Kosmos

Astronauci trafili do szpitala, ale NASA nie puszcza pary z ust

Bartosz Gabiś
Astronauci trafili do szpitala, ale NASA nie puszcza pary z ust
Reklama

Astronauci misji Crew-8 wrócili na Ziemię już trochę ponad dwa tygodnie temu. Ich lądowanie nie obyło się bez problemów i z jakiegoś powodu, do tej pory NASA dziwnie milczy.

Miała miejsce konferencja prasowa, która była kolejną okazją dla dziennikarzy, aby zadać amerykańskiej agencji kosmicznej NASA niewygodne pytania. Wciąż nie zostały ujawnione przyczyny, z powodu których astronauci misji Crew-8 trafili do szpitala tuż po lądowaniu w ziemskich wodach.

Reklama

NASA tajemnicze w sprawie wydarzeń w szpitalu

Wiele problemów spotyka w ostatnim czasie astronautów lecących w stronę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), ale szczęśliwie nie kończą się i wszystkie powroty z tamtych stron. Pamiętna załoga Starlinera wciąż czeka na swoją okazję do powrotu na początku przyszłego roku, zaś załoga Crew-8 musiała poczekać dwa miesiące dłużej.

CNN Science

Co prawda nie jest to tak rekordowa długość, jak ta której doświadczą Barry "Butch" Wilmore oraz Sunita "Suni" Williams, którzy mieli wracać z niemalże pół roku temu, ale wciąż robi wrażenie. W aurze tych doświadczeń obserwatorzy i pasjonaci kosmosu mają zrozumiale wiele pytań. Szczególnie że i w tym wypadku, pech przynosi kolejne problemy i załoga Crew-8, od razu po wodowaniu musiała zostać przetransportowana do szpitala. Jedno z nich, musiało zostać aż do kolejnego dnia w wyniku niezidentyfikowanej przyczyny.

"Loty kosmiczne są wciąż czymś, czego w pełni nie rozumiemy, czasami natrafiamy na sytuacje, których nie oczekiwaliśmy. To była jedna z takich okazji i wciąż gromadzimy dane na temat tego co miało miejsce. Z tego powodu utrzymujemy prywatność w zakresie medycznym i pozwalamy rzeczom iść ich naturalnym, spokojnym biegiem do przodu. To wszystko, co mamy w tej chwili na ten temat do powiedzenia"

Przekazał wymijająco astronauta NASA Michael Barratt, który był częścią załogi misji Crew-8. Po tej wypowiedzi dodał tylko, że teraz można przejść do pytań dotyczących 235 dni, trzech godzin i 35 minut całej misji. Szczególnie ta końcówka wydaje się wzmacniać niechęć do udzielania odpowiedzi na temat pobytu w szpitalu.

Cisza tylko wzmacnia zainteresowanie

Tajemniczość po stronie załogi oraz samej agencji tylko wzmacnia ciekawość i zmusza wyobraźnię do snucia teorii spiskowych. O co tak naprawdę chodzi? Szczególnie w obliczu problemów Starlinera, kolejnych planów podboju kosmosu przez Elona Muska, NASA czy Jeffa Bezosa, sprawa wydaje się przybierać kształt tuszowania jakiegoś problemu, który mógłby nie być mile widzianą antyreklamą kolejnych lotów.

CNN Science

Wiemy, że astronauci spędzili 8 miesięcy na stacji, co jest o całe dwa miesiące dłużej niż zwykle, więc całkowicie oczywiste jest, że skład załogi Michael Barratt, Matthew Dominick, Jeanette Epps oraz Alexander Grebenkin wymaga dodatkowej kontroli. Jak wcześniej zostało zauważone, wciąż poznajemy długotrwałe oddziaływanie warunków panujących w kosmosie na człowieka, więc normalnie wizyta w szpitalu nie wzbudziłaby niczyich podejrzliwości. Tym bardziej że przedłużone orbitowanie nie jest niczym niecodziennym, w świetle tego ile warunków musi zostać spełnionych, aby bezpiecznie ściągać ludzi z powrotem.

Czy problemem jest wadliwa kapsuła SpaceX?

Podejrzenie pada na kapsułę SpaceX Dragon. Wiemy, że podczas lądowania nie doszło do żadnych odstępstw od normy. To znaczy niczego oficjalnie, co by temu przeczyło, nie podano, ale zaskoczyła niektórych wypowiedź po stronie astronauty Kenta Romingera, wypowiedziana podczas panelu omawiającego bezpieczeństwo lotów.

Reklama

"Zarówno NASA jak i SpaceX muszą się niezmiennie skupiać na bezpieczeństwie operacji Crew Dragon i nie uznawać niczego za "normalne" zachowanie", powiedział były astronauta i członek komisji do spraw bezpieczeństwa lotów

Mogła to być standardowa formułka, otrzeźwiająca, mimo że do uchybień nie doszło albo coś rzeczywiście jest na rzeczy. W lutym 2022 kapsuła Dragon zaliczyła opóźnienie w otwieraniu spadochronów i był to drugi taki przypadek. Nie możemy też zapominać o felernym Starlinerze, który może być sygnałem, że mimo dobrych chęci naukowców i inżynierów, to wciąż są tylko firmy należące do miliarderów, które się ścigają. Postęp ludzkości ładnie brzmi na papierze, lecz nie zapominajmy, że to są przecież biznesmeni.

 

Reklama

 

Źródło: gizmodo 1, 2, CNN, NASA

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama