Google i startupy? Hasła idą ze sobą w parze, nawet świetnie do siebie pasują. Korporacja z Mountain View inwestuje w młode firmy, tworzy dla nich przestrzeń, czego doskonałym przykładem Campus Warsaw, czasem przejmuje mniejszych graczy - gigant ma wydzielone struktury do podejmowania działań tego typu. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by owe struktury rozbudować o nowe ciało. Ma nosić nazwę Area 120 i być wewnętrznym inkubatorem Google. W zamyśle na jednym ogniu powinno być upieczonych kilka pieczeni.
Area 120 nie jest potwierdzonym projektem, to na razie plotka. Wypada jednak zaznaczyć, że pogłoska, w której podaje się konkretne nazwiska jest dość wiarygodna. Trzeba też mieć na uwadze, że ten pomysł brzmi całkiem sensownie i wpisuje się w działania, które Google zainicjowało lata temu.
20% czasu na własne projekty
Większość z Was pewnie słyszała przynajmniej raz o tym, że pracownicy Google mogą przeznaczać 1/5 czasu spędzanego w pracy na realizację własnych projektów. Duet założycielski Google, czyli Brin-Page, zaproponował takie rozwiązanie już kilkanaście lat temu i miał nadzieję, że to podkręci innowacyjność oraz kreatywność. Część sukcesów firmy rzeczywiście sięga korzeniami do tych 20%, a jeden z przykładów stanowi Gmail. Nie jest jednak tak, że dzisiaj wszyscy pracownicy Google wykorzystują tę opcję i z zapałem realizują swoje plany.
Program trochę się zestarzał, bo zestarzała się sama firma, przybyło jej mnóstwo ludzi w szeregach. Część nie ma czasu na takie "zabawy", część nie chce tego robić. Przecież każdy nie musi być startupowcem, pasjonatem tworzenia, pomysłowym Dobromirem. Część chce przyjść do pracy o godzinie X, wykonać ją i wyjść o godzinie Y. Najlepiej, by X i Y były stałe. Rzeszy ludzi nie interesuje owe 20% i firma raczej nie zamierza ich zmuszać do tego, by zmienili zdanie. Można natomiast postarać się, by ci kreatywni wysilili się jeszcze bardziej, a co najważniejsze, by zostali w firmie.
Area 120, czyli pracuj dla nas na swoim
Nowy projekt, rzeczona Area 120, ma być wydłużeniem starych 20% (nazwa pewnie nie jest przypadkowa). To wewnętrzny inkubator skupiający pracowników, którzy mają pomysł i chcą go rozwijać. Ale nie przez kilka godzin w tygodniu, lecz w pełnym wymiarze godzinowym. I Google chce to umożliwić. Pracownicy będą aplikować do nowej struktury i przedstawiać swój projekt. Jeżeli uzyskają akceptację decydentów, rzucają dotychczasowe zajęcia i zaczynają w pełnym wymiarze godzinowym poświęcać się dopracowywaniu pomysłu. Po kilku miesiącach prezentują efekty szefom Area 120, możliwe, że także innym menedżerom Google. Jeśli będzie to miało sens, mogą liczyć na wsparcie finansowe od korporacji, w grę wchodzi utworzenie osobnej firmy i rozwijanie jej pod parasolem Google.
Co ma z tego pracownik-autor pomysłu? Pracuje w dobrze sobie znanym środowisku, dostaje wsparcie, może liczyć na przejęcie biznesu za solidną kasę. Spada ryzyko, rośnie szansa na zrealizowanie projektu, który może się okazać strzałem w dziesiątkę.
A co ma z tego firma? Zatrzymuje przy sobie zdolnych ludzi - nie odejdą zbyt szybko na swoje, nie pójdą do konkurencji, która skusi ich możliwością rozwijania własnych pomysłów. Google będzie mogło kontrolować proces budowania nowego biznesu i jeśli uzna, że to ma sens, będzie mogło szybko zareagować i wyciągnąć portfel. Trzeba też wspomnieć, o dopingowaniu do pracy - to może być impuls, który rozkręci internetowego gigant, pozwoli mu wrzucić wyższy bieg. Mowa o sposobie na walkę z korporacyjnym skostnieniem, problemem, któremu chce przeciwdziałać np. Samsung. To też szansa na podkręcanie wyników w dłuższej perspektywie.
Co ciekawe, nowy projekt podobno nie będzie podlegał bezpośrednio pod Alphabet, ma być realizowany w ramach Google. Może ktoś doszedł do wniosku, że nadrzędna spółka i tak realizuje dużo pomysłów, a dodatkowy silnik przyda się właśnie największemu biznesowi? Pewnie przekonamy się, gdy Area 120 ruszy i pochwali się jakimiś wynikami. Tylko, kiedy to nastąpi?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu