Już od kilku dobrych kwartałów na rynku smartfonów (w sumie na całym rynku mobilnym) obserwujemy sytuację, w której zyski ze sprzedaży sprzętu czerpią...
Już od kilku dobrych kwartałów na rynku smartfonów (w sumie na całym rynku mobilnym) obserwujemy sytuację, w której zyski ze sprzedaży sprzętu czerpią praktycznie tylko dwie firmy: Apple i Samsung. W ogonie dostrzec można jeszcze HTC, ale w porównaniu ze wspomnianymi firmami, tajwański producent zarabia na przysłowiowe waciki (oczywiście lepiej zarabiać na waciki, niż być na minusie). Dominacja w aspekcie zysków jest niepodważalna. Teraz pojawia się także dominacja ilościowa.
Apple i Samsung zaprezentowały już wyniki finansowe za II kwartale bieżącego roku. Korporacja z Cupertino rozczarowała analityków i inwestorów (wyniki faktycznie były gorsze od prognozowanych, ale i tak osiągnęli świetne rezultaty – to jednak nie przekonało rynku). Natomiast Samsung wyrósł na nowego bohatera sektora IT. Korporacja poprawiła własne wyniki z poprzedniego kwartału i II kwartału poprzedniego roku, a przy okazji przebiła nawet prognozy na omawiany kwartał.
Przychody azjatyckiego giganta wyniosły w II kwartale bieżącego roku 41,5 mld dolarów (o 21% więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego). Czysty zysk wzrósł prawie o 50% do poziomu 4,5 mld dolarów. A wszystko to zasługa oddziału mobilnego. Przychody ze sprzedaży telefonów i smartfonów wyniosły prawie 18 mld dolarów, a zyski osiągnęły poziom 3,7 mld dolarów. Firma poinformowała, iż tak dobre wyniki to przede wszystkim zasługa dwóch urządzeń – Samsunga Galaxy S III i Samsunga Galaxy Note. O ile w tym pierwszym przypadku nie powinniśmy być zdziwieni (choć wstępne reakcje po premierze SGS III nie wskazywały na sukces tego smartfonu), ponieważ słuchawka praktycznie nie miała godnego siebie rywala i przejechała po produktach konkurencji niczym walec, to sukces modelu Note jest pewnym zaskoczeniem. Po premierze tego urządzenia pojawiały się komentarze z pytaniem, kto kupi taki gadżet i lokowano go na rynku raczej jako ciekawostkę, niż sprzęt, który może zdobyć dużą popularność. Tymczasem okazał się on hitem i niedługo poznamy następcę tego produktu.
Samsung nie poinformował, ile dokładnie sprzedał smartfonów w okresie od poczatku kwietnia do końca czerwca, ale analitycy wskazują na liczbę 50 mln. Jeśli dorzucimy do tego 26 mln smartfonów sprzedanych przez Apple, to okaże się, iż obie korporacje sprzedały blisko połowę smartfonów, jakie trafiły w ubiegłym kwartale na rynek (według danych IDC było to blisko 154 miliony słuchawek). Różnica w sprzedaży między Apple i Samsungiem zapewne ulegnie zmianie w III i IV kwartale (po wypuszczeniu na rynek kolejnego iPhone’a dystans powinien się zmniejszyć), ale można także przypuszczać, że zwiększy się hegemonia dwóch obecnych liderów rynku. Jedyną poważną szansą na powstrzymanie ich ekspansji będzie sukces platformy Windows Phone 8 (choć Samsung zamierza zarabiać także i na sprzedaży słuchawek z tym OS).
Jeśli WP8 nie zdobędzie szybko zainteresowania klientów, to sytuacja niektórych producentów może być dość trudna. Mowa tu przede wszystkim o Nokii, ale z systemem Microsoftu spore nadzieje wiążę zapewne także HTC. Nad poważnymi zmianami muszą się również zastanowić LG oraz Motorola, jeśli nie chcą być tylko dawcami niezadowolonych klientów. O RIM rynek zaczyna powoli zapominać, podobnie sprawa wygląda w przypadku Sony (choć ta firma dała ostatnio o sobie znać i zapowiedziała ciekawe smartfony). Wiele wskazuje na to, iż najpoważniejszymi konkurentami Apple i Samsunga (pierwszej korporacji dotyczy to w dużo mniejszym stopniu) mogą się stać niedługo chińscy producenci – Huawei i ZTE, którzy czają się tuż za czołówką producentów smartfonow i liczą na to, że w końcu nadejdzie ich pięć minut. Ciekawe, czy właściwie wykorzystają ten czas?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu