Ciekawostki technologiczne

Blokuj reklamy i... zarabiaj na tym. Oto co proponuje Asora

Jakub Szczęsny
Blokuj reklamy i... zarabiaj na tym. Oto co proponuje Asora
19

Ostatnio moją uwagę zwróciło w pierwszym odczuciu podejrzane narzędzie - Asora. Blokerów reklam w ostatnim czasie mamy mnóstwo - głównie z powodu sukcesu AdBlocka, który na stałe wszedł do kanonu najbardziej rozchwytywanych rozszerzeń dla przeglądarek. Z tym, że Asora znacząco wyróżnia się z tego grona - co byście powiedzieli, gdyby ktoś Wam zapłacił za to, że będziecie blokować niechciane materiały sponsorowane?

Internet jest pełen irytujących użytkowników treści. Wyskakujące reklamy, źle dopasowane do odbiorcy bannery reklamowe, materiały wideo z włączonym autoplayem... jest tego naprawdę mnóstwo. Nawet jako "mediaworker" nie jestem zdziwiony tym, że użytkownicy próbują ominąć tego typu elementy - spowalniają ładowanie się stron i nic nowego do ich życia nie wnoszą. Winę za taki stan rzeczy ponoszą głównie wydawcy, którzy w kwestii reklam idą na ilość, a nie na jakość. A wielokrotnie udało się już udowodnić, że dobra reklama jest warta więcej niż choćby nawet tysiąc tych "gorszych".

Oto Asora. Pomysł powstał tuż po aferze Cambridge Analytica - to użytkownicy powinni decydować o swoich danych

Asora jako nietypowy skądinąd adblocker bazuje na technologii blockchain, która według twórców ma szanse na zrewolucjonizowanie rynku reklamowego. Pomysłodawcom wcale nie chodzi o to, by pozbyć się materiałów sponsorowanych w ogóle - ważne jest natomiast to, aby w ekosystemie spajającym odbiorców oraz "nadawców reklam" wprowadzić pożądany porządek. Reklamodawcy mają płacić za dotarcie do tych użytkowników, którzy będą zainteresowani danym materiałem - natomiast użytkownicy mają mieć okazję partycypować w owocach tego przedsięwzięcia. Wystarczy, że będą im wyświetlane konkretne reklamy, a ci zostaną "nagrodzeni" tokenami Asora.

Tak właśnie - jeżeli w Asora pojawi się reklamodawca, którego produkt będzie odpowiadał zainteresowaniom konkretnego użytkownika, zarobi na tym nie tylko operator sieci reklamowej (czyli Asora), ale także użytkownik. W tej sytuacji wszyscy są zadowoleni - twórca wtyczki, reklamodawca oraz użytkownik. Z czego najważniejsze jest to, że ten drugi otrzyma atrakcyjny kanał dotarcia do potencjalnie zainteresowanego produktem internauty, a trzeci natomiast wyświetli reklamę dopasowaną do jego preferencji.

Asora to również wartość dodana - rozszerzenie wykrywa i blokuje skrypty śledzące użytkowników w sieci i skutecznie je blokuje. Tym samym użytkownik ma pewność, że z jego danymi nie dzieje się nic, czego by sobie nie życzył.

Asora to kolejny dowód na to, że internetowy rynek reklamowy potrzebuje rewolucji

Tego typu przedsięwzięcia nie biorą się z powietrza. Powstanie wtyczki to doskonały dowód na to, że istnieją nowe metody pogodzenia interesów reklamodawców oraz użytkowników globalnej sieci. Bo o ile zgadzamy się z tym, że obecnie oferowane reklamy nie są doskonałe, to mimo wszystko są potrzebne, bo wydawcy, producenci, usługodawcy muszą w jakiś sposób dotrzeć do swoich klientów lub zwyczajnie się utrzymać.

Z tym, że od dawien dawna odbywa się to kosztem internautów, którzy mają utrudnione zadanie, jeżeli chodzi o obsługę internetu. Dołóżmy do tego słaby stopień zaufania do zbieranie danych - po drodze stało się coś zupełnie niewłaściwego i właśnie z tym zamierza walczyć Asora. Cóż, życzę powodzenia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu