Felietony

Afera wokół Evernote wcale nie sprawiła, że przestanę z niego korzystać

Grzegorz Marczak
Afera wokół Evernote wcale nie sprawiła, że przestanę z niego korzystać

Chris O'Neill jest wysokim brunetem o solidnej posturze i przyjaznym usposobieniu. Przy okazji jest prezesem Evernote i człowiekiem, który w ostatnim tygodniu naraził się olbrzymiej ilości użytkowników.

Autorem tekst jest Marcin Czajka

Wszystko zaczęło się od zapowiedzi zmian, które amerykańska firma miała wprowadzić do swojej polityki prywatności od stycznia przyszłego roku. Punktem, który wywołał najwięcej kontrowersji był fakt, że dostęp do notatek użytkowników - oprócz algorytmów - mieliby też pracownicy amerykańskiej firmy. Oczywiście wszystko po to, żeby "chronić prawa swoje i użytkowników" oraz "usprawniać działanie usługi".

Po wcześniejszej podwyżce cen abonamentu oraz okrojeniu darmowej wersji notatnika teraz czara goryczy się przelała. Użytkownicy zaczęli masowo dezaktywować konta i korzystać z narzędzi konkurencji. Firma postanowiła dość szybko zareagować i na pewien czas wycofać się z aktualizacji swojej polityki prywatności, a także usunąć drażliwy punkt, który dotyczył udostępniania notatek.

Może i na jakiś czas zatrzymało to odpływ użytkowników, ale w dalszej perspektywie brak jasno określonej ścieżki rozwoju firmy oraz zmiana decyzji podyktowana naporem krytyki nie wpłyną pozytywnie na wzrost zaufania do notatnika sygnowanym logiem słonia. Ja mimo wszystko nie zamierzam rezygnować z Evernote.

Bądźmy ze sobą szczerzy, naprawdę ktoś z Was trzyma wrażliwe dane w formie nie poddanej szyfrowaniu, a na dodatek w usługach opartych na chmurze? Jeśli odpowiedziałeś twierdząco, gratuluję optymizmu. Takie dane mogą być narażone na ataki hakerów i zostać wykorzystane w niepowołany sposób. O prywatność warto dbać, ale czy prywatność w sieci jest możliwa? Jestem pewien, że jesteśmy inwigilowani na innych polach i w innych usługach, o których możemy nie mieć nawet pojęcia. Tym bardziej karcenie Evernote za przyznanie się do tego, czego nie potrafią zrobić inne podmioty stosujące mglistą politykę prywatności i szemrany model biznesowy raczej nie będzie najlepszym posunięciem.

Na swoim koncie trzymam dużo notatek i jedyną osobą, która może mieć z nich jakiś pożytek jestem ja sam. Wątpię, żeby lista zakupów, wycinki ze stron www czy szkice z wykładów mogły się komuś przydać. Idealnego notatnika szukałem dla siebie na tyle długo, że amerykańskiej firmie mogę wybaczyć naprawdę dużo.

Ps. Wywiad z poprzednim CEO Evernote.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu