Apple

Apple przodem do klienta - pozytywne zaskoczenie! Takiego ruchu z ich strony nikt się nie spodziewał

Kamil Świtalski
Apple przodem do klienta - pozytywne zaskoczenie! Takiego ruchu z ich strony nikt się nie spodziewał
Reklama

Podczas wczorajszej konferencji na której przedstawione zostały wyniki finansowe Apple za drugi kwartał fiskalny,  Tim Cook odniósł się do rosnących obaw związanych z wpływem polityki celnej na ceny urządzeń giganta z Cupertino. Choć wypowiedź była ostrożna i dyplomatyczna, między wierszami można było dostrzec, że sytuacja jest poważniejsza, niż początkowo mogło się wielu wydawać.

Póki co Apple pokryje koszta związane z cłami

Zgodnie z najświeższymi informacjami, Apple poniesie w tym kwartale aż 900 milionów dolarów kosztów związanych z dodatkowymi cłami, które na branżę technologiczną nałożyła administracja Donalda Trumpa. Firma zdecydowała się pokryć te wydatki z własnej kieszeni, nie przerzucając ich na konsumentów - przynajmniej póki co. To dobra wiadomość dla wszystkich mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy obawiali się podwyżek cen sprzętów Apple. Wszystko wskazuje więc na to, że masowe rzucenie się na zakupy iPhone'ów przed podwyżkami było - na tę chwilę - trochę na wyrost.

Reklama

Choć obecnie ceny pozostają stabilne, Tim Cook nie wykluczył możliwości ich wzrostu w przyszłości.

Jesteśmy bardzo zaangażowani w rozmowy na temat ceł. Wierzymy w dialog i zamierzamy go kontynuować. Jeśli chodzi o ceny, nie mamy dziś nic do ogłoszenia. Nasz zespół operacyjny wykonuje znakomitą pracę w optymalizacji łańcucha dostaw i oczywiście będziemy to kontynuować, o ile będzie to możliwe

-- powiedział Tim Cook na wspomnianym spotkaniu.

Apple przenosi się poza Chiny, ale czy to wystarczy?

W odpowiedzi na zmieniającą się sytuację geopolityczną i handlową, Apple konsekwentnie dywersyfikuje swój łańcuch dostaw. Coraz większa część produkcji urządzeń przeznaczonych na rynek amerykański przenoszona jest do Indii. Firma rozwija również linie produkcyjne w Wietnamie, co ma pomóc uniezależnić się od chińskich fabryk. Jednak nawet te działania nie dają pełnej gwarancji bezpieczeństwa: jeśli administracja USA zdecyduje się na bardziej zdecydowaną presję w kierunku produkcji na terenie Stanów Zjednoczonych, nowe lokalizacje mogą również zostać objęte dodatkowymi regulacjami czy taryfami. A jak mówi się od wielu tygodni, przeniesienie produkcji do Stanów Zjednoczonych jest na chwilę obecną kompletnie niewykonalne. Nie chodzi tylko o to, że wiązałoby się to ze znacznie wyższymi cenami produktów. Już kilka lat temu Tim Cook w udzielonym wywiadzie powiedział, że Stany Zjednoczone najzwyczajniej w świecie nie dysponują odpowiednią infrastrukturą i specjalistami, którzy mogliby zając się odpowiednio precyzyjną produkcją, która jest niezbędna do produkcji ich nowoczesnych sprzętów.

Na ten moment klienci mogą odetchnąć: ceny urządzeń Apple na rynku amerykańskim pozostają bowiem bez zmian. Sytuacja jednak może ulec nagłej zmianie, jeśli polityka handlowa USA nabierze bardziej restrykcyjnego charakteru. Stabilność cen zależy dziś nie tylko od strategii Apple, ale przede wszystkim od kierunku, w jakim podąży polityka celna. Poza tym jakoś trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której Apple będzie wolało zadowalać klientów, a nie inwestorów...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama