Apple

Użytkownicy mogą pozwać Apple, jeżeli udowodnią, że Siri nagrywała ich rozmowy

Krzysztof Rojek
Użytkownicy mogą pozwać Apple, jeżeli udowodnią, że Siri nagrywała ich rozmowy
Reklama

Czy Apple bez zgody użytkowników wysyła informacje o nich do reklamodawców? Tak twierdzą osoby, które swoich praw chcą dochodzić przed sądem.

Apple w swoim przekazie marketingowym kładzie mocny nacisk na prywatność użytkowników. I nie bez powodu. Jeżeli chodzi o takie elementy jak przeciwdziałanie śledzeniu użytkowników online, Apple i ich ATT wykonują kawał dobrej roboty. Jednak nawet jeżeli kilka rzeczy robią dobrze, nie znaczy to, że nie trzeba przymykać oko na sytuacje, w których dochodzi do jej wyraźnego naruszenia. Takie sytuacje miały miejsce chociażby w momencie, gdy zewnętrzni kontrahenci odsłuchiwali nagrania wykonane przez Siri, przede wszystkim te, które nastąpiły bez jakiejkolwiek aktywacji. Od tamtego czasu miało wiele się zmienić, polityka firmy miała zostać zaostrzona, nagrania Siri miały nie wyciekać poza firmę i przede wszystkim - nie miały służyć do sprzedawania ludziom reklam. Tymczasem

Reklama

Użytkownicy skarżą się, że Siri dalej podsłuchuje. A do tego - że w celach reklamowych

Oczywistym jest, że każdy asystent głosowy musi weryfikować takie kwestie jak to, czy został uruchomiony celowo oraz czy jego system dobrze przetworzył zgłoszone zapytanie. Jednak żaden producent nie powinien przechowywać i przetwarzać nagrań powstałych w sytuacjach, w których asystent uruchomił się "sam z siebie", a tym bardziej - takie nagrania nie powinny wychodzić poza firmę. Tymczasem Apple, firma która używa prywatności jako bardzo mocnej wajchy marketingowej, zdaje się nie respektować żadnego z tych podpunktów. Jak inaczej wyjaśnić sytuacje zgłaszane przez użytkowników, takie jak ta, w której użytkownik rozmawiał z doktorem o konkretnej procedurze medycznej i chwilę później otrzymał reklamy właśnie tego zabiegu. Podobnie z innymi użytkownikami, którzy rozmawiali o butach Air Jordan czy okularach Pit Viper by za chwilę otrzymać reklamy tych właśnie produktów.

Oczywiście - związek takich reklam z nieuprawnionym (w świetle chociażby amerykańskiego prawa) podsłuchiwaniem przez Siri jest dla przeciętnego użytkownika ekstremalnie ciężki do udowodnienia. Apple w swoich warunkach świadczenia usług zaznacza, że część danych może zostać przesyłana i wykorzystana do ulepszenia działania usługi, jedna za wyjątkiem "ograniczonej liczby przypadków" dane te nie są powiązane z adresem IP użytkownika. Sędzia okręgowy Jeffrey White, który prowadzi sprawę poświęconą właśnie rzekomemu podsłuchiwaniu, mając świadomość, jak dużym polem do nadużyć, także ze strony użytkowników, byłaby nieodpowiednia interpretacja tych zapisów, orzekł więc dziś, że każdy ma prawo pozwać Apple, jeżeli udowodni, że firma złamała któryś z przepisów dotyczący komunikacji elektronicznej, taki jak chociażby ECPA (Electronic Communications Privacy Act) czy chociażby regulacje odnośnie prywatności stanu Kalifornia, gdzie zarejestrowana jest spółka.

Czy to pomoże osobom posiadającym urządzenie z Siri w walce o swoją prywatność? Dostają oni do ręki narzędzie, z którego ciężko im będzie skorzystać. Zakładając jednak, że ich doniesienia są prawdziwe, Apple w niczym nie różniłoby się od Google czy Amazona, handlując prywatnymi danymi użytkowników bez ich wiedzy odnośnie tego, jaka informacja o nich idzie do reklamodawców.

A to stoi w sprzeczności ze wszystkim, o czym Apple mówi swoim klientom

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama