Ostatnio moją uwagę zwróciło w pierwszym odczuciu podejrzane narzędzie - Asora. Blokerów reklam w ostatnim czasie mamy mnóstwo - głównie z powodu sukcesu AdBlocka, który na stałe wszedł do kanonu najbardziej rozchwytywanych rozszerzeń dla przeglądarek. Z tym, że Asora znacząco wyróżnia się z tego grona - co byście powiedzieli, gdyby ktoś Wam zapłacił za to, że będziecie blokować niechciane materiały sponsorowane?
Blokuj reklamy i... zarabiaj na tym. Oto co proponuje Asora
Internet jest pełen irytujących użytkowników treści. Wyskakujące reklamy, źle dopasowane do odbiorcy bannery reklamowe, materiały wideo z włączonym autoplayem... jest tego naprawdę mnóstwo. Nawet jako "mediaworker" nie jestem zdziwiony tym, że użytkownicy próbują ominąć tego typu elementy - spowalniają ładowanie się stron i nic nowego do ich życia nie wnoszą. Winę za taki stan rzeczy ponoszą głównie wydawcy, którzy w kwestii reklam idą na ilość, a nie na jakość. A wielokrotnie udało się już udowodnić, że dobra reklama jest warta więcej niż choćby nawet tysiąc tych "gorszych".
Oto Asora. Pomysł powstał tuż po aferze Cambridge Analytica - to użytkownicy powinni decydować o swoich danych
Asora jako nietypowy skądinąd adblocker bazuje na technologii blockchain, która według twórców ma szanse na zrewolucjonizowanie rynku reklamowego. Pomysłodawcom wcale nie chodzi o to, by pozbyć się materiałów sponsorowanych w ogóle - ważne jest natomiast to, aby w ekosystemie spajającym odbiorców oraz "nadawców reklam" wprowadzić pożądany porządek. Reklamodawcy mają płacić za dotarcie do tych użytkowników, którzy będą zainteresowani danym materiałem - natomiast użytkownicy mają mieć okazję partycypować w owocach tego przedsięwzięcia. Wystarczy, że będą im wyświetlane konkretne reklamy, a ci zostaną "nagrodzeni" tokenami Asora.
Tak właśnie - jeżeli w Asora pojawi się reklamodawca, którego produkt będzie odpowiadał zainteresowaniom konkretnego użytkownika, zarobi na tym nie tylko operator sieci reklamowej (czyli Asora), ale także użytkownik. W tej sytuacji wszyscy są zadowoleni - twórca wtyczki, reklamodawca oraz użytkownik. Z czego najważniejsze jest to, że ten drugi otrzyma atrakcyjny kanał dotarcia do potencjalnie zainteresowanego produktem internauty, a trzeci natomiast wyświetli reklamę dopasowaną do jego preferencji.
Asora to również wartość dodana - rozszerzenie wykrywa i blokuje skrypty śledzące użytkowników w sieci i skutecznie je blokuje. Tym samym użytkownik ma pewność, że z jego danymi nie dzieje się nic, czego by sobie nie życzył.
Asora to kolejny dowód na to, że internetowy rynek reklamowy potrzebuje rewolucji
Tego typu przedsięwzięcia nie biorą się z powietrza. Powstanie wtyczki to doskonały dowód na to, że istnieją nowe metody pogodzenia interesów reklamodawców oraz użytkowników globalnej sieci. Bo o ile zgadzamy się z tym, że obecnie oferowane reklamy nie są doskonałe, to mimo wszystko są potrzebne, bo wydawcy, producenci, usługodawcy muszą w jakiś sposób dotrzeć do swoich klientów lub zwyczajnie się utrzymać.
Z tym, że od dawien dawna odbywa się to kosztem internautów, którzy mają utrudnione zadanie, jeżeli chodzi o obsługę internetu. Dołóżmy do tego słaby stopień zaufania do zbieranie danych - po drodze stało się coś zupełnie niewłaściwego i właśnie z tym zamierza walczyć Asora. Cóż, życzę powodzenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu