Polska

Trupy w szafie albo cyfrowy Wrocław

Marcin M. Drews
Trupy w szafie albo cyfrowy Wrocław
Reklama

Wrocławia mariaż z cyberkulturą to związek trudny, pełen sprzeczności i skoków w bok. Z jednej strony prezydencka propaganda ukazująca miasto jako pol...

Wrocławia mariaż z cyberkulturą to związek trudny, pełen sprzeczności i skoków w bok. Z jednej strony prezydencka propaganda ukazująca miasto jako polską dolinę krzemową, z drugiej - cyfrowa słoma wystająca z urzędniczych butów. Parafrazując Szekspira, coś śmierdzi w państwie dolnośląskim...

Reklama

Wrocław opanowały nie tylko upały, ale i plaga kuriozalnych zmian kadrowych, a wszystkie w pewien sposób związane są z miejską nieudolnością w zakresie istnienia w sieci i współtworzenia kultury cyfrowej.

Najpierw przedziwnym trafem swój stołek zwolnił dyrektor artystyczny Europejskiej Stolicy Kultury.

Krzysztof Czyżewski zrezygnował z funkcji dyrektora artystycznego Europejskiej Stolicy Kultury. Jeszcze rok temu deklarował, że Wrocław będzie taką stolicą kultury, jakiej Europa jeszcze nie miała, i obiecywał, że nikt go od tego projektu nie oderwie. A teraz porzuca ster. (źródło)

Odejście (tak to się teraz nazywa) Czyżewskiego nie zostało wystarczająco dobrze umotywowane. Za to w interesujący sposób zbiegło się z falą krytyki pod adresem ESK - za brak linii programowej, za przeboje ze zmianą logo, za brak współpracy z podmiotami niezależnymi czy... za karykaturalną wręcz stronę www, na którą przetarg rozstrzygnięto już za króla Ćwieczka, a która w dalszym ciągu straszy tak zawartością, jak i samym projektem.

Żeby podmiotów w mieście był dostatek, Europejską Stolicą Kultury zajmuje się Biuro Festiwalowe Impart 2016. Twór ten zatrudnia na dziś... 28 osób i walczy ze stronami publikującymi stare logo ESK. To musi rodzić konflikt wewnętrzny, skoro Impart sam publikuje poprzednią wersję...

Choć pewnie mniej to razi niż reklamy piguł na żylaki w wydawanym przez Impart Niezbędniku Kulturalnym...

Człowiekiem, który ponoć nie miał najlepszej opinii o cyfrowej rewolucji w mieście wiecznej szcześliwości, był Paweł Romaszkan, dyrektor Biura Promocji Miasta. Dziwnym trafem został właśnie zwolniony. To kolejna zmiana kadrowa, która mocno zaskoczyła osoby zainteresowane. Co ciekawe, Romaszkan, choć sam jest człowiekiem epoki przedkomputerowej, był dużym zwolennikiem cyfryzacji kultury.

Reklama

Na tym jednak nie koniec. Ukoronowaniem personalnej roszady było wywindowanie rzecznika prasowego prezydenta, Pawła Czumy (który doczekał się nawet własnego antyprofilu) i osadzenie go na stanowisku wiceprezesa Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej (ARAW). I tu zaczyna się dziwaczny kabaret, którego występy ciężko zinterpretować.

ARAW znany jest we Wrocławiu szczególnie jako twórca nieudanej inicjatywy znanej jako Hala Targowa Grafit (miasto utopiło w tym 36 milionów zł) oraz założyciel klastra Creativro, zrzeszającego twórców gier i przedstawicieli branży kreatywnej.

Reklama

Po wydaniu tak grubej kasy, spółka cienko piszczała w materii finansów, więc ciężko było wygospodarować tysiąc złotych na stworzenie strony klastra. Ta powstała więc dopiero kwartał po uruchomieniu inicjatywy, zewnętrzny wykonawca nie doczekał się pieniędzy w terminie, a serwis administrowany był dzięki dobrej woli ludzi pracujących za darmo (nie wskażę palcem tych naiwnych, bo mi po prostu głupio).

Na wszelkie inicjatywy klastra pieniądze pozyskiwano od sponsorów lub organizowano zrzutki. Rzeczą oczywistą było, iż mimo działań ewidentnie budujących wizerunek Wrocławia, spółka nie zamierzała wykładać na to pieniędzy zgodnie z zasadą, że z pustego w próżne i Salomon nie naleje.

Jakież więc zapanowało wczoraj i dziś zdziwienie, gdy okazało się, że redakcja kolejnej kulejącej strony urzędowej - www.wroclaw.pl - przechodzi do ARAW, zarządzać nią będzie od 1 lipca Paweł Czuma, a na jej rozwój spółka przeznaczy... 1,6 miliona złotych.

Nowe pomysły na funkcjonowanie serwisu internetowego Wrocławia pojawiały się od dłuższego czasu, jednak dopóki portal prowadzony był przez Urząd Miejski, wielu rozwiązań nie można było wprowadzić. Dzięki umiejscowieniu redakcji w miejskiej spółce będzie to możliwe. By portal rozwijał się i realizował nowe zadania, planowane są niezbędne inwestycje w tym celu: oprogramowanie, nowy CMS, łącza o większej przepustowości, wersja mobilna portalu w nowej odsłonie, tłumaczenia. Wszystko to, wraz z kosztami bieżącymi funkcjonowania redakcji zamknie się kwotą 1,6 mln złotych brutto. Pieniądze te zostaną przekazane spółce w formie podwyższenia kapitału. (źródło)

Co ciekawe, po miesiącach milczenia, czynniki urzędowe z odświeżającą szczerością przyznały się do niekompetencji, wskazując, że inne wersje językowe oficjalna strona miasta zawdzięcza... automatycznemu translatorowi (sic!). Znamienny zresztą jest sam tytuł informacji prasowej - Zmieniamy się na dobre. No właśnie, nie z dobrego na lepsze, tylko ze złego na dobre...

Reklama

Redakcja zamierza także poprawić funkcjonalność strony, a w miejsce automatycznych tłumaczeń wstawić tłumaczenia robione przez językowych specjalistów.

Co dalej? Nikt nie wie. Niedawno przeprowadzono konkurs na zastępcę wydziału komunikacji społecznej (czyli zastępcę Pawła Czumy). Nie został rozstrzygnięty, gdyż kandydaci nie przeszli przez sito kompletnie z kapelusza wziętych pytań, które w żaden sposób nie weryfikowały potrzebnych umiejętności. Teraz sam dyrektor został wyekspediowany do wrocławskiej spółki akcyjnej ARAW. Kto go zastąpi? Nie wiadomo, konkursu brak. Co z obecnym wiceprezesem ARAW? Nie wiadomo. Kto zastąpi szefa Biura Promocji? Nie wiadomo, konkursu brak. Co ze stroną ESK 2016, skoro tu przetarg się odbył? Nie wiadomo. Gdzie przetarg na wykonawcę strony wrocławskiej? Nie wiadomo. Dlaczego miasto mnoży strony, miast uruchomić jeden, za to kompletny serwis? Tego też nie wiemy, choć nowy projekt za przeszło półtora melona ma zaspokoić ambicje internautów. Pytania się mnożą, tylko odpowiedzi brak, bowiem polityka informacyjna miasta zdaje się nieco kuleć.

W sprawie nowo tworzonego portalu "Gazeta" wysłała w środę wczesnym popołudniem pytania zarówno do Pawła Czumy, jak i zarządu ARAW. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Zamiast tego, przed godz. 20 w serwisie www.wroclaw.pl pojawiła się oficjalna informacja o jego przygotowywaniu. Z Pawłem Czumą nie udało nam się w czwartek skontaktować. Okulowska, którą poprosiliśmy o potwierdzenie naszych informacji, obiecała oddzwonić. Nie zrobiła tego. A gdy próbowaliśmy się z nią skontaktować ponownie, jej telefon nie odpowiadał. (źródło)

Ewidentnie więc coś śmierdzi w państwie dolnośląskim. Czyżby trupy w szafie? Przekonamy się zapewne dopiero w 2016 roku. Powodzenia!

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama