Samochody hybrydowe nie są czymś nowym, sporo mówi się o nich od kilku lat. A skoro tak, może przyszedł czas na rewolucję w innym segmencie transportu? Mowa o lotnictwie, w którym namieszać chce amerykański startup Zunum Aero. Propozycja jest kusząca: szybsze podróżowanie za mniejsze pieniądze. Brzmi nieźle, ale czy może to osiągnąć firma zatrudniająca kilkanaście osób? Projekt najwyraźniej nie jest oderwany całkowicie od rzeczywistości, bo biznes otrzymał wsparcie finansowe od Boeinga.
Co tam samochody elektryczne - za kilka lat możemy podróżować samolotami hybrydowymi
Zunum Aero zwróciło na siebie uwagę kilka miesięcy temu, ale wtedy więcej było niejasnych stwierdzeń, niż deklaracji - teraz firma zaczęła podawać konkrety. Co ciekawe, nie jest to biznes, który powstał przed kilkoma kwartałami - rozpoczął działalność jeszcze w 2013 roku. Jeśli zatem właściwie wykorzystano ten czas, startup może się już pochwalić efektami prac. I najwyraźniej jest się czym chwalić, bo firmę wsparły finansowo Boeing i JetBlue Airways (amerykańskie tanie linie lotnicze). Co zainteresowało dużych graczy?
Wspomniany zespół na początku przyszłej dekady chce wprowadzić na rynek samolot hybrydowy. Podstawowe paliwo stanowiłaby energia elektryczna zasilająca silniki, paliwo w ciekłej formie byłoby swoistym zabezpieczeniem. Akumulatory mają być instalowane w skrzydłach, przewiduje się, że szybkie ładowanie pozwoli maksymalnie wykorzystywać samolot w powietrzu i nie uziemi go na długie godziny. Należy dodać, że mowa o maszynie, która na pokład zabierałaby 12 pasażerów - to raczej maluch. Dopiero w kolejnej dekadzie miałby się pojawić samolot zabierający na pokład kilkadziesiąt osób.
Zasięg? Początkowo do 700 mil (1100 km), prędkość maksymalna 350 mil na godzinę. To nie robi wrażenia, gdy pomyśli się o osiągach samolotów odrzutowych. Przecież taki samolot nie przeleci z jednego wybrzeża USA na drugie w rozsądnym czasie. Sęk w tym, że twórcy nie mają takich ambicji - Zunum Aero proponuje nie tylko nową maszynę, ale też inne podejście do kwestii podróżowania w powietrzu. Zwraca uwagę na fakt, iż w Stanach Zjednoczonych istnieją tysiące lotnisk, ale intensywnie wykorzystuje się sto kilkadziesiąt z nich. Obsługują one zdecydowaną (!) większość ruchu tym środkiem transportu. A gdyby tak zaangażować mniejsze lotniska i wprowadzić na nie tanie w eksploatacji samoloty elektryczne (hybrydowe)?
Ciekawa koncepcja. Spory odsetek Amerykanów nie musiałby się przemieszczać do większego ośrodka z dużym lotniskiem, startowałby i lądował lokalnie. Jeśli jednak jest to tak kusząca wizja, czemu linie lotnicze nie korzystają teraz z takiego rozwiązania? Może odpowiedź stanowią koszty? A tańszy w utrzymaniu samolot otworzy nowe możliwości? Tylko czy w tym biznesie wartym miliardy dolarów rewolucję może wywołać startup? Pewnie wiele osób skwituje to uśmiechem. Warto jednak pamiętać, że Zunum Aero nie zamyka tematu zmian w tym biznesie, przybywa firm, które poważnie myślą o elektrycznym lataniu. Na razie mowa oczywiście o niewielkich maszynach i krótkich dystansach, ale od czegoś trzeba zacząć - przecież historia awiacji nie zaczyna się od potężnych maszyn Boeinga.
Coraz częściej słyszymy o elektrycznych osobówkach, rekordy bije autobus zasilany elektrycznie, teraz zaczyna się coś ciekawego dziać w lotnictwie. Może i niewiele z tego wyjdzie, ale temat intryguje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu