów i planuje około 100 takich „rejsów” rocznie.
Czy to ma sens?
Gdyby za tą inicjatywą stały jakieś zupełnie nieznane nazwiska, można by przypuszczać, że to kolejny startupowy atak na kasę inwestorów. Twórcy tej firmy, to jednak osoby, które w balonowej branży pracują już prawie dekadę i pierwszy projekt doprowadzili do końca, choć jeszcze nie wiemy z jakim skutkiem ekonomicznym. Z pewnością są w stanie w miarę szybko ogarnąć większość tematów związanych z samą podróżą, ale już przygotowanie tak zaawansowanej kapsuły zapewne potrwa dość długo. Z drugiej strony, jej projekt powinien być o wiele tańszy w realizacji i użytkowaniu, niż jakikolwiek pojazd orbitalnej konkurencji.
Nie da się ukryć, że doświadczenie które oferuje Space Perspective, nie będzie tak intensywne jak prawdziwe loty kosmiczne. Jednocześnie spokojniejszy charakter tego lotu może spowodować, że klientów będzie więcej. Niestety dalej jest to rozwiązanie tylko dla milionerów, 100000 dolarów za bilet to kwota, która powoduje, że ciężko nazwać ten projekt przełomowym. Wydaje się, że jeżeli ktoś ma na tym rynku dokonać takowego, musi to być wariat pokroju Elona Muska, który porwie się na coś, co wszystkim innym będzie się wydawało niemożliwe.
Źródło: The Verge
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu