Bezpieczeństwo w sieci

Aplikacje mogą Cię śledzić nawet, gdy GPS jest wyłączony. Oto jak

Jakub Szczęsny
Aplikacje mogą Cię śledzić nawet, gdy GPS jest wyłączony. Oto jak
12

Włączony moduł GPS nie jest wymagany do tego, aby móc efektywnie śledzić położenie użytkownika. Dla niektórych czytelników Antyweba nie jest to szczególna nowość, ale w przypadku metody opracowanej przez badaczy z Princeton jest to zjawisko jeszcze bardziej przerażające, bo bazuje na wyspecjalizowanych algorytmach i innych sensorach w urządzeniu. To zaś powinno skłonić nas do głębszej refleksji nad naszą prywatnością, a ostateczną konkluzją - przekonanie o tym, że wspomniana prywatność to tylko mrzonka.

Ale nikt przecież przy zdrowych zmysłach nie wyrzuci z tego powodu swojego smartfona, prawda? Smutnym faktem jest to, że jako cywilizacja jesteśmy wręcz zależni od zdobyczy nowych technologii i niestety, ale niechęć do nich skutkuje jedynie pogłębiającym się wykluczeniem. Co za tym idzie, tylko pozornie mamy wybór w kwestii ochrony swojej prywatności.

Wróćmy jednak do badań przeprowadzonych przez pracowników Uniwersytetu w Princeton. Na potrzeby udowodnienia możliwości śledzenia użytkownika bez wykorzystania modułu GPS stworzyli oni aplikację PinMe, którą zainstalowano na trzech urządzeniach: Samsungu Galaxy S4, iPhone'ie 6 oraz nowszym modelu - 6S. Sam program nie miał żadnego waloru praktycznego - miał on jednak za zadanie prezentować możliwości lokalizowania urządzenia bez udziału wyżej wspomnianego modułu. W prostym interfejsie zaznaczane były wyliczone przez PinMe trasy. W jaki sposób aplikacja była w stanie odtworzyć trasy, po których poruszał się użytkownik aplikacji? Tutaj zaczyna się cała zabawa.

To, w jaki sposób PinMe oceniało trasy użytkowników zasługuje na szczególną uwagę. GPS wcale nie był aplikacji potrzebny

Zapewne dobrze wiecie o tym, że w smartfonach obecne są przeróżne czujniki - w przypadku tego badania skupiono się na wskazaniach żyroskopu, akcelerometru oraz czujnika wysokości. Jednak takie dane byłyby bardzo niedokładne oraz niepełne, gdyby nie wykorzystano również informacji o adresie IP urządzenia oraz połączeniach WiFi. Oznacza to zatem, że PinMe miał dostęp do danych dotyczących sieci bezprzewodowych, z jakimi telefony łączyły się w trakcie działania programu, a także na temat pobliskiego BTS-a, w ramach którego realizowano połączenie komórkowe. Wszystkie zgromadzone informacje następnie poddawano pracy specjalnie wytrenowanego algorytmu, który generował trasy, po których poruszał się użytkownik z całkiem sporą dokładnością. Mało tego, był on w stanie rozpoznawać to, w jaki sposób podróżuje osoba korzystająca z telefonu (np. z pomocą auta, pociągu, czy nawet samolotu).

Ale to nie wszystko. W dalszej części badań wykorzystano jeszcze inne sensory. PinMe bazowało także na czujnikach temperatury, poziomu wilgoci oraz ciśnienia atmosferycznego. Następnie, porównywano tak pozyskane dane z tym, co przedstawiała otwarta platforma The Weather Channel - na tej podstawie uzyskiwano jeszcze precyzyjniejsze wyniki analiz.

Badacze uważają, że można to wykorzystać nie tylko do tych "złych" rzeczy

Jak wskazują osoby odpowiedzialne za badanie, tego typu działanie można z powodzeniem wykorzystać w czymś w rodzaju "backupu" dla GPS. W razie awarii globalnego systemu lokalizacji, kombinacja danych z sensorów mogłaby zastąpić powszechnie wykorzystywany standard. Niemniej, wykazana możliwość skłania raczej nas do tego, abyśmy upatrywali w tym zagrożenie.

Warto dodać, że PinMe idealny nie jest. Po pierwsze, nie radzi sobie w sytuacji, gdy użytkownik korzysta z Tora. Wtedy dane mogą być niezwykle niedokładne. Podobnie dzieje się ze specyficznymi siatkami ulic - na Manhattanie m. in. były problemy z ustaleniem dokładnej lokalizacji.

Recepta badaczy na tą niedogodność? Warto by producenci oprogramowania mobilnego poznali ten problem i zaoferowali swoim użytkownikom przełącznik w ustawieniach, który pozwalałby na wyłączenie wszystkich sensorów, które mogą posłużyć do ustalenia jego lokalizacji. Wyłączenie modułu GPS już może nie wystarczyć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu