Windows

Gorąca Melisa i aktualizacja 2004

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

35

Windows 10 2004 to dramatycznie zła aktualizacja systemu. Majowy update napsuła ludziom naprawdę dużo krwi. Mądry Grzesiek postanowił więc poczekać i to, co inni zrobili w maju zrobił w sierpniu myśląc, że wszystkie problemy zostały już przez Microsoft rozwiązane. Nic bardziej mylnego, oto historia gorącej Melisy.

Puściłem aktualizację ok. godziny 10:00. Założyłem, że godzinkę się pomieli i w końcu będę miał aktualny system. Nie jestem przesadnym maniakiem aktualizacji, ale uważam że docelowo trzeba dbać o to aby system, na którym pracujemy był jak najbardziej bezpieczny. I właściwie to jest moim głównym priorytetem przy aktualizacjach, zmiany w systemie czy wyglądzie tak naprawdę niewiele mnie interesują, skoro cała moja praca opiera się na przeglądarce internetowej i kilku aplikacjach.

Melisa…

Aktualizacja poszła dość gładko, loguję się do komputera, a on myśli, myśli, myśli, by w końcu się namyślić i jeszcze zrestartować. Loguję się ponownie, tym razem widzę, że poszło szybciej i nagle nic nie widzę. Czarny ekran i jedynie biały kursor myszki.

Do ust ciśnie mi się parę wulgaryzmów, biorę ipada i sprawdzam, co się mogło zepsuć. Czytam, oglądam, czytam i wreszcie postanowiłem. Parzę melisę, bo to zaraz mnie jasny… strzeli. Setki artykułów z różnymi poradami, co i jak zrobić aby pozbyć się błędu, filmy na YT jak odinstalować sterowniki graficzne, jedni nawet usuwają kartę graficzną z urządzeń w systemie. Przed oczami mam godziny prób i eksperymentów z mizernym rezultatem.

Pierwszy łyk Melisy

K… gorąca, to mnie chyba jeszcze bardziej wyprowadza z równowagi. Uruchamiam Windows w trybie awaryjnym. Sprawdzam, sterowniki graficzne mam aktualne, nic się nie zresetowało. Wszystko wygląda normalnie. Nie mam jednak internetu, więc niczego nie mogę sprawdzić i muszę nadal korzystać z ipada. Internet mam bowiem tylko przez WiFi, a modem jest podłączony przez kabel USB. Dlaczego to w trybie awaryjnym nie działa?

Kolejny łyk Melisy

Uruchamiam system w trybie, w którym się sam sprawdza i naprawia. NIe udało się naprawić systemu. Nie rozumiem, co to jest za komunikat? Nie było nic do naprawy czy też jest błąd, ale nie dało się go naprawić

Melisa jeszcze parzy

Czytam o 15 sposobach na pozbycie się tego błędu i nie wierzę. Mam przywrócić system do poprzedniej wersji, odinstalować aktualizację itp. Przecież to potrwa wieki. Mam wprawdzie inny komputer, ale wiem, że przez cały dzień nie będę mógł spokojnie pracować dopóki tego nie naprawię.

Melisa już nie parzy.

Wracają wspomnienia. Jak to kiedyś było z Windowsami. Niespodzianka na każdym kroku. Tu błąd, tam bluescreen, reinstalacja, nowe sterowniki i strach czy coś się nie zepsuło. Mały update, po którym drukarka nie działała, potem duży update naprawiający to, co zepsuł ten mały itp. Piękne czasy. z których teraz mam bardzo realistyczne flashbacki.

Wylałem Melisę, jak można pić to g…

Jak prawdziwy mężczyzna podjąłem decyzję. Robię restart i zobaczę co się stanie. System się zrestartował, zalogowałem się i wszystko działa. Żałuję, że wylałem melisę, bo teraz się jeszcze bardziej… zirytowałem. 2 godziny szukania i czytania na nic? Samo się naprawiło? I co to właściwie było?

Nieważne, ważne że działa. Możemy więc wrócić do rozważań o sztucznej inteligencji, robotyce i wszystkich tych futurystycznych rzeczach, które przy obecnych problemach z czymś tak prostym jak aktualizacja systemu, wydają się być bardzo, bardzo, ale to bardzo odległą przyszłością.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu