Świat

Rzeczywistość rozszerzona w służbie czytania

Karol Kopańko
Rzeczywistość rozszerzona w służbie czytania
4

Rzeczywistość rozszerzona stara się coraz bardziej zadomowić w naszych smartfonach (nie wspominając nawet od specjalnych okularach opartych o wykorzystanie tej technologii). Wiadomości o kolejnych sposobach jej zastosowania napływają coraz częściej, czego przykładem może być projekt Sphero. Tym raze...

Rzeczywistość rozszerzona stara się coraz bardziej zadomowić w naszych smartfonach (nie wspominając nawet od specjalnych okularach opartych o wykorzystanie tej technologii). Wiadomości o kolejnych sposobach jej zastosowania napływają coraz częściej, czego przykładem może być projekt Sphero. Tym razem augmented reality ma posłużyć zainteresowaniu najmłodszych czytelników prasą. Dzięki nowo wydanej aplikacji, po skierowaniu obiektywu aparatu na specjalnie do tego celu przygotowany artykuł, na ekranie smartfona po chwili pojawiać się będzie uproszczona jego wersja, która dodatkowo przyciągnie uwagę dzieci kolorowymi animacjami.

Pomysł ten pochodzi z Japonii i w dużej mierze jest związany z problemami demograficznymi tego kraju. Jego społeczeństwo należy do najstarszych na świecie, a najmłodsi Japończycy zamiast spędzać czas nad gazetą, wolą wyszukiwać informacje w Internecie. Teraz, dzięki akcji dziennika Tokyo Shimbun będą mieli jeden więcej argument do tego, aby skorzystać z „papierowego” sposobu pozyskiwania informacji o świecie.

A jak to wygląda w praktyce możecie zobaczyć na poniższym filmiku.


http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2ouW5W_tMbg

Oprócz szczytnego celu, którym jest wspomaganie edukacji najmłodszych i zacieśnianie więzi rodzinnych przy wspólnym czytaniu, władze gazety kierują się także pobudkami czysto finansowymi, w końcu jeśli jakieś dziecko zainteresuje się wiadomościami podawanymi na jego poziomie percepcji, to wielce prawdopodobne jest, że namówi swojego rodzica na kupno akurat tego tytułu.

Oczywiście japońska kultura jest zupełnie inna od europejskiej. Tak samo czytanie zajmuje tam zupełnie inne miejsce. Podczas gdy u nas billboardy składają się głównie z efektownego obrazka i krótkiego krzykliwego tekstu, tam mają one charakter o wiele bardziej informacyjny, a tekst zajmuję dużą część powierzchni reklamowej.

Czy jednak nie wydaje wam to nieco ironiczne, że akcja, która ma wzmóc przyzwyczajenie do czytania prasy, wykorzystuje smartfony i Internet, które pośrednio można nazwać „zabójcami słowa pisanego”?

Foto

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu