Apple

Apple staje się obrońcą prywatności użytkowników - gigant kategorycznie odmawia służbom USA

Jakub Szczęsny
Apple staje się obrońcą prywatności użytkowników - gigant kategorycznie odmawia służbom USA
Reklama

List otwarty opublikowany przez Apple wskazuje jasno - "tak, pomagaliśmy FBI w śledztwie". Jednak dopóki wszystko dotyczyło konkretnej sprawy - gigant technologiczny nie miał nic przeciwko. Federalni uznali jednak, że to za mało i dobrze by było posiadać ułatwiony dostęp do każdego urządzenia z Cupertino - wtedy Apple uznało, że to za wiele i wystosowało odmowę.

Sprawa trafiła do sądu, który zwrócił już nakaz umieszczenia backdoora w iPhone'ach. Intencją śledczych jest posiadanie ułatwionego dostępu do dowolnego urządzenia - nie oznacza to, że na pstryknięcie palca służby będą w stanie dostać się do dowolnego sprzętu na Ziemi - szczegóły techniczne wskazują cały czas, że do tego i tak potrzebny będzie atak brute force i czas potrzebny na rozszyfrowanie telefonu będzie zależał głównie od skomplikowania hasła. Omija się przy tym jednak pewną techniczną niedogodność, na jaką trafiały służby bezradne w stosunku do zabezpieczeń postawionych przez Apple.

Reklama

Apple płaci wysoką cenę za ambicje służb USA

Genezą tej sprawy jest głośny atak w San Bernardino z 2015 roku, gdy powiązany z terrorystami mężczyzna zastrzelił wraz z żoną 14 osób. Okazało się, że korzystał z telefonu Apple - iPhone'a 5C, który mógł posłużyć do komunikowania się z wyższymi dowódcami operacji. Skoro wykazano jego powiązania z terrorystami, bardzo prawdopodobne również, że to właśnie dzięki temu urządzeniu wiedział dokładnie gdzie ma się pojawić i przede wszystkim - co robić. Gdyby sprawa dotyczyła jedynie tego przypadku, a Apple w trakcie śledztwa nie zostało poproszone o umieszczenie backdoora pozwalającego na szybsze uzyskanie dostępu - współpraca służb z gigantem układałaby się świetnie. Umieszczenie tylnej furty w oprogramowaniu to jednak coś, co Apple się nie podoba i co więcej - gigant o tym informuje.


Jak podaje Niebezpiecznik pewne jest to, że FBI ma problem z zabezpieczeniami iPhone'ów - nie chodzi tutaj tylko o tani model 5C. Wskazuje się również, że im nowszy sprzęt, tym oczywiście lepiej. Apple opublikowawszy list do swoich użytkowników owszem, naraża się służbom, jednak pewnie może sobie na to pozwolić. To niesamowicie potężny podmiot w amerykańskim biznesie i może rzecz jasna "odrobinę więcej". Ponadto, Apple wykazuje dbałość o prywatność użytkowników - gigant mógł się ugiąć i po cichu, wraz z kolejną aktualizacją wprowadzić backdoora do oprogramowania. Ten mógł w dalszej perspektywie czasu okazać się furtką nie tylko dla służb, ale i dla osób, które odkryłyby ten mechanizm i wykorzystałyby go do innych celów. W owym "backdoorze" niektóre funkcje zabezpieczeń miały zostać również wyłączone - to odrobinę kuriozum, że służby śledcze nie radzą sobie ze skomplikowaniem systemu iOS od strony bezpieczeństwa. Apple podczas współpracy z FBI miało rzekomo wskazać kilku inżynierów, którzy pomagali w złamaniu urządzeń w przypadku, gdy użytkownik nie przyłożył odpowiedniej uwagi do bezpieczeństwa danych. I na tym współpraca się kończy.

Żyjemy w niesamowitych czasach

"Największa demokracja na świecie" dokonuje mało etycznego skoku na prywatność użytkowników. Apple wydaje się być bardziej demokratyczne niż wspomniana wcześniej "największa demokracja...". Kuriozum, prawda? To pierwszy raz, gdy zostaje wydany taki, oficjalny nakaz i pierwszy również, gdy gigant technologiczny odmawia w takim stylu. Nie wiadomo, jak skończy się ta sytuacja i bardzo prawdopodobne, że wyniknie z tego tyle, że Apple ostatecznie umieści tylną furtę w oprogramowaniu. Jeżeli uważacie, że to Google, Apple, Microsoft nas szpiegują, zwróćcie się z tymi zarzutami w stronę tworów, które rzeczywiście chcą mieć kontrolę nad informacjami. Coś czuję, że to nie koniec turbulencji wokół zabezpieczeń iPhone'ów...

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama