Ciekawostki technologiczne

Amerykański bezdomny zbiera pieniądze z pomocą smartfona i aplikacji. Takie czasy...

Maciej Sikorski
Amerykański bezdomny zbiera pieniądze z pomocą smartfona i aplikacji. Takie czasy...
10

Czasem trafiają się tytuły/posty/tweety/statusy, które trzeba przeczytać przynajmniej dwa razy, bo trudno w nie uwierzyć albo ciężko zrozumieć. Podejrzewam, że też tak macie. Wyobraźcie sobie zatem, że czytacie, iż bezdomny przyjmuje datki za pomocą smartfona. Człowiek nie ma dachu nad głową, dostępu do wydawałoby się podstawowych wygód, a korzysta z nowoczesnych rozwiązań. Dziwne/szokujące? Tylko z naszej perspektywy. W niektórych regionach świata takie sytuacje chyba nie robią na ludziach większego wrażenia...

Przypomniała mi się afera z polskim serwisem dla bezdomnych, było o tym głośno kilka kwartałów temu. Trochę śmieszno, trochę straszno, ale media donosiły wówczas, że:

Ministerstwo pracy wydało 49 milionów złotych na portal dla bezdomnych i innych osób potrzebujących pomocy. Tymczasem popularność serwisu jest praktycznie zerowa. [źródło]

Chyba trudno dziwić się temu, że odzew ze strony osób, dla których powstał serwis, był słaby. Zastanawiając się nad tym, można dojść do wniosku, że albo urzędnicy byli bardzo okrutni albo bezmyślni. I nie jest to sytuacja właściwa tylko dla naszego kraju - w każdym państwie należałoby (chyba?) przyjąć taki pomysł ze sporą dawką sceptycyzmu. Albo kompletnym brakiem zrozumienia. Na pewno? Informacja przywołana we wstępie raczej temu przeczy. Przejdę do konkretów.

Detroit to amerykański symbol. Najpierw był to symbol potęgi, potem upadku. Wielkie miasto, wielkie koncerny motoryzacyjne, rzesze robotników, przykład tego, jak rozwija się przemysłowy gigant. Aż nadeszły czasy załamania gospodarki, wielkiego bezrobocia i miasta w totalnym rozkładzie. Osobom zainteresowanym tym tematem polecam książkę Detroit. Sekcja zwłok Ameryki (autorem jest Charlie LeDuff). Przekonacie się, że w tym mieście łatwo było stracić pracę, dach nad głową, a nawet życie.

Przypomniała mi się afera z polskim serwisem dla bezdomnych, było o tym głośno kilka kwartałów temu. Trochę śmieszno, trochę straszno, ale media donosiły wówczas, że:

Ministerstwo pracy wydało 49 milionów złotych na portal dla bezdomnych i innych osób potrzebujących pomocy. Tymczasem popularność serwisu jest praktycznie zerowa. [źródło]

Chyba trudno dziwić się temu, że odzew ze strony osób, dla których powstał serwis, był słaby. Zastanawiając się nad tym, można dojść do wniosku, że albo urzędnicy byli bardzo okrutni albo bezmyślni. I nie jest to sytuacja właściwa tylko dla naszego kraju - w każdym państwie należałoby (chyba?) przyjąć taki pomysł ze sporą dawką sceptycyzmu. Albo kompletnym brakiem zrozumienia. Na pewno? Informacja przywołana we wstępie raczej temu przeczy. Przejdę do konkretów.

Detroit to amerykański symbol. Najpierw był to symbol potęgi, potem upadku. Wielkie miasto, wielkie koncerny motoryzacyjne, rzesze robotników, przykład tego, jak rozwija się przemysłowy gigant. Aż nadeszły czasy załamania gospodarki, wielkiego bezrobocia i miasta w totalnym rozkładzie. Osobom zainteresowanym tym tematem polecam książkę Detroit. Sekcja zwłok Ameryki (autorem jest Charlie LeDuff). Przekonacie się, że w tym mieście łatwo było stracić pracę, dach nad głową, a nawet życie.

W mieście nie brakuje bezdomnych, a jednym z nich jest Abe Hagensten, postać, która trafiła do amerykańskich mediów. Powód? Człowiek przyjmuje datki z pomocą smartfonu. Wykorzystuje do tego serwis square, usługę finansową, dzięki której może zamieniać sprzęt mobilny w terminal płatniczy. Startup i jego rozwiązania są dość popularne za Oceanem, więc bezdomny może łatwo wytłumaczyć, jak zbiera pieniądze, pewnie mniej osób przegania go sądząc, że chce ich okraść. Bezdomny wykorzystał po prostu nowe technologie, rozwiązania, które mają ułatwiać człowiekowi życie. Każdemu człowiekowi.

Muszę przyznać, że temat zachęca do przemyśleń. Oto mamy Amerykanina, który nie posiada domu, ale to nie przeszkadza mu korzystać z cyfrowych usług. Co więcej, bohater wpisu posiada stronę internetową, która też ma służyć zbieraniu pieniędzy, zarabianiu. Skorzysta on, skorzystają inni bezdomni. Tylko czy to powinno nas dziwić? Czy rzeczywiście nie można dzisiaj łączyć słów "bezdomny i Internet"? Trzeba mieć na uwadze, że spora część tych ludzi przed utratą pracy, domu, szerzej "poprzedniego życia", korzystała z cyfrowych rozwiązań. Przyzwyczaili się do nich i pewnie z wielu nie zamierzają rezygnować. Zwłaszcza, że komórka nie jest sprzętem, za który płaci się krocie, można ją w wielu miejscach naładować, przybywa też miejsc z darmowym Wi-Fi. Nic tylko korzystać. Bezdomność przestaje oznaczać wykluczenie z cyfrowego świata. Ciekawe.

To chyba najlepiej pokazuje, jak ważne są cyfrowe usługi, wirtualna rzeczywistość w dzisiejszym życiu. Bo przywołany bezdomny na razie może i się wyróżnia na tle innych, ale z czasem to przestanie dziwić. Pewnie nadal będziemy robić wielkie oczy, gdy usłyszymy, że z pomocą aplikacji ludzie ci zbierają pieniądze, lecz nie zaskoczy sam fakt, że korzystają ze smartfonu i Internetu. Na sprawę należy spojrzeć też z perspektywy państw uboższych, krajów, w których Google czy Facebook chcą dostarczać darmową Sieć.

Zauważcie, że mówimy o miejscach kiepsko rozwiniętych, ludzie często nie mają tam dostępu do elektryczności, bieżącej wody, nie ma kanalizacji, domy są nierzadko prowizoryczne, a praca jest bardzo słabo płatna. Albo jej nie ma. Ale to nie przeszkadza im korzystać ze smartfona i to takiego podłączonego do Internetu. Skoro patrzymy na afrykańską wioskę, do której nie dotarł wiek XX, ale są przejawy XXI, to czy bezdomny z Detroit korzystający ze Square jest czymś nadzwyczajnym? Podejrzewam, że nastanie jeszcze dzień, w którym liczba osób podłączonych do Sieci znacznie przewyższy liczbę ludzi żyjących w standardzie, który my uznajemy za podstawowy...

W mieście nie brakuje bezdomnych, a jednym z nich jest Abe Hagensten, postać, która trafiła do amerykańskich mediów. Powód? Człowiek przyjmuje datki z pomocą smartfonu. Wykorzystuje do tego serwis square, usługę finansową, dzięki której może zamieniać sprzęt mobilny w terminal płatniczy. Startup i jego rozwiązania są dość popularne za Oceanem, więc bezdomny może łatwo wytłumaczyć, jak zbiera pieniądze, pewnie mniej osób przegania go sądząc, że chce ich okraść. Bezdomny wykorzystał po prostu nowe technologie, rozwiązania, które mają ułatwiać człowiekowi życie. Każdemu człowiekowi.

Muszę przyznać, że temat zachęca do przemyśleń. Oto mamy Amerykanina, który nie posiada domu, ale to nie przeszkadza mu korzystać z cyfrowych usług. Co więcej, bohater wpisu posiada stronę internetową, która też ma służyć zbieraniu pieniędzy, zarabianiu. Skorzysta on, skorzystają inni bezdomni. Tylko czy to powinno nas dziwić? Czy rzeczywiście nie można dzisiaj łączyć słów "bezdomny i Internet"? Trzeba mieć na uwadze, że spora część tych ludzi przed utratą pracy, domu, szerzej "poprzedniego życia", korzystała z cyfrowych rozwiązań. Przyzwyczaili się do nich i pewnie z wielu nie zamierzają rezygnować. Zwłaszcza, że komórka nie jest sprzętem, za który płaci się krocie, można ją w wielu miejscach naładować, przybywa też miejsc z darmowym Wi-Fi. Nic tylko korzystać. Bezdomność przestaje oznaczać wykluczenie z cyfrowego świata. Ciekawe.

To chyba najlepiej pokazuje, jak ważne są cyfrowe usługi, wirtualna rzeczywistość w dzisiejszym życiu. Bo przywołany bezdomny na razie może i się wyróżnia na tle innych, ale z czasem to przestanie dziwić. Pewnie nadal będziemy robić wielkie oczy, gdy usłyszymy, że z pomocą aplikacji ludzie ci zbierają pieniądze, lecz nie zaskoczy sam fakt, że korzystają ze smartfonu i Internetu. Na sprawę należy spojrzeć też z perspektywy państw uboższych, krajów, w których Google czy Facebook chcą dostarczać darmową Sieć.

Zauważcie, że mówimy o miejscach kiepsko rozwiniętych, ludzie często nie mają tam dostępu do elektryczności, bieżącej wody, nie ma kanalizacji, domy są nierzadko prowizoryczne, a praca jest bardzo słabo płatna. Albo jej nie ma. Ale to nie przeszkadza im korzystać ze smartfona i to takiego podłączonego do Internetu. Skoro patrzymy na afrykańską wioskę, do której nie dotarł wiek XX, ale są przejawy XXI, to czy bezdomny z Detroit korzystający ze Square jest czymś nadzwyczajnym? Podejrzewam, że nastanie jeszcze dzień, w którym liczba osób podłączonych do Sieci znacznie przewyższy liczbę ludzi żyjących w standardzie, który my uznajemy za podstawowy...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

InternetUSA