Inteligentne dzwonki do drzwi Amazona przekazywały policji nagrania nie tylko bez wiedzy użytkowników, ale też - bez nakazu sądowego.
"Smart" gadżety ułatwiają ma codzienne życie, powodując, że ta czy inna czynność jest nieco prostsza niż mogłaby być. Smart odkurzacza sam posprząta mieszkanie, a jedyne co musimy to nacisnąć jeden przycisk. Smart TV pozwala nam cieszyć się Netflixem, Spotify i szeregiem innych programów, a smart opaski na rękę ułatwiają trening dostarczając cennych informacji. Jednak aby mieć swoje funkcje smart, takie urządzenia muszą zbierać i przechowywać olbrzymie ilości danych. Odkurzacz wie, jak wygląda rozkład naszego mieszkania, telewizor - co i kiedy oglądaliśmy, a opaski mają pełną historię naszych treningów, a także - lokalizacji w których w danym momencie jesteśmy. Zgadzamy się na to, chociaż jedyne co możemy, to mocno trzymać kciuki, że nawet jeżeli nasze dane są do czegoś wykorzystywane (a są) to dzieje się to w sposób zanonimizowany i z zachowaniem poszanowania chociażby przepisów prawa.
Tutaj pasowałby slogan z reklamy: "a może frytki do tego?"
Sprawa dotyczy inteligentnych dzwonków do drzwi firmy Amazon, czyli Ringów, które są częścią portfolio firmy poświęconego bezpieczeństwu. Jak na ironio, to właśnie o bezpieczeństwo tu chodzi. Jak bowiem donosi Engaget, tylko od pierwszego lipca Amazon przekazał nagrania zarejestrowane przez Ring policji aż 11 razy. I nie byłoby w tym nic nienormalnego, bo tak bardzo jak nie jestem zwolennikiem tego że firma przekazuje czyjeś prywatne dane policji czy innym organom, tak wiem, że firmy są do tego zmuszone prawnie. Tutaj jednak sytuacja robi się trochę bardziej nieciekawa, ponieważ jak się okazuje nagrania zostały przekazane nie tylko bez wiedzy użytkowników, ale też - bez wymaganego w takich sytuacjach nakazu sądowego. Oznacza to, że Amazon po prostu rozdał komuś (kto na przykład mógł podszywać się pod policję) nagrania z czyjegoś podwórka nawet go o tym nie informując.
Amazon cały incydent tłumaczy tym, że według firmy sytuacje w których przekazał dane były takimi w których czyjeś zdrowie bądź życie mogło być narażone, dlatego sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji, a dane zostały przekazane w dobrej woli. I wszystko fajnie, tyle że... to nie Amazon jest firmą (podmiotem), która ma decydować o tym, czy dana sytuacja wymaga przekazania danych czy nie. Taką instytucją jest sąd i po to właśnie zostały wymyślone nakazy sądowe, by upewnić się, że firmy od których informacje się pozyskuje będą wiedziały, że sytuacja tego wymaga. I tak - rozumiem, że ślepe podążanie za prawem mogłoby się skończyć momentami bardzo źle, ponieważ w wielu miejscach jest ono niedoskonałe. Jednak to, co robi Amazon to pogwałcenie prawa do prywatności i brak respektowania przepisów, które powstały by tę prywatność chronić.
Amazon wie, że klienci i tak nie zareagują
Co się stanie po tym, jak ktoś dowie się, że jego prywatne nagrania mogą zostać przekazane w każdej chwili każdemu? Otóż - nic. Tak samo jak nic się nie stało kiedy z Facebooka wyciekły dane setek milionów kont, a szeregowi firm udowodniono, że przekazują dane chińskiemu rządowi. Ludzi po prostu nie obchodzi ich prywatność i tak długo jak np. inteligentne dzwonki będą dostarczaj jakże niezbędną funckję rozmowy przez kamerkę z osobą pod drzwiami (zamiast po prostu je otworzyć), tak długo ludzie będą je kupowali, w większości pewnie nieświadomi, że bez ich wiedzy zbierany i przekazywany dalej bez ich kontroli jest kolejny wycinek ich życia.
I świat będzie kręcił się dalej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu