Artykuł sponsorowany

Apartamenty na urlop narciarski

Wpis Sponsorowany
Apartamenty na urlop narciarski

Hotele zwykle są droższe. Ograniczają też swobodę gości – choćby przez terminy posiłków czy wymagającą atmosferę miejsca. Dlatego podczas narciarskiego wypadu warto nocować w apartamentach. Zwłaszcza, jeśli w góry wyprawiamy się w większej grupie przyjaciół.

Autorem materiału jest Krzysztof Burnetko

Bezapelacyjną królową apartamentów jako formy narciarskiego noclegu jest Francja. Przyczyna może wydawać się zaskakująca: o ile długo bazą ośrodków zimowych były wioski w górskich dolinach, to w latach 70. minionego wieku Francuzi wpadli na pomysł zakładania stacji narciarskich w wysokich partiach gór. Argumenty były mocne: goście mogliby ruszać na stok prosto z kwatery (a pod koniec dnia zjeżdżać na nartach pod same jej drzwi), ale też czuć podczas wyjazdu prawdziwie wysokogórską atmosferę, choćby dzięki bezpośredniemu sąsiedztwu z okolicznymi masywami, niezakłóconym niczym widokiem rozgwieżdżonego nocą nieba, a czasem także gwałtownych śnieżnych nawałnic.

W efekcie w dzikich dotąd ostępach Alp, gdzie jedynym śladem bytności człowieka były najwyżej pasterskie szałasy, zaczęły – zwykle „od zera” – wyrastać wysokie czasem na kilka pięter żelbetowe blokowiska. Koszty inwestycji w trudnych warunkach były siłą rzeczy wysokie, więc trzeba było na wydzielonej pod stację powierzchni pomieścić jak najwięcej łóżek. Trudno było więc stawiać tam klasyczne hotele z okazałymi wnętrzami – zamiast nich powstawały kwatery składające się najczęściej z sypialni (jednej bądź kilku) oraz aneksu kuchennego/jadalni. Założeniem było bowiem, że goście najczęściej będą sami przyrządzać sobie posiłki – nie bez powodu w kompleksach stacji przewidziano miejsce na markety spożywcze sieci Sherpa, choć oczywiście były tam też bary i restauracje. A także wypożyczalnie i serwisy sprzętu, dyskoteki, kręgielnie, siłownie, czasem baseny i strefy wellness – oraz gigantyczne, często sprytnie ukryte pod ziemią, parkingi. W takiej stacji, choć położonej wysoko w górach, było zatem wszystko, czego potrzebuje mieszczuch na urlopie.

Początkowo Francuzi nastawiali się głównie na rodzimą klientelę. Jednak piękno i rozległość francuskich Alp oraz właśnie rzadka gdzie indziej możliwość kwaterowania w wysokich górach i tuż przy nartostradach stały się magnesem również dla narciarzy z innych krajów. Apartamenty i studia (tak nazwano najmniejsze kwatery, przeznaczone dla dwóch, trzech osób) w tzw. stacjach stokowych rzadko można było uznać za komfortowe. Blokowiska mogły budzić opory także z estetycznego i ekologicznego punktu widzenia. Na szczęście ostatnie lata przyniosły modę na ich modernizowanie i przerabianie na wygodniejsze oraz przytulniejsze: studia łączy się w większe apartamenty, a betonowe fasady okłada drewnem bądź kamieniem.

Legendarnymi już symbolami apartamentowych stacji stokowych stały się we Francji trzy ośrodki.

  • Val Thorens – wybudowane na 2300 m n.p.m. tuż pod lodowcem Peclet i szczycące się mianem najwyżej położonej stacji narciarskiej Europy (przy okazji chwali się najwyżej położonym na kontynencie pubem). Dziś wchodzi w skład słynnych Trzech Dolin.
  • Tignes – stacja jeszcze większa, powstała w miejscu kameralnej osady pasterskiej na niemal 2000 m n.p.m. nad sporym zbiornikiem zaporowym chroniącym przed wylewami Iserę. Obecnie Tignes, wraz z położoną za granią starą wioską Val d’Isere, tworzy renomowany (i znany m.in. jako arena zawodów alpejskiego Pucharu Świata) obszar Espace Killy.
  • La Plagne – tu na poziomie 1900 m n.p.m. wyrosły wielopiętrowe kompleksy mieszkalne z setkami łóżek, do których dosłownie wjeżdża się wprost z nartostrad prowadzących m.in. z lodowca Bellecôte (3 417 m n.p.m.).

Co najważniejsze: każdy z tych obszarów należy do absolutnej alpejskiej czołówki pod względem walorów narciarskich i krajobrazowych.

Z czasem formułę noclegu w apartamentach zaczęły proponować także tradycyjne kurorty narciarskie w dolinach. Tu wprawdzie rzadziej na trasy można wyjść wprost z kwatery, ale cenne są pozostałe atuty mieszkania w apartamencie. Po pierwsze, dużo większa niż w hotelu, swoboda. Nie jest się związanym terminami posiłków ani menu, bo można samemu przyrządzić śniadania i kolacje bądź zjeść w wybranej restauracji. Gdy jest się na wyjeździe większą grupą przyjaciół, dużo łatwiej zorganizować wieczorną nasiadówkę. Równocześnie wiele apartamentów bądź same stacje gwarantują dostęp do publicznych stref wellness czy basenów. Wreszcie, last but not least, wynajęcie apartamentu jest w przeliczeniu na osobę dużo tańsze niż pokoju hotelowego.

W efekcie apartamenty przyjęły się także w innych krajach alpejskich, dotąd przywiązanych do tradycji hoteli (Włochy, Szwajcaria) bądź hoteli i pensjonatów (Austria). Dziś w apartamentach można więc wszędzie, dosłownie w każdym ośrodku narciarskim, przebierać do woli. Co więcej, standard wielu z nich często bywa wyższy niż pokoi hotelowych. Wystarczy tylko samemu robić śniadania…

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu