Mobile

100 PLN i komórka

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

85

Na początku nieświadomie, a potem z premedytacją zrobiłem sam na sobie pewien eksperyment. Nosiłem w spodniach przez 2 miesiące 100 PLN. I praktycznie jedyne co robiłem z tym papierkiem, to przekładałem go ze spodni do spodni.

Wiecie jakie to uczucie znaleźć w kieszeni spodni zapomniane pieniądze, prawda? Stówka zawsze cieszy oko, a szczególnie kiedy absolutnie o niej nie pamiętaliśmy. Kiedy ja znalazłem swoją stówę w spodniach przez dłużą chwilę starałem się przypomnieć sobie skąd ona się tam wzięła, ale mi się nie udało. Wszędzie gdzie tylko mogę płacę telefonem, nie spodziewałem się jednak, że jest to praktycznie 100% moich transakcji w świecie fizycznym. Dopiero znalezienie 100 złotowego banknotu tak naprawdę mi to uświadomiło.

Niezależnie czy idę do kina, na zakupy czy jestem w restauracji telefonem płacę za wszystko i tak się do tego przyzwyczaiłem, że zapomniałem o istnieniu innej formy płatniczej. I jak zapewne wiecie, jest to naprawdę bardzo, bardzo wygodne. Owszem, czasem tak bardzo zapędzam się w zapominaniu o innej formie płacenia, że przestaję już pytać czy można płacić kartą. To bywa zwodnicze, szczególnie kiedy człowiek udaje się do kolebki innowacji jaką jest USA i tam nagle dowiaduje się, że kartą i owszem można płacić, ale nie wszędzie. Jeśli natomiast chodzi o płaceniem przez telefon to “wie Pan….chyba u nas można, ale trzeba to sprawdzić”.

Wracając jednak do tematu płatności, uwolnienie się od gotówki jest dla mnie jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jaka się zdarzyła dzięki nowym technologiom. Noszenie i pamiętanie o potrzebie posiadania gotówki było w pewnym momencie dość męczące, już mieliśmy płatności przez telefon, ale jeszcze nie były tak powszechne jak byśmy tego chcieli. Owszem, można było płacić wszędzie kartą, ale o telefon trzeba było się pytać. Na szczęście w PL szybko się to zmieniło.

Kilka lat temu napisałem na Antyweb tekst o tym, że idealnie byłoby pozbyć się portfela na rzecz telefonu komórkowego, który mógłby pełnić rolę karty płatniczej, naszego identyfikatora (dowód, prawo jazdy), jak również klucza do domu. itp. Pamiętam, że pod tamtym tekstem było dużo sceptycznych głosów odnośnie bezpieczeństwa posiadania wszystkiego w jednym urządzeniu. Zgubienie telefonu wiązało się dla wielu osób z utratą dostępu do tych wszystkich rzeczy oraz z dużo większym ryzykiem - przynajmniej tak to sobie w tamtym momencie wyobrażaliśmy.

Dziś doczekałem się czasów, w których praktycznie telefon zastępuje nam wszystko i do tego można założyć, że jest on bezpieczniejszym narzędziem. Wyobraźmy sobie problem ze zgubieniem karty kredytowej lub co gorsze dowodu osobistego? Wprawdzie ten drugi można teraz wyrobić przez internet (z osobistym odbiorem), ale jest z tym sporo zamieszania. Przy potencjalnej utracie telefonu nikt nie dotrze do naszego dowodów w aplikacji mObywatel, bo po pierwsze musi znać kod do telefonu, a po drugie do samej aplikacji. Zanim spróbuje, zablokujemy i nawet wymażemy zdalnie dane z telefonu.

Jeszcze bezpieczniej jest, jeśli chodzi o płatności. Tutaj telefon wygrywa nie tylko z gotówką ale przede wszystkim z kartami płatniczymi. Płacąc telefonem, tak naprawdę przekazujemy odbiorcy płatności i jego systemowi jedynie wirtualny numer karty wygenerowany na potrzeby danej transakcji. Nie da się go ukraść i użyć ponownie. W przypadku klasycznej karty wiem, że można ją zeskanować i narobić problemów. Do tego płacąc telefonem mamy natychmiastowy podgląd do ostatnich transakcji i możemy łatwo kontrolować nasze wydatki.

Telefon jak wiemy, może być też naszymi kluczem zarówno do samochodu jak i do domu. I tutaj przyznam, że tej ostatniej opcji jeszcze nie wypróbowałem, słowo klucz to “jeszcze”, przymierzam się bowiem do pozbycia się również klucza fizycznego do domu na rzecz smart zamka. Nie widzę powodu trzymania kawałka żelaza przy sobie, kiedy mogę je zastąpić czymś, co przy sobie zawsze noszę, czyli telefonem. Chwilę jednak potrwa zanim sprawdzę, które z obecnych rozwiązań na rynku najbardziej mi pasuje. Jestem jednak zdeterminowany aby takie rozwiązanie w moim domu wdrożyć, bo klucz w kieszeni to ostatnia rzecz jaką chcę nosić.

100 złotych w kieszeni spodni uświadomiło mi, jakiej rewolucji technologicznej jestem świadkiem. Pamiętam czasy, kiedy nie było internetu i komputerów osobistych. Teraz żyję w czasach, w których komputer o potężnej mocy noszę w kieszeni spodni. Urządzenie, które zastępuje mi portfel, klucze, dowód osobisty, kartę kredytową, kartę do programów lojalności, portfel na bilety itp. I to jest moim zdaniem najlepsza i jedna z największych innowacji naszych czasów. Dlaczego? W przeciwieństwie do wielu “fancy” rozwiązań, naprawdę ułatwia życie, a takie właśnie powinny być innowacje, które najbardziej doceniamy.

W obecnych czasach jesteśmy zasypywani newsami o innowacjach, które dla przeciętnego Kowalskiego jak ja, są często niezrozumiałe i nie mające bezpośrednio na niego wpływu. Czasem więc, warto się na chwilę zatrzymać i zobaczyć, co tak naprawdę było w naszym życiu największą innowacją jaką sprowadziła technologia. Dla mnie bezwzględnie jest to urządzenie, które noszę w kieszeni. Nie dlatego, że jest Facebook i mogę być w ciągłym kontakcie ze światem, ale dlatego że ułatwia mi obcowanie z bardzo przyziemnymi sprawami.

PS. W końcu musiałem moje 100 PLN rozmienić. Chciałem dać napiwek kelnerowi w restauracji, a nie byłem pewien czy tip przekazany za pomocą karty płatniczej (czytaj płacąc telefonem) do niego dotrze. Dla pewności więc posłużyłem się gotówką.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu