Gdybym spojrzał na kalendarz i zobaczył, że mamy rok 2001, pewnie nie byłbym zdziwiony tymi doniesieniami. Kto wie, może i pod koniec poprzedniej dekady uznałbym starania Rose'a za niepozbawione sensu. Na nieszczęście lidera Guns N'Roses mamy rok 2016, z Internetu korzystają miliardy ludzi i trudno z tej przestrzeni coś usunąć. Zwłaszcza, gdy zrobi się wokół tego szum, a tak się stało w tym przypadku. Chodzi o fotki, na których uwieczniono Rose'a z nadwagą - ludzie szybko zrobili z nich materiał do kpin z wokalisty i jego tuszy, a ten postanowił po kilu latach... narazić się na jeszcze większe kpiny.
Axl Rose chce kasować internety. Ciekawe, kiedy ludzie zrozumieją, że to tylko pogarsza sprawę?
Axl Rose to legenda muzyki rozrywkowej - nie trzeba być wielkim fanem Gunsów, by kojarzyć tę twarz, jego sceniczne kreacje i przede wszystkim piosenki zapamiętywane m.in. ze względu na charakterystyczny wokal. Nie wiem, jaki jest status zespołu, czy nagrywają i jeżdżą w trasy, ale w ostatnich dniach Rose przypomniał mi o swoim istnieniu za sprawą walki z Internetem. Wali z góry skazanej na niepowodzenie.
Welcome to the jungle
Zauważyłem, że część komentatorów przywołuje tytuł piosenki Gunsów, by podkreślić, jak trudny i zawiły jest problem, jednocześnie, by uświadomić piosenkarzowi, że tej batalii nie wygra.
Axl Rose domaga się od Google, by usunęło zdjęcia, na ktorych artysta wyszedł niekorzystnie, a pisząc wprost, na których wygląda bardzo grubo. Ktoś może się oczywiście spierać, czy problemem jest tu fotka czy tusza wokalisty, ale nie to jest teraz istotne - zdjęcia powstałe podczas koncertu w roku 2010 stały się materiałem do produkcji memów. Ludzie wypisywali na nich zmienione teksty piosenek Gunsów, a zmiany dotyczyły kwestii obżarstwa, szeroko pojętych kulinariów i otyłości. I tak to sobie wisiało w Sieci, aż Axl Rose postanowił zrobić z tym porządek.
Wniosek skierowany do Google nie opiera się oczywiście na tym, że Rose wstydzi się swojej tuszy - oficjalnie chodzi o prawa autorskie. Tu pojawia się pierwszy problem, bo na dobrą sprawę nie wiadomo, do kogo te prawa należą. Przynajmniej nie stwierdzono tego jeszcze ze 100-procentową pewnością. Ta sprawa zapewne zostanie ostatecznie rozwiązana, może się nawet okazać, że racja jest po stronie wokalisty i Google zacznie działać. Korporacja wymiecie z Sieci wszystko, co ma związek ze sprawą i ludzie zapomną, że Rose był gruby, przestaną z tego drwić, nie będzie więcej memów? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie.
Axl Rose nie uczy się na błędach innych
To zjawisko nie jest oczywiście nowe, ma nawet swoją nazwę, to "efekt Streisand". Nazwa wzięła się stąd, że piosenkarka i aktorka pozwała fotografa o naruszenie prywatności, gdy ten na wystawie umieścił zdjęcie jej domu. Zdjęcie do dzisiaj wisi w Sieci i zostanie tam do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. Dla Streisand reakcja tłumu mogła być zaskoczeniem, ale inni mogli już wyciągnąć wnioski z tej historii. Tymczasem nie brakuje przykładów celebrytów, którzy chcieli nas przekonać, że im uda się zawrócić rzekę kijem. Kilka lat temu przerabiała to np. Beyonce, której nie spodobały się fotki z finału Super Bowl. Gdy zaczęła z nimi walczyć, ruszyła lawina i memom nie było końca. Wokalistka sama ukręciła na siebie sznur i sprowokowała ludzi do działania.
Podobnie będzie zapewne w przypadku Rose'a. Przyznam, że jeszcze kilka dni temu średnio kojarzyłem temat tych zdjęć i memów. A teraz je przeglądam i zastanawiam się, który jest naprawdę dobry. Pewnie podobnie robią miliony innych ludzi. Axl Rose sprawił, że ruszyła nowa fala dowcipów, jedni przypomnieli sobie o tych fotkach i memach, inni je poznali. Nie ma szans na to, by to wyparowało z Internetu - nawet, jeśli Google pomoże, to sprawy nie załatwi. A im bardziej będzie się starać, tym więcej osób postanowi przechować pamięć o grubym liderze Guns N'Roses. Niestety, taki mamy klimat.
to może spotkać każdego
Z jednej strony dziwię się Amerykaninowi, że podjął takie działania i walczy z wiatrakami. Jednocześnie jestem przekonany, że nie on ostatni - prędzej czy później inna gwiazda popełni ten sam błąd i będzie dolewać oliwy do ognia. Z drugiej strony... zdaję sobie sprawę z tego, że to może boleć i irytować. I nie ma różnicy czy jesteś celebrytą, politykiem, biznesmenem czy szarym człowiekiem - możesz się dzisiaj stać bohaterem memu i nic z tym nie zrobisz. Absolutnie nic. Ktoś zrobi ci fotkę w niekorzystnej pozie w miejscu publicznym i za kilka dni pół Internetu może z ciebie drwić, dodawać prześmiewcze komentarze i przerabiać to na milion sposobów. Możesz nie korzystać z Internetu, nie narażać się w mediach społecznościowych, nie cykać selfie każdego dnia i nie wrzucać na YT głupich filmów, ale to nie daje pewności, że któregoś dnia na ulicy nie podejdzie człowiek z pytaniem czy jesteś tą osoba z mema. I to przeraża.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu