W zeszłym roku testowałem dla was świetny mobilny przetwornik Audioquest Dragonfly Black. Muszę przyznać, że byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak producentowi udało się połączyć niską cenę z bardzo dobrym dźwiękiem i szeroką funkcjonalnością. Ciągle utrzymuję, że w jego przedziale cenowym, to pewniak, którego można brać w ciemno. Co jeśli mamy większą kwotę do wydania? Za 769zł Audioquest posiada też wyższy model Dragonfly'a w swoim asortymencie i to właśnie jego recenzja jest przed wami.
Opakowanie, wygląd i akcesoria
Po wyjęciu z gustownego, czarnego opakowania o matowej fakturze, od razu rzuca nam się w oczy głęboka czerwień połyskliwej "ważki". Wygląda to dobrze, choć już nie tak dystyngowanie jak czarny mat. Za to bardziej wyróżnia się w tłumie. Czy to lepiej? To musicie sami ocenić. W zasadzie, to poza kolorem nie ma żadnych różnic w stosunku do wersji tańszej. Prawda jest taka, że przy tak minimalistycznej formie nie należy się spodziewać niczego więcej. To jest produkt, który można wrzucić na dno plecaka gdy go nie używamy, zasypać masą książek itp. i o nic się nie martwić. To ma być nieodłączny towarzysz każdej podróży. Tutaj liczy się mobilność oraz trwałość. W zestawie z samym Dac-iem dostajemy pokrowiec ze sztucznej skóry, aby uchronić Dragonfly'a przed zarysowaniami. Wszelkie adaptery należy dokupić osobno.
Zastosowania
Tak samo jak w wersji "black", mnogość możliwych zastosowań tego DAC'a jest conajmniej satysfakcjonująca. Przede wszystkim możemy go podłączyć do komputera/telefonu/tabletu, gdzie będzie robił za kartę dźwiękową i przy okazji za wzmacniacz słuchawkowy. Ponadto zamiast słuchawek możemy do niego podłączyć przedwzmacniacz lub wzmacniacz zintegrowany i zrobić np. z komputera/tabletu/telefonu źródło plików. Należy wtedy ustawić w urządzeniu wysyłającym plik głośność na 100%. Warto tą możliwość rozważyć, jeśli mamy zestaw hi-fi oparty na fizycznych nośnikach, a chcemy mieć możliwość odtwarzania pobranych wcześniej plików lub słuchania muzyki poprzez serwisy streamingowe jak np. Spotify lub Tidal. Nie do przecenienia jest również fakt, że Dragonfly'a nie trzeba ładować ani wymieniać w nim żadnych baterii.
Różnice w porównaniu do tańszego modelu
Jedną z najważniejszych różnic w stosunku do tańszej wersji, jest większe napięcie na wyjściu. Wynosi ono teraz maksymalnie 2.1V, więc niemal wszystkie słuchawki na rynku powinny zostać poprawnie napędzone. Jednak trzeba mieć na uwadze, że aby osiągnąć maksymalną moc tego DAC-a, trzeba go podłączyć do komputera. Z telefonu/tabletu może mieć problemy z wyciągnięciem takiego woltażu. Niemniej, nawet w połączeniu z telefonem bez problemu poradzi sobie ze wszystkimi mobilnymi słuchawkami jakie sobie wymyślimy. Tylko największe słuchawki z wysoką impedancją i niską efektywnością mogą potrzebować stacjonarnego wzmacniacza. Kolejną różnicą konstrukcyjną w stosunku do "Blacka" jest samo serce układu, czyli ESS Sabre DAC 9016 zamiast 9010. Zastosowanie Sabre 9016 pociągnęło za sobą w ramach ewolucji cyfrową regulację głośności bit-perfect, abyśmy nie tracili żadnych niuansów niezależnie od poziomu głośności.
Brzmienie
Bas
Czerwona ważka gra dźwiękiem przede wszystko dobrze dociążonym z bardzo dobrym rozciągnięciem na basie i bardzo dobrym timingiem. Nie jest to bas przytłaczający, ma bardzo dobrą kontrolę, choć mógłby schodzić ciut niżej i grać bardziej zróżnicowanie. Bębny mają odpowiedni ciężar i bez problemu sprawdzają się w roli fundamentu nagrania. Bardzo podoba mi się stosunek sprężystości tego pasma do jego zwartości. Jest miękko, ale nie kluchowato. Jest krótko, ale nie twardo. Maniaków basu zapewne ucieszy możliwość bardzo mocnego podbicia niskich tonów w każdym korektorze. Można uzyskać naprawdę niezłe ciśnienie akustyczne bez przesterowań i clippingu.
Średnie tony
Wokale mają odpowiedni tembr, ale są trochę schowane za pozostałymi pasmami. Przez to, wyraźnie słyszymy każdy głos, ale brakuje trochę intymności. Technicznie jest naprawdę dobrze, nie ma żadnych przekłamań, ani podkolorowań, choć niektóre doskonale znane mi głosy brzmiały trochę matowo. Mimo to, jak na swoją cenę brzmi to bardzo dobrze.
Wysokie tony
Wyraźne i lekko rozjaśnione. W jednej linii z niskimi tonami i krok przed średnimi. Uzyskano dzięki temu bardzo dobrą rozdzielczość i szeroką scenę. Brak sybilantów. Ze słuchawkami, które nie grają jasnym ani analitycznym dźwiękiem potrafią dać mnóstwo przyjemności.
Kompatybilność
Dragonfly Red działa z każdą wersją Windowsa, począwszy od XP aż do 10-tki, z Macami działa od OS 10.6.8. Wszystko działa jak należy, sygnał zawsze trafia tam gdzie powinien, nie ma żadnych trzasków, nic się nie zawiesza. Tak bezproblemowa obsługa jest możliwa dzięki celowemu ograniczeniu możliwości przetwornika do plików o maksymalnych parametrach 96kHz/24bit. Zabieg ten umożliwił obsługę na zasadzie plug&play bez dodatkowych sterowników, ale przez to próba odtworzenia plików przekraczających te parametry może skończyć się zatrzymaniem odtwarzacza. Jeśli zastanawiacie się, czy w związku z tym Tidal Hi-Fi będzie działał poprawnie, to mam dla was informacje od dystrybutora o zbliżającej się aktualizacji oprogramowania Dragonfly'a, która ma to umożliwić.
Akcesoria dodatkowe
Aby podłączyć omawiany przetwornik do telefonu z Androidem, potrzebujemy dokupić adapter o nazwie "Audioquest Dragontail" lub jakikolwiek inny przewód typu OTG. Do urządzeń Apple potrzebny jest adapter "Apple Lightning to USB Camera Adapter". Ciekawostką jest mała kostka wyglądająca jak przejściówka USB-to-USB o nazwie "Audioquest Jitterbug", która ma za zadanie odfiltrować szumy pochodzące z zasilania i ograniczyć błędy jitter i bitowe na zasadzie pasywnego filtru. Niestety nie jestem w stanie ocenić skuteczności tego rozwiązania, ponieważ jeszcze nie miałem okazji go używać, ale warto wspomnieć że zbiera bardzo pozytywne recenzje w sieci a kosztuje zaledwie 149zł.
Podsumowanie
Audioquest Dragonfly Red jest produktem bardzo udanym, lepszym od wersji "Black" pod wieloma względami. Zawdzięcza to w równym stopniu swojemu dźwiękowi, jak też dopracowanej formie oraz niezliczonej ilości możliwych zastosowań. Brzmienie jest dość uniwersalne i bardzo muzykalne, choć wokale mogłyby mieć lepszą fakturę a bas być bardziej zróżnicowany. Niemniej, w tej cenie to jeden z najlepszych zakupów i gorąco polecam ten przetwornik.
Platforma testowa:
- Pliki FLAC & WAV o parametrach minimum 765kbps/44,1kHz
- Spotify premium
- LG V10
- Samsung Galaxy Tab S
- Lenovo Yoga 900
- Sony MDR-1A
- Sennheiser CX-400
--
Tekst powstał przy współpracy z firmą Top Hi-Fi & Video Design.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu