Felietony

3432 filmy i seriale na Netflix, a ja nadal nie mam co oglądać. Też tak macie?

Konrad Kozłowski
3432 filmy i seriale na Netflix, a ja nadal nie mam co oglądać. Też tak macie?
Reklama

Co nami kieruje przy wybieraniu filmu lub serialu na wieczorny seans? Rekomendacje znajomych? Serwisów w internecie? A może algorytmy Netfliksa, które analizują co i jak długo oglądaliśmy? Aktualnie na Netflix znajdziemy 3432 tytuły do wyboru, a niejednokrotnie od telewizora odchodzę z kwitkiem.

Przewijając stronę główną Netfliksa (niezależnie od tego czy na telewizorze, komputerze czy smartfonie) zauważycie nie tylko jak różnorodna jest oferta filmów, seriali i dokumentów, ale także jak bardzo serwis stara się to wszystko uporządkować. Każdy z rzędów z tytułami zawiera kilkanaście lub kilkadziesiąt pozycji,  które nie są dobierane tylko na podstawie gatunku czy tematyki, ale pod wieloma innymi względami. Netflix posiada wewnętrzny system tagowania produkcji używając kilkunastu wskaźników, a w razie potrzeby sięga się po dodatkowe tagi, by jak najściślej opisać każdy z filmów.

Reklama

Netflix podpowiada co powinniście oglądać. A przynajmniej się stara


Pozwala to później tworzyć dość nietypowe listy sugerowanych tytułów, bo w grę mogą wchodzić szczęśliwe zakończenia, zmagania głównego bohatera z konkretnymi problemami lub sposób opowiadania historii. Jest to więc naprawdę zaawansowany system rekomendacji, który w ogromnym stopniu opiera się też na naszej aktywności. Netflix analizuje jakie filmy i seriale oglądamy, ale także zapamiętuje na jakim etapie zakończyliśmy seans. To pozwala mu uznać, czy przebieg akcji był dla widza satysfakcjonujący, czy nie. Jeśli nie, to nie zaserwuje nam wśród polecanych tytułów innych podobnych.

W teorii wszystko więc działa jak powinno, a mimo to zdarza mi się spędzić naprawdę sporo czasu, zanim na cokolwiek się zdecyduję. Nie da się ukryć, że na oglądanie nigdy nie ma się tyle czasu, ile chciałoby się na to przeznaczyć, więc trzeba wybierać. Dlatego paradoksalnie częściej decyduje(my) się na seriale, bo mamy złudne wrażenie, że seans będzie można przerwać w dowolnym momencie lub po prostu odcinek skończy się szybciej, niż dwugodzinny film. W efekcie oglądam(y) po trzy albo cztery odcinki jeden za drugim, poświęcając więcej czasu niż planowaliśmy.

Niezliczoną liczbę razy rozpoczynałem seans filmu lub serialu i porzucałem go dość szybko, bo nie okazywał się tym, czego się spodziewałem. Algorytmy potrafią zawieść i bardzo łatwo jest zrzucić winę na maszyny. W przypadku rekomendacji od znajomych potrafię wytrzymać te 3 odcinki, zanim wyłączę odtwarzanie.


Z czego to wszystko wynika? Jeśli miałbym wskazać jeden, konkretny czynnik, który powoduje, że tak się właśnie dzieje, to palcem pokazałbym na natłok treści. Jeszcze te 10 czy 15 lat temu nie dysponowaliśmy dostępem do tak wielu treści, a jeśli znaliśmy miejsca w sieci, gdzie można je było znaleźć, to i tak łącza internetowe nie pozwalały na to, by można się było wyposażyć na przyszłość w kilkadziesiąt seriali do oglądania. Sposób dystrybucji też był inny, bo nowe odcinki pojawiały się co tydzień. Teraz co tydzień pojawiają się całe nowe seriale.

Polska oferta Netflix znacząco urosła

Wystarczy też spojrzeć na liczbę tytułów w polskiej ofercie Netfliksa. Ta w czerwcu 2017 roku wynosiła 2455, a dziś licznik wskazuje już 3432 produkcje. Ponad dwa lata temu 76% oferty stanowiły filmy, dziś wynik ten wynosi około 67% (1884 vs. 2340). Liczba seriali wzrosła w tym czasie z 571 do 1121, więc stanowią one około 33% katalogu. Balans pomiędzy serialami i filmami znacząco się nie zmienił, ale wzrost jest mimo wszystko zauważalny.*

Reklama

A przypomnę, gdyby komukolwiek to umknęło, Netflix nie jest jedynym producentem i dystrybutorem. NA polskim rynku mamy do dyspozycji HBO GO, Prime Video, Player.pl, Iplę, VOD.pl, Cineman, Chili i Apple TV (iTunes). To może niedorzeczne, ale łatwiejszy dostęp do treści spowodował, że oglądam mniej i rzadziej. Zbyt dużo czasu tracę na przeglądanie ofert, sprawdzanie ocen i czytanie recenzji. Mówiąc kolokwialnie, coś takiego jak łyknięcie serialu zdarza mi się teraz naprawdę sporadycznie, podczas gdy jeszcze niedawno temu udawało się to całkiem często. Jeśli miałbym wymienić, co widziałem ostatnio, to z miejsca wspomnę o serialu Chyłka. Zaginięcie, który w mgnieniu oka obejrzałem na Playerze, ale po tym seansie zastój powrócił. Ciekawe na jak długo.

* dane pochodzą z serwisu Upflix.pl

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama